Z artykułu dowiesz się
- Co daje napowietrzanie gnojowicy?
- Jak działa system pierwszy w Polsce taki system?
- Jak rolnik ocenia wprowadzenie do obory robotów udojowych?
Z artykułu dowiesz się
– Dzięki napowietrzaniu gnojowica zawsze jest gotowa do użycia, gdyż ma postać płynną, a nie zawiesiny. Jeśli spojrzymy pod ruszta, to bulgocząca gnojowica przypomina efekt jacuzzi. Skuteczność systemu napowietrzania wynika z jego prostoty. Sercem jest sprężarka tłokowa Rootsa o niskim zapotrzebowaniu energii elektrycznej, zastosowano zautomatyzowane sterowanie elektrozaworami o dużej niezawodności, a sama instalacja napowietrzająca wykonana jest z rur PVC klasy D, co pozwala na wieloletnią eksploatację z niskimi kosztami bieżącymi – podkreślił Sławomir Banach, dodając, że powietrze tłoczone jest na 10 sekcji, a każda sekcja rozchodzi się na 10 końcówek zwanych przez rolnika wentylami, co daje nam 100 miejsc napowietrzania.
Szambo ma pojemność 600 tys. l, ale jego podstawa nie przypomina prostokąta tylko bardziej zbliżona jest do trapezu, to dlatego Sławomir Banach obawiał się, że zastosowanie mieszadła nie zda egzaminu. System napowietrzania załącza się automatycznie 4 razy na dobę, każdorazowo na 20 minut. To w zupełności wystarczy do utrzymania gnojowicy w stanie płynnym.
– System napowietrzania gnojowicy zasila silnik o mocy 4 kW, a dla porównania, mieszadło potrzebuje aż 15 kW. Dodatkowo, cała elektronika jest na zewnątrz, co znacznie wydłuża żywotność tego systemu. Ponadto w gnojowicy zanużone są tylko elementy wykonane z materiałów nierdzewnych, co w przypadku mieszadła jest niemożliwe. Choć na starcie inwestycja w napowietrzanie jest droższa niż w mieszadło, to zwróci się z nawiązką ze względu na niskie koszty eksploatacji oraz brak awarii – stwierdził Sławomir Banach.
Jak dowodzą badania, napowietrzanie gnojowicy daje również dodatkowe zalety, a mianowicie, redukcję emisji amoniaku oraz siarkowodoru, co oznacza, że w oborze panują bardziej przyjazne warunki i nie czuć przykrego zapachu. Inne badania wskazują, że napowietrzanie gnojowicy podnosi poziom azotu, z czym duże nadzieje wiąże Sławomir Banach. Jedno z badań laboratoryjnych przeprowadzonych w Waterford w Irlandii wykazało, że zawartość azotu całkowitego w suchej masie jest o 48% wyższa (4,0% vs. 2,7%) w próbkach napowietrzanych w porównaniu z nienapowietrzanymi. Zaś zawartość azotu amonowego jest o 71% wyższa (2,4% vs. 1,4%) w próbkach napowietrzanych w porównaniu z nienapowietrzanymi. Ponieważ azot amonowy jest najlepiej przyswajalną przez rośliny formą azotu, napowietrzana gnojowica powinna dać szybki efekt w postaci wzrostu roślin.
– Jeszcze nie wiem, jaki efekt daje stosowanie napowietrzanej gnojowicy na polach, wszak system pracuje u nas od lutego br., ale jeśli faktycznie potwierdzą się wyniki badań, to dzięki wzrostowi poziomu azotu będziemy mogli ograniczyć stosowanie bardzo drogich mineralnych nawozów azotowych. W Polsce jesteśmy pierwszym gospodarstwem z takim systemem, ale nie żałuję. Wiem, że wiele obór, a także chlewni, ma takie rozwiązania zarówno na zachodzie Europy, jak i w Ukrainie – powiedział Sławomir Banach.
Obora wolnostanowiskowa dla 100 sztuk powstała w trzech etapach na przestrzeni pięciu lat, dlatego zastosowano w niej zarówno ruszta betonowe, jak i tradycyjną posadzkę. Podłogę czyści robot Lely Discovery 120 Collector, który pochłania odchody, a następnie deponuje je do zbiornika na gnojowicę.
– Robot do czyszczenia posadzki ma zaprogramowane 7 różnych tras i wyrusza co godzinę. Co ciekawe, sprawdza się nie tylko przy pełnej podłodze, dla której jest dedykowany, ale również pomaga utrzymać czystość na rusztach, gdzie część odchodów zbiera, a część przepycha. W boksach legowiskowych zastosowaliśmy materace słomiano-wapienne, przy których system napowietrzania bardzo dobrze daje sobie radę. Lekarze weterynarii polecają piasek jako ściółkę, ponieważ jest to podłoże mineralne i nie stanowi środowiska do rozwoju drobnoustrojów, ale przy gnojowicy piasek nie zdaje egzaminu – oznajmił Sławomir Banach.
Ostatnia rozbudowa obory miała na celu jej przystosowanie do doju automatycznego i zakończyła się montażem robota udojowego Lely Astronaut w lutym br. Obecnie na robocie doi się 56 krów, a pozostałe 14 to krowy zasuszone.
– Wcześniej doiliśmy dojarką przewodową, co było bardzo pracochłonne, bo wymagało przeganiania krów do starej obory uwięziowej. Obecnie jesteśmy zadowoleni z doju automatycznego, ale początki były trudne. Nauka krów doju w nowych warunkach trwała ponad miesiąc. Już po tym czasie znacznie wzrosła nam wydajność mleczna. Na przewodówce doiliśmy dziennie od przeciętnej krowy 28 l mleka, a na robocie jest to już 38 l. Przy czym, u nas był taki mankament, że na przewodówce doiliśmy o 5:00 rano, a po południu już o 13:00. Były to bardzo nierówne odstępy, które mogły mieć negatywny wpływ na mleczność. Zaś na robocie przeciętna sztuka dojona jest od 3,8 do 4,2 raza. To bardzo często, a wiadomo, że częsty dój to same zalety – nie tylko stymuluje mleczność, ale również pozytywnie wpływa na zdrowotność wymienia, a także kondycję nóg. Nasz przypadek pokazuje, że najpierw robota trzeba znienawidzić, a potem pokochać – przyznał Sławomir Banach, dodając, że robot udojowy kosztował 630 tys. zł, zakupił go w ramach PROW i teraz czeka na wypłatę dofinansowania.
Rolnik od lat korzysta z nasienia buhajów ze SHiUZ-u Bydgoszcz, a głównym kryterium doboru buhaja jest właśnie przydatność córek do doju automatycznego. Krowy charakteryzują się wysokim zawieszeniem wymienia oraz mocnymi nogami.
Dawka TMR powstaje w nowym, zaledwie kilkumiesięcznym, wozie paszowym Kongskilde wyposażonym w dwa pionowe ślimaki. Został on nadbudowany, dzięki czemu zwiększono jego pojemność z 14 do 18 m3.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 26/2022 na str. 48. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Andrzej Rutkowski
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy