Z artykułu dowiesz się
- Jak wyposażona jest nowa obora rolników?
- Jak nowe warynki utrzymania wpłynęły na utrzymywane zwierzęta i produkcje mleka?
- Na jakie nietypowe legowiska zdecydowali się hodowcy?
Z artykułu dowiesz się
W grudniu br. minie dwa lata, odkąd panowie Rembiszewscy użytkują nową oborę, która przeznaczona jest dla 100 krów mlecznych i takie też jest już produkcyjne pogłowie.
– W 100% jesteśmy z niej zadowoleni, a jedyne co byśmy zmienili, to zwiększyli kubaturę budynku – stwierdził Albin Rembiszewski. – Zaplanowalibyśmy również większą część przeznaczoną dla młodzieży i krów zasuszonych, tak by była podobnej wielkości do części, w której przebywają krowy laktacyjne.
Trudno się dziwić satysfakcji gospodarzy, którzy przez lata utrzymywali wysoko wydajne stado, liczące 55 krów, w oborze uwięziowej, a sam dój zajmował im jednorazowo blisko 4 godziny.
Hodowcom bardzo zależało, aby w nowej oborze było dużo światła i świeżego powietrza. Stąd też w ścianach bocznych zamontowano kurtyny o wysokości 4 m, sterowane automatycznie. Czujniki do kontroli temperatury, wiatru i opadów automatycznie sterują kurtynami, co pozwala na osiągnięcie optymalnego mikroklimatu dla zwierząt. Gospodarze zdecydowali się także na rusztowy system utrzymania. Mając świadomość, że niekoniecznie jest on najbardziej przyjazny dla krów, zastosowali posadzkę szczelinową z poszerzonymi belkami. Pod całą oborą znajduje się system kanałów gnojowych o głębokości 2,5 m i łącznej pojemności 1,6 mln litrów. Zainwestowano także w profesjonalne oświetlenie ledowe.
Szczególną troską hodowcy wykazali się przy wykonaniu legowisk, które – co warto podkreślić – wyłożyli podwójnym materacem. Dodatkowo posypują trocinami, a rozwiązanie to funkcjonuje od początku użytkowania obory.
– Posypując legowiska drobnymi, o wysokiej chłonności trocinami, zapewniamy zwierzętom ciepłe i suche miejsce odpoczynku, o znacznie zmniejszonej ilości bakterii i grzybów. Trociny wiążą amoniak i wilgoć. Nasze krowy bardzo chętnie na takich legowiskach się kładą, a ich wymiona są suche i czyste. Jak bardzo system ten się sprawdza, najlepiej świadczą wyniki badań mleka. U nas średnia liczba komórek somatycznych nie przekracza 100 tys. w 1 ml, a zawartość bakterii jest znikoma – tłumaczy Albin Rembiszewski i dodaje, że niestety w czasach drożyzny i trociny stały się już znacznym kosztem. O ile jeszcze nie tak dawno za przyczepę płaciliśmy 50 zł, to obecnie jest to wydatek rzędu 200 zł.
Przyczepa trocin wystarcza hodowcom na około miesiąc, bowiem legowiska posypywane są nimi co drugi dzień i regularnie też dezynfekowane. Komfortu korzystania krów z legowisk dopełnia wygięta rura karkowa oraz rura kolanowa.
Podczas zasiedlania nowego obiektu większość zwierząt pochodziła z własnego odchowu. Tylko niewielką część stanowiły sprowadzone z Danii jałówki, z których gospodarze są bardzo zadowoleni.
– Zakupione sztuki są zdrowe, bardzo dobrze doją i mają mocne nogi – potwierdził pan Albin. I właśnie mocne i zdrowe nogi – obok zawieszenia wymienia – są obecnie najważniejszymi cechami decydującymi o wyborze rozpłodnika do rozrodu. Z kolei jednym z kryteriów brakowania sztuk ze stada jest poziom wydajności.
– Przy obecnych kosztach produkcji, jeżeli krowa nie da nam przynajmniej 24 litrów mleka dziennie, wówczas musi opuścić stado – mówi Albin Rembiszewski.
Dojarnia znajduje się wewnątrz obiektu i wyposażona została w halę używaną, typu rybia ość 2 x 8 stanowisk, z możliwością rozbudowy do wersji 2 x 11. Z czasem dojarnia zostanie również doposażona przede wszystkim w system zarządzania stadem.
Witold i Albin Rembiszewscy zgodnie ustalili system żywienia mlecznego stada, który ostatecznie oparty będzie na PMR-ze i zamontowanych w oborze stacjach paszowych, które jeszcze w obiekcie nie funkcjonują. W dziedzinie żywienia hodowcy od lat współpracują z firmą De Heus, doceniając oferowane przez nią wysokiej jakości pasze.
Obecnie wszystkie sztuki laktacyjne (o średniej wydajności na poziomie ponad 10 tys. kg mleka) żywione są jednym TMR-em, zbilansowanym na produkcję 35 litrów mleka, sporządzanym w dwuślimakowym wozie Triollet o pojemności 15 m3. Zatrzaskowa drabina paszowa pozwala na tymczasowe, indywidualne premiowanie z ręki sztuk świeżo wycielonych.
Jak przyznał pan Albin, nowe, komfortowe warunki utrzymania obok poprawy jakości mikrobiologicznej i zdrowotnej mleka znacznie poprawiły także parametry odchowu cieląt.
– Obecnie odsetek padłych cieląt w czasie roku zmniejszył się do minimum, co ogromnie nas cieszy. Dobre warunki utrzymania krów oraz zmiana systemu odchowu zrobiły swoje. Dziś przez pierwszy miesiąc cielęta przebywają w dobrze wentylowanej oborze produkcyjnej, gdzie odpajane są mlekiem pełnym. Dopiero po 4 tygodniach życia przechodzimy na preparat mlekozastępczy i przenosimy je do starej obory z kojcami grupowymi.
Beata Dąbrowska
Zdjęcia: Beata Dąbrowska
Beata Dąbrowska
redaktorka "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktorka "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy