Z artykułu dowiesz się
- Jak hodowca pozbył się ze swojego stada problemu cichych rui?
- Dlaczego zdaniem rolnika przy inseminacji lepiej sprawdza się lekarz weterynarii niż inseminator?
- Jak bardzo podrożała ostatnimi czasy produkcja mleka?
Z artykułu dowiesz się
– Nie kisimy naszych krów w oborze, które zaraz po porannym doju wychodzą na okólnik. Mamy oborę uwiąziową i ruch na świeżym powietrzu okazał się najlepszym lekarstwem na ciche ruje. Nawet jeśli krowa będąca w rui sama wyraźnie tego nie manifestuje, to inne sztuki ją obskakują. Nasze krowy cały rok, nawet zimą, wychodzą na okólnik – powiedział Paweł Męcel.
Krowy otrzymują kiszonkę z kukurydzy, sianokiszonkę oraz paszę treściwą, którą rolnik sam przygotowuje w swoim gospodarstwie.
– Śrutujemy własne zboża, które następnie mieszamy z otrębami oraz koncentratami białkowymi, a także premiksami mineralno-witaminowymi. Na obecną chwilę jest to tańsza forma niż zakup gotowej paszy pełnoporcjowej. Ponadto sami decydujemy o składzie mieszanki treściwej i zawsze możemy dokonać jego korekty w razie potrzeby – podkreślił Paweł Męcel.
Zabiegi inseminacji wykonuje lekarz weterynarii, a przed każdym kryciem krowa jest badana aparatem USG.
– Znam wielu dobrych inseminatorów, jednak lekarz weterynarii widzi więcej z takiego prostego względu, że robi badanie USG. Dzięki temu łatwiej jest dopasować odpowiedni moment krycia. Jeśli jest zbyt wcześnie, to przekładamy krycie z rana na popołudnie lub z wieczora na rano. W ten sposób uzyskujemy lepszą skuteczność inseminacji. Nieraz jest tak, że u krowy występuje ruja, ale nie nadaje się do krycia, lecz do leczenia, bo ma np. cystę na jajniku i to też można łatwo wykryć podczas badania USG. Inaczej ponieślibyśmy koszty nasienia i usługi inseminacji, a krowa i tak by się nie pokryła – podkreślił Paweł Męcel, który do krycia dobiera zazwyczaj nasienie buhajów rasy hf, zarówno odmiany czarno-białej, jak i czerwono-białej.
– Zatarły się już różnice pomiędzy hf-ami czarno-białymi i czerwono-białymi, wydajności mleczne mają na tym samym poziomie, podobnie jest z parametrami mleka. Przeciętna zawartość tłuszczu to 4,2% a białka 3,3%. Może sztuki czerwono-białe są nieco odporniejsze – dodał hodowca.
Ceny mleka w skupie rosną, ale te wzrosty cen nie cieszą tak rolników jak kiedyś, bo znacznie bardziej podrożały środki produkcji.
– Sen z powiek spędzają nam ceny nawozów, paliwa, bardzo wysokie są też koszty dzierżawy, a dzierżawimy 8 hektarów z 20 uprawianych. Czynsze dzierżawne dochodzą do 2,5 tys. zł od ha. Wszak trzeba zapłacić 1,5 zł i dopłaty bierze właściciel. Jedno co nas cieszy, to chętny do pracy następca. Syn Mikołaj ma 16 lat i uczy się w technikum rolniczym w Opatówku. On swoją postawą mobilizuje nas do pracy, bo wiemy, że robimy to nie tylko dla siebie, ale i dla niego. Dla przykładu, teraz zgrabia siano, które popołudniu będziemy prasować – powiedział Paweł Męcel.
Rolnik skorzystał z dotacji unijnych na zakup maszyn i wymienił prawie cały park maszynowy począwszy od maszyn uprawowych, przez prasę i przyczepy, a kończąc na ciągniku Ursus 5714, który pracuje w gospodarstwie już 10 lat.
– Mamy też 2 inne ciągniki, Ursusa C-330, którego zakupił jeszcze ojciec i Zetora 4340. Staram się kupować maszyny polskiej produkcji. Może nie są aż tak wydajne jak zachodnie, ale na nasze gospodarstwo wystarczają. Ponadto nie ma problemu z dostępnością części i każdy mechanik umie je naprawić – podkreślił Paweł Męcel.
Pomimo bardzo trudnego okresu dla produkcji trzody chlewnej, trwającego już ponad 2 lata, Paweł Męcel nadal utrzymuje od 6 do 8 loch. Rolnik wyspecjalizował się w produkcji i sprzedaży prosiąt, w związku z czym sam nie prowadzi tuczu. Z jednej strony hodowca ma dobre doświadczenia z dofinansowaniem zakupu maszyn w ramach PROW, z drugiej sparzył się na dopłatach do loch.
– Nie skorzystałem z ostatniego programu dopłat do loch, gdzie oferowano 1000 zł do każdej lochy, co miało uratować polską hodowlę. Sam pomysł może nie jest zły, jednak mam bardzo przykre doświadczenia co do samych dopłat. Raz już skorzystałem z dopłat dobrostanowych, otrzymując nieco ponad 300 zł do lochy i finał był taki, że musiałem zapłacić karę wyższą niż wyniosła w sumie cała dopłata. Chodziło o to, że sztuki dopłatowe powinny mieć specjalne niebieskie kolczyki, których nie można było nigdzie kupić, bo nie nadążano z ich produkcją. Kolczyki przysłano do nas zbyt późno i ukarano nas za to, na co nie mieliśmy żadnego wpływu – stwierdził Paweł Męcel.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 32/2022 na str. 49. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Andrzej Rutkowski
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy