Korzystne dla szkodników warunki atmosferyczne sprawiają, że rolnicy mają pełne ręce roboty, by wykonać wszystkie konieczne zabiegi na czas.
Intensywne naloty szkodników w rzepaku
- Powiem szczerze, kto przespał parę dni w rzepaku, dzisiaj płacze. Nieobecność na polu, rzędu trzech dni – skutkowała takimi nalotami, że nie spodziewaliśmy się, że takie będą zniszczenia i skutki. Widzimy duże place na niektórych polach, gdzie zaobserwowało się takie dziwne zjawiska: albo jest pół pola wyjedzone, albo nagle, w środku pola, wyjedzony duży plac. Bywało wcześniej, że myszy wygryzły 2-3 metry kwadratowe, czyli około 10, 15, 20 arów lub hektar wygryzione na środku. W każdym razie, wiele plantacji jest do przesiania lub zostało już przesiane, bo jednak te naloty były bardzo intensywne. Były też niesprzyjające warunki, żeby wejść w pole z opryskiem: wiatr albo deszcz i zimno, dlatego wschody i plantacje nie są na dzień dzisiejszy rewelacyjne - relacjonuje Wojciech Kaleciński, prezes RSP Krobusz.
Jak dodaje, jesienna ochrona rzepaku weszła w kluczową fazę. I to nie tylko ze szkodnikami. Na plantacjach jest ostatni dzwonek aby zlikwidować chwasty dwuliścienne.
Ściernisko po kukurydzy trzeba mulczować
Szkodniki atakują nie tylko rzepak, ale i pszenicę, która jest już po wschodach..
- Bardzo dużo tych problemów będzie ze skoczkami, z mszycą itd., szczególnie gdy zbierzemy kukurydzę. Szkodniki, które były w kukurydzy przeniosą się na zboża. Zbierzemy
ziemniaki to też wszystko to się będzie przenosiło na kolejne plantacje, które są dziś zielone albo zaczynają być zielone. Mówię tu o pszenicy i jęczmieniu. Szczególnie przy
jęczmieniu zwrócę na to uwagę, ponieważ do pierwszego oprysku, który będziemy robić obowiązkowo, należy dodać insektycydy żeby mszycę i inne owady, które już są w zbożach, nie roznosiły nam żółtej karłowatości jęczmienia - mówi
Bernard Marks, rolnik z Ligoty Krapkowickiej.
Rolnik zaznacza, że nauczony latami doświadczeń stara się niszczyć tą macnicę i stonkę mulczująć ściernisko. Ale jest wielurolników, którzy nie mulczują i nie stosują orki po kukurydzy.
- Niestety rozmnażają te szkodniki. Omacnica była już szkodnikiem kwarantannowym, a teraz niestety ta amerykańska stonka też się tutaj wdziera. Słyszałem o tym, że w okolicy też już jest mocny nalot stonki i jest to już duży problem - dodaje.
Brakuje preparatów do skutecznego zwalczania szkodników
Z kolei Denis Guz z Rodowskiej Hodowli Roślin zauważa, że gdy jesienią był bardzo mocny nalot pchełki rzepakowej, to ze skuteczną ochroną rzepaku był problem.
- Praktycznie co drugi dzień trzeba było jechać z opryskiwaczem na pole, żeby to jako tako zwalczać. Obecnie i tak nie ma środków, żeby to skutecznie zwalczyć. Teraz znowu pojawił się problem z larwami śmietki w korzeniach
rzepaku. Tego też nie jesteśmy w stanie przypilnować tak dokładnie. Jak są naloty, to tylko zwalczymy muchy. Żeby zwalczyć wszystko to trzeba by cały czas, na okrągło jeździć w polu. Teraz zaczynamy odchwaszczanie
ozimin, jęczmienia, pszenicy i później – jak pogoda będzie dopisywać – zastosujemy odżywki, mikroelementy. Na razie tylko to nam zostało - dodaje.
Problemy z pchełką rzepakową potwierdza także dr Marta Bednarczyk, dyrektor Stacji Doświadczalnej Oceny Odmian w Głubczycach.
- Mieliśmy dość istotny problem przy wschodach
rzepaku – zarówno z pchełką rzepakową, śmietką, jak i stonką. W doświadczeniach musieliśmy wprowadzać zabiegi insektycydowe, a zabiegów mieliśmy już cztery. Niestety, nie ma odpowiednich zapraw dostosowanych do ochrony rzepaku, jednak – jak możemy zobaczyć w doświadczeniach – ta ochrona jest konieczna. Pogoda nie sprzyja roślinom. Jest pięknie dla każdego – jak świeci słońce, jest wysoka temperatura, jest bardzo ładnie, ale niestety dla
szkodników są to też idealne warunki do namnażania się, a co za tym idzie – przekłada się to na szkody, które te owady wyrządzają nam w produkcji czy w doświadczeniach - ocenia dr Bednarczyk.
Jak dodaje, jeżeli chodzi o zabiegi, przewidują najpierw skracanie rzepaku, bo przez to, że rośliny zostały osłabione przez szkodniki – nie są jeszcze w dostatecznej fazie, aby je wykonać. - Przeprowadzimy je na pewno jeszcze przed zimą - deklaruje.
Późne siewy rzepaku
Podobnie jak rok temu także i w tym w wielu regionach Polski siew rzepaku był opóźniony z różnych powodów.
- Wegetacja, jeżeli chodzi o
rzepak, jest trochę opóźniona. Wynika to z tego, że siewy tutaj w rejonie były znacznie opóźnione. Głównie przebiegały one na początku września, niektórzy rolnicy jeszcze około 13-15 września wysiewali
rzepak i to spowodowało, że nie jest on teraz w tej fazie, w której być powinien. W tym wypadku, należy wspierać jego rozwój jesienny różnymi zabiegami agrotechnicznymi, np. podawaniem mikroelementów czy zwiększonym nawożeniem azotowym, żeby mógł nadgoni i był dobrze przygotowany do przezimowania - ocenia
dr Marcin Markowicz z Top Farms w Głubczycach.
On także ocenia, że w tym roku jest bardzo duża presja ze strony szkodników, zwłaszcza pchełki, gnatarza i śmietki.
- W szczególności było to niebezpieczne w bieżącym roku, z tego względu, że przy opóźnionym terminie siewu – siewki były mniejsze, rośliny były słabsze. Pchełka atakowała rzepak już w fazie liścieni – bardzo mocno go gryzła, powodowała praktycznie gołożery, a to sprawiało, że znacząca część roślin, w tym także małych siewek, po prostu wypadała i zmniejszała się obsada. Trzeba było być czujnym na polu i tak naprawdę codziennie zaglądać i obserwować czy szkodniki nadal są. I jeżeli cokolwiek było widać, trzeba było w miarę szybko reagować poprzez wykonanie zabiegów insektycydowych. Teraz sytuacja jest bardziej opanowana i spokojna. Obecnie, w zależności od pola, terminu siewu czy agrotechniki, rzepak jest w fazie od sześciu do ośmiu liści właściwych. Natomiast teraz presja ze strony szkodników jest zdecydowanie mniejsza niż w początkowym okresie - dodaje dr Markowicz.