Mniej popularne oleje też ważne dla rynku
W naszych warunkach klimatycznych Europy północnej i środkowej, myśląc o olejach roślinnych szczególnie skupiamy się na uprawach soi, rzepaku i słonecznika, a bardzo niewiele uwagi poświęcamy innym roślinom oleistym. A ich wpływ na kształtowanie się rynku rzepakowego także jest spore.
Czasem tylko, gdy dzieje się na światowym rynku coś niespodziewanego, zwracamy swoją uwagę ku palmie, z której owoców produkuje się przecież najwięcej oleju roślinnego na świecie. Natomiast niezmiernie rzadko naszą uwagę kierujemy ku orzeszkom ziemnym, bawełnie czy oliwkom, a co dopiero na tak niszowe uprawy jakimi są mak, ostropest, czarnuszka, konopie, dynia oleista, czy choćby rdzennie uprawiany na naszych terenach, tak dobroczynny dla przewodu pokarmowego len.
Rzeczywiście, gdyby ustalić hierarchię ważności według skali globalnej produkcji, to zdecydowanie przeważa olej palmowy. A ten liczony łącznie z olejem z nasion owoców palmy oleistej (Palm Kernel Oil) stanowi aż 40% całej globalnej produkcji olejów roślinnych. Olej palmowy, ponieważ go na półkach hipermarketów nie dostrzegamy (nie mylić z olejem kokosowym!), bo jego większość sprowadzana do Europy wykorzystywana jest w przemyśle cukierniczym i kosmetycznym, jest przez nas często w analizach pomijany. Największym szacunkiem, ze względu na wpływ na ceny olejów w handlu cieszą się soja, rzepak oraz słonecznik, i to w takiej właśnie kolejności.
Więcej uniwersalnego
W swoich ostatnich prognozach USDA szacuje, że globalna produkcja oleju sojowego w sezonie 2022/23 wyniesie 61,6 mln t, oleju rzepakowego zostanie wyprodukowane 31,1 mln t, a słonecznikowego 20 mln t. Polskich konsumentów szczególnie wolumen produkcji oleju rzepakowego może cieszyć, bo przecież jest to nasz rdzenny produkt, a i na szerokim świecie rośnie zainteresowanie olejem rzepakowym, który ze wszystkich wcześniej wymienionych jest traktowany i słusznie, jako najbardziej uniwersalny. I tu świat zatacza koło, widoczne wyraźnie zwłaszcza dla tych, którzy mieli okazję (celowo nie piszę przyjemność) wychowywać się w czasach PRL-u. To właśnie w tamtym okresie popularna marka oleju rzepakowego, sprzedawanego nomen omen w szklanej butelce, nazywana była „Olej Uniwersalny”. Takiej nazwy zarówno olej sojowy i słonecznikowy ze wszech miar godne nie są. Obydwa do dłuższego smażenia się po prostu nie nadają. Dodatkowo z oleju słonecznikowego wytrącają się woski, więc i o biodieslu możemy w tym przypadku zapomnieć. Ale dość już o dobrze nam znanych produktach. Przyglądnijmy się jak wygląda świat tłuszczy roślinnych za naszym płotem, czasem blisko, na południu Europy, a czasem w bardziej odległych krajach, wręcz na innych kontynentach.
Arachidowy znaczy z orzeszków ziemnych
Dla naszych konsumentów olej arachidowy produkowany z orzeszków ziemnych, zwanych także fistaszkami jest praktycznie nieznany. Mało kto kojarzy strasznie słodką maź kupowaną w trakcie trwania amerykańskiego tygodnia w popularnej sieci hipermarketów, pod nazwą masło orzechowe z tak popularnym w Azji i Indiach tłuszczem roślinnym. A okazuje się, że światowa produkcja oleju arachidowego wynosi 6,5 mln t, z czego 50% produkuje się w Chinach, a 22% w Indiach. Pozostała produkcja jest już tak rozdrobniona, łącznie z USA (jedynie 130 tys. t), że nawet nie ma co o innych krajach wspominać.
Bawełna to też olej
Nie każdy potrafi skojarzyć wszechobecną na rynku odzieżowym, jako popularny materiał bawełnę z olejem, a jednak jest to roślina, z której wytwarza się 3% globalnej produkcji oleju roślinnego, a więc tylko trzy razy mniej niż oleju ze słonecznika. Podobnie jak w oleju arachidowym na dwóch miejscach największych producentów, tylko w odwrotnej kolejności ustawiają się Indie i Chiny jako najwięksi producenci oleju z bawełny. Tutaj różnice w udziałach są bardzo niewielkie i obydwa kraje produkując po ok. 27–29%, w ostatnich 3 sezonach zamieniały się miejscami na pozycji światowego lidera w produkcji oleju bawełnianego. O trzecie miejsce natomiast rywalizują nieodmiennie Turcja i USA, które produkując już znacznie mniej także zamieniały się miejscami. W ostatnich latach produkcja oleju bawełnianego w Turcji tak bardzo wzrasta ze 175 tys. t w sezonie 2020/21, do 253 tys. t zaplanowane na sezon bieżący, że Stany zjednoczone, które mają zamiar wyprodukować 193 tys. t pozostają już mocno w tyle.
Jak oliwa to tylko z UE
Wracając już bliżej nas, tak blisko, że znów jesteśmy w Europie, tylko południowej nie możemy pominąć tak popularnej w Basenie Morza Śródziemnego oliwy. Na miano oliwy zasługuje tylko jeden olej roślinny, ten produkowany z oliwek. Z roli UE w globalnej produkcji oliwy z oliwek nie ma co żartować, bo z całej ilości ok. 3 mln t produkowanej w ciągu ostatnich trzech lat na świecie 68–71% (1,9–2,2 mln t) było wytwarzane w krajach Zjednoczonej Europy. Unijna przewaga w tym asortymencie jest tak potężna, że niech zaświadczy o niej fakt, iż druga w rankingu Turcja oliwy produkuje dziesięć razy mniej.
Nie tylko rzepak, słonecznik, soja i oliwki
Tylko dla porównania dodajmy, że w sezonie 2022/23 UE wyprodukuje 9,6 mln t oleju rzepakowego 4,5 mln t oleju słonecznikowego i 3 mln t oleju sojowego, więc oliwa z oliwek nie jest tu jakimś niszowym produktem, a pełnoprawnym tłuszczem roślinnym stanowiącym często podstawę żywienia mieszkańców z krajów Europy Południowej. Przy tych ilościach zaledwie 1% światowej produkcji olejów roślinnych pochodzących z innych upraw, dodatkowo przy ogromnym rozdrobnieniu zasługuje zdecydowanie na miano niszowych, a może nawet moglibyśmy się posłużyć tak popularnym ostatnio sfomułowaniem suplement diety. Bo jakże tu nie wspomnieć o szeroko kiedyś propagowanym, działającym przeciwzapalnie i ograniczającym zawartość cholesterolu oleju z wiesiołka, mającym działanie antyalergiczne oleju z czarnuszki, uspokajających cechach oleju makowego, czy ponoć wspierającym męskie libido oleju z pestek z dyni (ponoć, bo nie ma tutaj dających się zacytować danych). A przecież na Węgrzech hodowla odmian kukurydzy szła w pewnym okresie tak daleko, że wyhodowano odmiany kukurydzy o dużym udziale zarodka w nasieniu. Taki zarodek charakteryzował się ok. 20-proc zawartością tłuszczu, toż to przecież tyle co w nasionach soi. O takich produktach jak olej z nasion pomidora, czy pestek winogron też warto pamiętać, bo nasze potrzeby organizmu są coraz mocniej analizowane i zawsze znajdzie się w nasionach różnych gatunków roślin coś ciekawego, a w nasionach zawsze będzie tłuszcz.
Juliusz Urban fot. Urban
dr Juliusz Urban
ekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Najważniejsze tematy