- Ile wynosi dzienne zapotrzebowanie na słomę w gospodarstwie liczącym około 200 krów?
- Jakie są zalety rasy simentalskiej?
- Czy warto zainwestować w robot udojowy?
Przed kilku laty hodowcy zdecydowali bowiem, że zamiast zaciągania wysokiego kredytu i budowy nowej obory spróbują wykorzystać istniejące w gospodarstwie budynki i zaadaptować je dla potrzeb bydła mlecznego. I trzeba przyznać udało im się to wyśmienicie. Tak więc niskim nakładem finansowym i bez większych robot budowlanych Emilia i Marcin Wiechno – jak sami mówią – po prostu wpuścili bydło do użytkowanego dotychczas obszernego garażu na maszyny.
Obecnie hodowla bydła prowadzona jest niejako w dwóch budynkach. W dawnym garażu i prostopadle przylegającej do niego zadaszonej wiacie, w której na głębokiej ściółce utrzymywana jest młodzież.
Budynek dla krów mlecznych to obecnie przestronny obiekt, którego betonową posadzkę pokrywa gruba warstwa słomy.
– Jedyne co tak naprawdę musieliśmy zrobić to zewnętrzny i oczywiście zadaszony stół paszowy – wyjaśniał Marcin Wiechno prezentując oborę.
Dostateczną ilość światła zapewniają zamontowane w połaci dachu
liczne świetliki, odpowiedni mikroklimat – szczególnie w okresie letnim zapewniają
mechaniczne wentylatory.
- Dawne budynki garażowe zaadaptowane zostały do potrzeb krów, które odpoczywają tutaj na słomianej ściółce.
Dobrostan zwierząt na pierwszym miejscu
Państwo Wiechno zdecydowali się utrzymywać krowy na słomie, pomimo, że w gospodarstwie w ogóle nie uprawia się zbóż.
- Całość zużywanej słomy musimy oczywiście zakupić, ale był to jak najbardziej świadomy wybór. Pracochłonność tego systemu utrzymania i koszt związane z zakupem słomy zrekompensowane są bowiem przez dobre zdrowie zwierząt – potwierdził hodowca, dodając, iż dzienne zapotrzebowanie na słomę wynosi około 3 bel (160 ) na dobę. – Jeżeli wszystko jest dobrze zorganizowane i dysponuje się dobrą, robiącą duże baloty prasą do słomy, to codzienna praca idzie szybko i sprawnie. Obornik usuwamy raz w miesiącu, jedynie zimą nieco rzadziej, tak by zwierzęta miały cieplej.
Troska o jak najwyższy dobrostan zwierząt przyświecała hodowcom od samego początku reorganizacji gospodarstwa. Zadbali, aby niemal wszystkie grupy miały nieograniczony dostęp do wybiegu. Swój okólnik mają więc krowy laktacyjne i utrzymywana pod wiatą młodzież. Jak doskonale w takich warunkach czują się zwierzęta przekonaliśmy się na własne oczy. Pomimo mrozu i wiatru niemal wszystkie korzystały z dobrodziejstw okólników, które w najbliższej przyszłości hodowcy planuję zadaszyć.
- Otwory w ścianach podłużnych umożliwiają krowom przejście do stołupaszowego, który….
Robot udojowy, który podnosi wydajność
Jedyną, najkosztowniejszą inwestycją w oborze był robot udojowy Astronaut firmy Lely, który doi 70 krów. Stado laktacyjne jest jednak tutaj liczniejsze, co powoduje, że kolejnych 30 mlecznic dojonych jest jeszcze w starej uwięziowej oborze. Sytuacja ta zmieni się dosłownie na dniach, gdyż w styczniu do obory trafi zakupiony już drugi robot.
– W naszym gospodarstwie z pracy robota jesteśmy jak najbardziej zadowoleni i wiemy, że urządzenie na siebie zarabia – podkreślił Marcin Wiechno, który użytkuje maszynę już od 5 lat. – Trudno nam już dziś wyobrazić sobie inny system doju. Robot sprawił, że zmienił się charakter naszej pracy przy doju. Praca z komputerem i analiza danych zastąpiła długą prace przy doju. Dziś w okresie późnojesiennym i zimowym kończymy pracę w oborze wczesnym popołudniem. Mamy więc czas dla rodziny, co jest dla nas bardzo ważne.
Jak poinformował nas hodowca, od kiedy krowy dojone są w robocie ich wydajność wzrosła.
– Każda z naszych krów wchodzi do robota średnio 2,7 razy na dobę, przy czym ok. 10% krów (głównie pierwiastki) musimy jednak do doju zaganiać.
- … zlokalizowany jest na zewnątrz obory i bardzo dobrze zadaszony
Zdrowsze i odporniejsze simentale
Emilia i Marcin Wiechno utrzymują stado bydła liczące 200 sztuk, z czego 100 to krowy dojne, o średniej wydajności 9000 kg mleka od sztuki. Większość pogłowia stanowią hf-y, jednak ok. 10% stada to rasa simentalska, którą hodowcy bardzo sobie cenią.
– Krowy są co prawda duże, ale są odporne, zdrowe, łatwo się wycielają, mają stosunkowo dobrą wydajność, a dodatkowy zysk osiągamy ze sprzedaży simentalskich cieląt, czy wybrakowanych krów i jałówek.
Nie tylko utrzymanie bydła odbywa się tutaj w sposób jak najbardziej dla niego naturalny. Podobnie jest z rozrodem, którym „zajmują się” buhaje. Jeden chodzi z jałówkami, drugi z krowami. Jedynie w przypadku leczenia hormonalnego krów są one, przez samego hodowcę inseminowane.
- Marcin Wiechno, wspólnie z żoną Emilią gospodarują w miejscowości Bogoria Górna, w gminie Zduny.
Beata Dąbrowska
Zdjęcia: Beata Dąbrowska