- Jakie płyną korzyści z utrzymywania krów na pastwisku?
- Jaka roślina idealnie nadaje się na paszę zasobną w białko?
- Jak sprawdzają się simentalki w typie mlecznym w stadzie gospodarza?
- Czy pokrycie dachu obory dachówką ma sens?
– Krowy wychodzą z obory, a my mamy mniej pracy związanej z usuwaniem obornika, czy zadawaniem pasz, a obora jest lepiej przewietrzona, ale nie to jest naszym celem. Utrzymanie krów na pastwisku, to przede wszystkim samo zdrowie. Łatwiej jest utrzymać w dobrej kondycji nogi i racice, są lżejsze wycielenia, krowy wyraźniej okazują ruję, a wykrycie rui w warunkach oborowych i wykonanie skutecznej inseminacji, to coraz trudniejsze zadanie – stwierdził hodowca.
Stawiamy na lucernę
Trawa, jaką krowy pobierają podczas wypasu, to jedynie urozmaicenie ich diety. Cały czas są dokarmiane, na pastwisku sianokiszonką, a w oborze kiszonką z kukurydzy, wysłodkami buraczanymi oraz paszami treściwymi takimi jak własne śruty zbożowe i makuch rzepakowy. Łukasz Węglowski stosuje jeszcze w żywieniu dodatek mineralno-witaminowy i melasę.
Co prawda rolnicy uprawiają nieduży areał lucerny, ale już niebawem się to zmieni, a powodem są m.in. susze, jakie i w tym rejonie kraju występują w ostatnich latach.
– Lucerna to bardzo dobra pasza zasobna w białko, ponadto ma głęboki system korzeniowy, który pozwala osiągać przyzwoity plon, nawet gdy jest sucho. Bo trawy w tym roku plonowały bardzo słabo – przyznał rolnik.
Czekamy aż się rozdoją
Nowa obora została zasiedlona w grudniu poprzedniego roku. Aby mury nie stały puste, rolnik zakupił 7 jałówek rasy simentalskiej w typie mlecznym z Austrii za pośrednictwem firmy Centergen, z której też zakupił nasienie. Od tych sztuk uzyskał już 5 jałówek.
– Zakupiłem simentalki, gdyż wydaje się to rasa najbardziej odpowiednia do prawie górskich warunków naszego gospodarstwa znajdującego się na terenie Wzgórz Ścinawskich. Pastwisko to też jej żywioł. Jednak póki co, nie jestem z tej rasy do końca zadowolony. Oczywiście jest to dopiero pierwsza laktacja, a simentale z reguły swoje możliwości pokazują później. Pomimo znacznie niższych wydajności mlecznych w stosunku do tych osiąganych przez sztuki hf w pierwszej laktacji, poczekam i zobaczę co będzie dalej, tym bardziej, że simentale mają bardzo zdrowe racice, co dziś jest fundamentem dobrej krowy – wyjaśnił Łukasz Węglowski.
Dachówka bez izolacji
Nowy obiekt o wymiarach 15 x 22 m, posiada 38 legowisk uwięziowych, po 19 w każdym rzędzie. Dojarka przewodowa DeLaval ma 6 aparatów udojowych. Co prawda jest to sprzęt używany, ale z wymienionymi lub regenerowanymi podzespołami z roczną gwarancją i póki co spisuje się bez zarzutów. Zbiornik na mleko o pojemności 700 l wymieniono na większy o pojemności 2100 l.
Stół paszowy ma szerokość 3,5 m, a legowiska są długie na 2 m, zaś z korytarzy gnojowych szerokich na 2,4 m obornik usuwany jest codziennie za pomocą ciągnika z ładowaczem czołowym.
Obora jest bezstropowa o drewnianej konstrukcji dachu, który rolnicy ze względu na położenie gospodarstwa musieli pokryć dachówką, takie wymogi postawił konserwator zabytków. To na pewno podniosło koszt inwestycji. Jednak na jej obniżenie wpłynął fakt, iż dach nie posiada ocieplenia czy jak kto woli izolacji.
– Pod dachówką mamy zamontowaną tylko cienką membranę i prawie rok spędzony w tej oborze pokazał, że ocieplenie nie jest potrzebne. Latem dachówka jest znacznie lepszym izolatorem niż blacha, ponadto nasze krowy są wtedy na pastwiskach, a zimą też nie było problemów – oznajmi Łukasz Węglowski.
Zapas paliwa zawsze jest
Ze starej obory, która pozwalała na utrzymywanie maksymalnie 16 krów, obecnie korzystają jałówki. Obie obory posiadają płytkościółkowe legowiska ścielone słomą. W przyszłości stara obora ma pełnić funkcję porodówki oraz pomieści krowy zasuszone, zaś jałówki przejdą do zaadoptowanej stodoły na głęboką ściółkę, w nowym obiekcie rolnik chce utrzymywać tylko sztuki dojne.
Rolnicy od wiosny tego roku użytkują zbiornik na paliwo Swimer o pojemności 2500 l, korzystając z hurtowych dostaw paliwa.
– Tu nie tyle chodzi o to, że przy dużych dostawach paliwo jest nieco tańsze, ale o to, że zawsze jest jego zapas na miejscu w gospodarstwie i w każdej chwili mogę szybko i wygodnie zatankować jeden z ciągników. Bo u nas to jest tak, że jadę na stację paliw, a tam okazuje się, że nie ma oleju napędowego i taka sytuacja zdarzała się kilkukrotnie – wyjaśnił Łukasz Węglowski.
- Koszt budowy i wyposażenia obory zamknął się w kwocie 260 tys. zł, to naprawdę niewiele, ale było to możliwe tylko dzięki temu, że rolnik większość prac wykonał osobiście z pomocą rodziny
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski