Z artykułu dowiesz się
- Skąd rolnik czerpie wiedzę o produkcji mleka?
- Jak jest przygotowywany TMR?
- Ile rolnik oszczędzi wybierając hale namiotową zamiast obory?
- Co stanowi największe koszty w produkcji mleka w gospodarstwie?
Z artykułu dowiesz się
Wojciech Sekuła przez wiele lat zajmował się produkcją trzody chlewnej, później żywca wołowego, by ostatecznie – w 2021 roku – zdecydować się na produkcję mleka uznając, że ten kierunek zapewni gospodarstwu najwyższy, a co najważniejsze, systematyczny dochód.
– Początek nie był lekki, szczególnie, że nie miałem żadnego doświadczenia w produkcji mleka czy żywieniu bydła mlecznego. Nie zdawałem sobie sprawy jak duże różnice występują w żywieniu i rozrodzie bydła mięsnego i mlecznego – wspomina Wojciech Sekuła, który dwa lata temu zakupił używaną halę udojową (autotandem 2 x 4 plus 1 stanowisko) i zaczął przerabiać dotychczas użytkowany budynek na potrzeby bydła mlecznego.
– W tym samym czasie kupiliśmy 35 wysoko cielnych jałówek z gospodarstwa rolnego Agrominrol z Mokrzeszowa oraz 15 sztuk od dwóch indywidualnych rolników. Wszystkie hf-ki w czystej rasie.
Wraz z inwestycją w mleczny kierunek pan Wojciech rozpoczął intensywną edukację dotyczącą hodowli bydła mlecznego i produkcji mleka. Jak przyznaje, proces ten potrwa jeszcze długo i prawdopodobnie nigdy się nie zakończy, bo zmieniają się same zwierzęta jak i wykorzystywane technologie.
Gospodarz zapytany skąd czerpie wiedzę odpowiedział:
– Oczywiście z fachowej literatury, ale też specjalistycznej prasy takiej, jak chociażby „Tygodnik Poradnik Rolniczy”. Często uczestniczę w szkoleniach, ale najbardziej cenię sobie rozmowy z innymi, doświadczonymi hodowcami bydła mlecznego.
Stado Sekułów liczy 54 krowy dojne oraz 30 zacielonych jałówek.
– Wydawać by się mogło, że w przyszłym roku stado powinno liczyć ponad 80 krów, ale z pewnością tak nie będzie. Po pierwsze, nie będę w stanie wykarmić tak licznego pogłowia, a po drugie, muszę przeprowadzić selekcję. Pomimo że uprawiamy ok. 100 ha, ale są to słabe, położone w górzystym terenie grunty. Mamy więc spore problemy ze zgromadzeniem odpowiedniej ilości paszy – informuje rolnik.
Przy wyborze buhajów do rozrodu, priorytetową dla gospodarza cechą jest długowieczność ich córek.
– Owszem, wydajność jest bardzo istotna i w rasie hf nie trudna do osiągnięcia. Obecnie w moim gospodarstwie przekracza ona 9 tys. l, co w zupełności mnie satysfakcjonuje. Uważam, że teraz należy znaleźć kompromis pomiędzy wydajnością a długowiecznością. W grudniu ub.r. wyprodukowaliśmy 30 tys. l mleka, styczeń zaś zamknął się na poziomie 40 tys. l. W miarę wchodzenia kolejnych sztuk do doju, ilość ta powinna systematycznie rosnąć – mówi pan Wojciech.
Żywienie w gospodarstwie Sekułów oparte jest na technologii TMR.
– Używany dwuślimakowy wóz paszowy firmy Faresin o poj. 10 m3 pojawił się w gospodarstwie, gdy prowadziłem hodowlę opasów. Sporządzając dawkę TMR wykorzystujemy: sianokiszonki, w przeważającej ilości z lucerny, kiszonkę z kukurydzy, śrutę sojową, zamiast rzepaczanej stosuję makuch, śrutę zbożową, dodajemy też miks witamin, kredę oraz bufor. By ułatwiać sobie proces żywienia, stosujemy jedną dawkę pokarmową. By wprowadzić dwie grupy żywieniowe musiałbym rozbudować stół paszowy lub zakupić stację paszową, a obecnie na takie inwestycje się nie zdecyduję – mówi hodowca.
W gospodarstwie Wojciecha Sekuły trudno szukać typowej obory, stado przebywa bowiem pod wiatą.
– Staramy się, by bydło miało przede wszystkim sucho, co jest ważne w przypadku hodowli bydła mlecznego. Nigdy nie myślałem o budowie nowej obory, planujemy bowiem inwestycję w halę namiotową, która jest zdecydowanie tańsza. W obecnych realiach budowa obory na 100 sztuk bydła to koszt 3–4 mln zł, postawienie hali namiotowej to 200–300 tys. zł. Dodatkowo planuję przygotowanie zadaszonego miejsca dla jałówek – informuje gospodarz, który zapytany o opłacalność mlecznego kierunku produkcji odpowiedział:
– Dzisiaj wszyscy rolnicy, bez względu na prowadzony kierunek produkcji mają wysokie koszty utrzymania gospodarstwa. Wpływają na to ceny paliwa, nawozów, środków ochrony roślin i pasz. Zajmujemy się tylko produkcją mleka, więc nie mamy z czego do tego kierunku produkcji dokładać. Nawet dopłaty nie pomagają. Do niedawna biorąc 100 tys. zł dopłat mogłem „powojować”, coś kupić, zainwestować. Dziś zadaję sobie pytanie, gdzie są te pieniądze? Dopłaty straciły bardzo na wartości. W naszym gospodarstwie najwyższy koszt przy produkcji mleka stanowi paliwo, którego skromnie licząc zużywamy miesięcznie 2 tys. l, na drugim miejscu są koszty utrzymania parku maszynowego, na trzecim ceny pasz. Mam jednak nadzieję, że niebawem sytuacja ulegnie poprawie i produkcja mleka znów zacznie przynosić przyzwoity dochód – mówi na zakończenie rolnik.
We wsi Ścinawka Dolna, gmina Radków, swoje 100-hektarowe (w tym 40 ha dzierżaw) gospodarstwo prowadzi Wojciech Sekuła. Areał ten zajmują w połowie grunty orne i w drugiej – trwałe użytki zielone. Na gruntach ornych rolnik sieje lucernę, mieszankę gorzowską oraz kukurydzę, której uprawa z roku na rok zwiększa się wraz z rosnącym pogłowiem bydła. Roczna produkcja mleka – na poziomie 400 tys. l – odbierana jest przez Okręgową Spółdzielnię Mleczarską w Kole – zakład w Grodkowie. Na zdjęciu pan Wojciech z synem Maciejem.
Ireneusz OleszczyńskiIreneusz Oleszczyński
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego"
Najważniejsze tematy