- Jakie są problemy sektora mleczarskiego
- ”Skansenizacja wsi” i ryzyko braku opłacalności
- Jaki jest plan odbudowy mleczarstwa
- Priorytet na dostawy energii
- Konsument zapłaci za dodatkowe koszty produkcji?
- Potrzebna jest edukacja społeczeństwa
- Zrównoważona produkcja: jak robią to inne kraje?
- Najważniejsze, o czym musisz pamiętać
Wiele problemów sektora mleczarskiego
Tak jak wiele branż, również sektor mleka w ostatnim czasie zalewały fale problemów. Mieliśmy Brexit, pandemię COVID-19, trwa wojna w Ukrainie. Postępują też zmiany klimatyczne, które w tym roku przyniosły rekordowe susze w Europie Zachodniej. Do tego polityka dążąca coraz bardziej do zrównoważonej produkcji.
– W ramach reformy, która została wynegocjowana w 2021 r., a teraz przekłada się na plany strategiczne, przyjmowane przez poszczególne kraje, znajdują się liczne elementy wsparcia rolników i producentów mleka. Polska jest dobrym przykładem, bo po negocjacjach z puli ok. 25 mld euro otrzyma na lata 2023–2027 wsparcie hodowli, w tym dużej części bydła mlecznego w wysokości ponad 3,5 mld euro, z czego na dobrostan 1,7 mld euro – zapowiadał Janusz Wojciechowski, unijny komisarz ds. rolnictwa podczas Międzynarodowego Forum Spółdzielczości Mleczarskiej w Białymstoku.
Jak uzupełniał Henryk Kowalczyk, szef resortu rolnictwa, Polska jest jednym z 7 krajów, które jako pierwsze uzyskały akceptację Krajowego Planu Strategicznego (KPS).
– Jesteśmy na etapie przygotowywania legislacji wprowadzającej ten plan po to, by jak najszybciej uruchomić strumień pieniędzy dla polskich rolników – mówił Kowalczyk.
”Skansenizacja wsi” i ryzyko braku opłacalności
KPS zakłada dobrowolne uzyskanie świadczeń po spełnieniu dodatkowych kryteriów dobrostanu krów, w tym kluczowego, tj. zwiększenia powierzchni dla utrzymywanych krów o 20%. Kolejne progi to zwiększenie powierzchni o 50%, utrzymanie cieląt do 5. dnia życia z krowami, czy wypas zwierząt.
Według Jerzego Plewy z Team Europe, gospodarstwa będą miały duże trudności z wykorzystaniem środków, bo ich uzyskanie często warunkują daleko idących inwestycje.
– Jeśli krowa dostarcza ok. 12 tys. kg mleka/rok, to usunięcie jej ze stada, żeby zwiększyć powierzchnię bytową zwierząt, spowoduje duże straty i raczej trudno się spodziewać, że rolnicy się na to zdecydują – mówił Plewa.
Jak komentował Leszek Hądzlik, prezydent PFHBiPM w rozmowie z TAP, wielu hodowców już dziś dużo zainwestowało, co wiąże się z wieloma zobowiązaniami finansowymi i kolejne mogą skutkować utratą rentowności produkcji mleka. Zaznaczał, że choć w ekoschematach w ramach KPS wiele rzeczy budzi wątpliwości, w tym dodatkowa praktyka odsadzania cieląt nie wcześniej niż w 5. dniu życia, to m.in. udało się przeforsować korzystniejszy próg degresywności (100% płatności do 100 DJP i 75% do 150 DJP – przyp. red). Wątpliwości budzi natomiast płatność związana z produkcją jedynie do 20 krów.
– W kontekście bezpieczeństwa żywności bezsensowne jest dopłacanie tylko do małych i średnich gospodarstw. To właśnie większe w dużej mierze stawiają na nowe technologie – mówił Hądzlik. Zgodnie z danymi PFHBiPM, dziś ok. 55% ocenianych krów w Polsce jest utrzymywanych na uwięzi i obecnie – dodawał Hądzlik – brakuje mechanizmów wsparcia dla rolników, którzy chcieliby to zmienić. Dużym wsparciem byłoby też ułatwienie procedur związanych z modernizacją gospodarstw.
– Idziemy w kierunku skansenizacji polskiej wsi, co wiąże się z dużym ryzykiem – komentował Plewa. Jego zdaniem, środki, które mamy do dyspozycji, nie są wykorzystane w sposób racjonalny. Kierowane są nie do tych, którzy najbardziej tego potrzebują, a więc gospodarstw towarowych, które zapewniają bezpieczeństwo żywnościowe.
– Nie mam nic przeciwko wsparciu małych gospodarstw, ale muszą to być aktywni rolnicy, a tymczasem w ich definiowaniu nadal się nic nie zmieniło. Najbardziej jednak niepokoją mnie ograniczone środki na inwestycje i cyfryzację z krajowego planu odbudowy – mówił Plewa, dodając, że niektórzy politycy są przeświadczeni, że tylko małe gospodarstwa mogą być prośrodowiskowe, a duże z założenia nie wykorzystują zasobów w sposób zrównoważony, podczas gdy mamy wiele przykładów, że większe robią to lepiej.
Plan odbudowy mleczarstwa
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać.
– Sygnał, że trzeba wspierać małe i średnie gospodarstwa oraz nie dopuścić do ich upadku, był jednoznaczny ze strony KE. To, że chcemy, żeby zostały i były częścią systemu rolnego, wcale nie oznacza, że działamy przeciwko nowoczesności – komentował komisarz Wojciechowski, dodając, że WPR realizuje strategię odbudowy hodowli. Jak wyliczał, Polska w ciągu dekady straciła ok. 340 tys. gospodarstw hodowlanych i wsparcia produkcyjne, do dobrostanu itp. są po to, by zatrzymać ten trend.
Konsumenci to nasz fanklub
– Mamy duże ambicje pod względem ochrony środowiska, ale musimy pamiętać o bezpieczeństwie żywnościowym. Aktualnie nie ma jednoznacznych dowodów na to, że dieta wegańska jest lepsza od tradycyjnej i boję się, że obecna polityka promocji diety bez produktów mlecznych będzie miała konsekwencje dla naszych dzieci – mówił Alexander Anton z EDA.
Według niego często sektor mleczarski jest postrzegany jako problem, podczas gdy 94–95% konsumentów spożywa produkty mleczne!
– To nasz fanklub i politycy muszą o tym pamiętać – mówił Anton.
Jak komentował Jakub Olipra, ekonomista z Crédit Agricole, nadal obserwowany jest relatywnie silny popyt na produkty mleczne. Czynnikiem wspierającym popyt, jest sektor HORECA wraz z poprawą sytuacji epidemiologicznej w Europie i powrotem turystyki, a jednocześnie z relatywną odpornością konsumentów na wzrost cen.
– Okazuje się, że konsumenci są gotowi płacić za produkty mleczarskie pomimo wzrostu ich cen. Nie mają alternatywy, bo inne źródła białka też objęły podwyżki – mówił Olipra (przeczytaj cały wywiad w najnowszym numerze top agrar Polska, str. 3).
– Nie przychodzi mi do głowy żadna inna branża, której tak dobrze udało się funkcjonować w obliczu tak wielu wyzwań. Wszystko to dzięki wiernym klientom, o których nie można zapominać w kontekście bezpieczeństwa żywnościowego. (...) Dysponujemy zapasami i możemy dostarczyć białko wysokiej jakości. Konieczne będzie jednak zmniejszenie presji związanej z wysokimi kosztami energii elektrycznej – mówił Pekka Pesonen, sekretarz generalny COPA-COGECA.
Mleczarstwo ma priorytet na dostawy energii
– Nie mam nic przeciwko temu, by chronić środowisko, ale to nie jest czas, by wprowadzać kolejne wytyczne, które obciążają rolnika. Dlatego oczekuję, że komisarz Wojciechowski zapowie, że zawieszamy w 100% realizację Zielonego Ładu. Przesuńmy go na 1–2 lata i zajmijmy się tym, co ważne – wojną i kryzysem energetycznym – mówił Andrzej Minarczuk, prezes OSM w Kosowie Lackim. Jak wylicza, w ub.r. spółdzielnia płaciła niecałe 400 zł/megawat, w tym roku stawka wzrosła do 1100 zł/MW.
– W połowie sierpnia dostałem dwie propozycje na przyszły rok: niecałe 2 tys. i 3,3 tys. zł/MW. Nie zaakceptowałem ich, bo oznaczałyby bankructwo zakładu! Zamierzam ponowić ofertę na dostawę energii i zakładam, że będzie bardziej dostępna, choć i tak zapewne wyższa o ok. 100% niż obecnie. Może to oznaczać konieczność obniżenia cen skupu mleka, a w najlepszym przypadku zatrzymanie podwyżek – obawiał się Minarczuk.
Genezą problemów jest wojna w Ukrainie i związany z nią rollercoaster na rynku gazu. Zgodnie z zapowiedzią Rosja odkręci kurek po zniesieniu sankcji, co wydaje się mało prawdopodobne. Dlatego – jak zapowiadał Olipra – istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo kryzysu energetycznego w UE w IV kwartale br. Jeżeli zrealizuje się czarny scenariusz, recesja może potrwać do początku przyszłego roku. Bardzo duża niepewność panuje też na rynku energii, na którym jest bardzo dużo spekulacji.
Jak mówił Henryk Kowalczyk, minister rolnictwa, doskonale znane są mu obawy sektora mleczarskiego odnośnie do dostaw energii, w tym dyskusje o ograniczeniach w tym zakresie.
– Pragnę zapewnić, że branża mleczarska i mięsna będą traktowane absolutnie priorytetowo, jeśli kiedykolwiek dojdzie do jakichkolwiek ograniczeń w dostępie do energii. Dotyczy to też gazu – deklarował Kowalczyk.
– Jestem przekonany, że w naszym rządzie wzrosła świadomość, czym jest przemysł spożywczy i produkcja żywności i jakie mogą być konsekwencje zakłóceń w tym obszarze. Pokazały to braki w dostawach dwutlenku węgla (zabrakło go, gdy grupa Azoty i Anwil zawiesiły produkcję nawozów – przyp. red.), które były swego rodzaju testem – komentował dla nas na gorąco Grzegorz Gańko z OSM w Sierpcu.
Konsument zapłaci za dodatkowe koszty produkcji?
Co zrobić, by w dobie wysokich kosztów konsumenci byli w stanie zrekompensować nakłady poniesione na zrównoważoną produkcję w sektorze mleka?
– Nie sądzę, że zrównoważona produkcja będzie dawała superkorzyści, to stanie się standardem i będzie w przyszłości konieczna, żeby w ogóle sprzedawać – komentował Mark Casey z nowozelandzkiej spółdzielni Fonterra. Zgodził się z nim Klaus Rufli, kierownik projektu QM-Milch w Niemczech, który dodał że zrównoważona produkcja to dziś konieczność i niemieccy konsumenci – jak sądzi – są gotowi za nią płacić więcej.
– Po wprowadzeniu nowego oznakowania w sklepach (od 1 do 4, gdzie jedynka oznacza produkcję konwencjonalną, a czwórka – najwyższy poziom dobrostanu krów – przyp. red.) zanotowaliśmy wzrost sprzedaży produktów, których proces wytwarzania był bardziej zrównoważony. Szczególnie dotyczyło to okresu trwania pandemii COVID-19. Z drugiej jednak strony teraz obserwujemy wzrost cen produktów w sklepach i nie jest to niewątpliwie dobry czas na te z wyższej półki – zaznaczał Rufli. Co może to zmienić?
Potrzebna jest edukacja społeczeństwa
Według prof. Piotra Wójcika z IZ – PIB w Balicach, do tej pory branża nie dorobiła się zadowalającego poziomu systemu edukacji społeczeństwa. Dlatego warto wykorzystać wszystkie dostępne formy, które pozwalają lepiej kontrolować produkcję, w tym ocenę krów, chipowanie czy kontrolę ich stanu zdrowia, by udowadniać społeczeństwu, że to, co robi branża, jest konieczne do ich przetrwania.
– Przez Europę przez wieki przechodziły wojny i pandemie, ale ona trwała, rozwijała się i dalej się rozwija. W trudnych czasach, jakie mamy,
nowe pokolenia wchodzą do potencjalnej grupy nabywców mleka. To my, producenci, przetwórcy i naukowcy powinniśmy dbać o to, by kształtować nowe pokolenia i uświadamiać im konieczność zdrowego żywienia – mówił Wójcik. – Bez tego ciągle będziemy się zderzali z negatywnymi opiniami, których
społeczeństwo nie będzie miało jak zweryfikować. To, co przeczytają w Internecie, przyjmą za pewnik.
Zrównoważona produkcja: jak robią to inne kraje?
|
Niemcy: Jak mówił Klaus Rufli, od 2022 r. detaliści w Niemczech mogą wprowadzać na oferowane w sklepach produkty mleczarskie dodatkowe oznakowanie w ramach systemu certyfikacji, który opiera się na kryteriach w zakresie dobrostanu zwierząt. Kryteria zrównoważonej produkcji zostały wybrane w ramach szerokiego dialogu. I tak oznakowanie 1. i 2. odpowiada gospodarstwom, które utrzymują bydło na uwięzi, z tym że w tym drugim przypadku mają one dostęp do wybiegu minimum przez 2 godziny dziennie i minimum 4 m2/zwierzę. Trójka oznacza obory wolnostanowiskowe ze swobodnym dostępem do wybiegu i zapewnienie min. 5 m2/krowę w oborze, zaś najwyższy stopnień dobrostanu to m.in. obora wolnostanowiskowa z wybiegiem i wypasem przez co najmniej 120 dni w roku (po 6 godzin dziennie) oraz 6 m2 powierzchni/krowę w oborze.
|
Jak zaznaczał gość z Niemiec, do programu aktualnie przystąpiło
30 mleczarni, a certyfikacji w ramach programu podlega ok. 90% gospodarstw. Cały sektor produkcji mleka w Niemczech oparty jest na
ok. 53 tys. gospodarstw mleczarskich, ze średnią obsadą 85 krów.
|
Holandia: – Holandia wyznaczyła szereg punktów do realizacji w zakresie Zielonego Ładu. Trzeba zapewnić bezpieczeństwo żywnościowe, ale też zapobiegać marnowaniu żywności i chronić przyrodę – mówiła Carolien Spaans, radca rolny w ambasadzie Królestwa Niderlandów. Holandia stoi też przed wyzwaniem zmniejszenia emisji azotu o 50% do 2030 r. Rząd przeznaczył 250 mln euro na wsparcie sektora w obrębie innowacji, zmniejszenia emisji, czy dobrowolnego przesiedlania gospodarstw na tereny, które nie są chronione przyrodniczo. – Dąży się do tego, by krowy były utrzymywane na pastwiskach. Aktualnie udało nam się dotrzeć do punktu, w którym 81% gospodarstw prowadzi wypas. Pod tym kątem jesteśmy w czołówce i okazuje się, że podobne oczekiwania wykazują konsumenci również w innych krajach – mówiła Spaans. Dodała, że w Holandii mówi się też o możliwie dobrym wykorzystywaniu zasobów gospodarstw, czemu służy program, zgodnie z którym przynajmniej 65% białka wykorzystywanego w gospodarstwie ma pochodzić z własnej produkcji. Kolejna kwestia to neutralność energetyczna i szersze wykorzystywanie m.in. ciepła z mleka. |
|
Nowa Zelandia: Fonterra jest największą spółdzielnią mleczarską w Nowej Zelandii. Skupuje mleko od ok. 9 tys. rolników. Obecnie dysponuje ok. 30 doradcami, którzy współpracują z rolnikami w zakresie zrównoważonego rozwoju gospodarstw, w tym podpowiadają jak redukować emisję gazów cieplarnianych. To odpowiedź na oczekiwania konsumentów. – Mamy też zachętę w postaci dodatkowej płatności. Jeśli rolnik realizuje nasze cele w zakresie zrównoważonego rozwoju gospodarstw, otrzymuje dodatkowo 10 centów/kg s.m. mleka – zaznaczał Mark Casey. Celem Fonterry jest osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r., całkowita rezygnacja z węgla do 2037 r. oraz z opakowań, które nie podlegają odzyskowi do 2025 r. Spółdzielnia ma zamiar zainwestować ponad 1 mld dolarów w kolejnym dziesięcioleciu, z czego ok. 100 mlm mają pochłonąć badania. Obecnie opracowywane są m.in. specjalne szczepy bakterii czy szczepionki, które mają zredukować emisję metanu. To jednak nie koniec. Trwa dyskusja o wprowadzeniu od 2025 r. opłaty w wysokości 7 centów za każdy wyemitowany kilogram metanu. |
Najważniejsze, o czym musisz pamiętać
- Sektor produkcji mleka boryka się z wieloma problemami, z których aktualnie największy to obawa o stałe dostawy energii i wzrost jej kosztów.
- Trwa debata, czy Wspólna Polityka Rolna powinna iść w kierunku wsparcia małych i średnich czy dużych gospodarstw mlecznych.
- Choć sektor mleczarski ma wierną grupę klientów, to jednak mają oni coraz większe wymagania w zakresie jakości produktów. Konsumenci nierzadko deklarują chęć większej zapłaty za produkty mleczne o wyższym standardzie, ale istnieje obawa, że rosnąca inflacja i ceny mogą zmienić ten trend.
mjfot. Jajor