Z artykułu dowiesz się
- Czy hodowca wybrałby drugi raz hale udojową typu rybia ość do swojej obory?
- Jak rolnik przygotowuje jałówki do przejścia na posadzkę rusztową?
- Jakie tanie i proste rozwiązanie na podgarniania TMR-u wymyślił?
Z artykułu dowiesz się
– Da się żyć z produkcji mleka, jednak jest to ciężka praca i coraz trudniej o młodych na takich gospodarstwach jak moje, dlatego cieszę się, że mam następcę – powiedział Tomasz Wawrzyn, utrzymujący krowy w oborze wolnostanowiskowej z roku 2012, o wymiarach 24 x 48 m.
Jest to obiekt bezściołowy, gdzie zamiast tradycyjnej posadzki zamontowano betonowe ruszta ze względu na mniejszą pracochłonność takiego systemu i ograniczenie zużycia słomy. Po jednej ze stron stołu paszowego, szerokiego na 5 m, mieści się większa część z trzema rzędami legowisk przeznaczona dla krów dojnych. Tam też znajduje się hala udojowa Westfalia.
– Wybrałem halę udojową typu rybia ość 2 x 6 stanowisk i po 10 latach użytkowania nie żałuję. Zajmuje dość mało miejsca w oborze, a dój przebiega płynnie m.in. dzięki łatwemu dostępowi do wymienia – powiedział Tomasz Wawrzyn.
W mniejszym skrzydle obory, po drugiej stronie stołu paszowego jest jeden rząd legowisk, gdzie pogrupowano krowy zasuszone oraz starsze jałówki, które przyzwyczajają się do warunków bezściołowych. W sumie obiekt posiada 105 legowisk wyłożonych matami. Młodsze jałówki, w wieku do jednego roku, korzystają ze strych poniemieckich budynków, z których mają możliwość wyjścia na obszerne okólniki.
– Staramy się, aby jałówki przechodziły do warunków bezściołowych możliwie jak najwcześniej, co najmniej na kilka miesięcy przed wycieleniem, aby zdążyły się przyzwyczaić do nowych warunków, co jest bardzo ważne, zwłaszcza dla kondycji i zdrowotności nóg oraz racic – stwierdził hodowca.
Oborę wyposażono w czochradło aktywne oraz wentylator.
– Pomimo że wentylacja grawitacyjna działa bardzo sprawnie dzięki świetlikowi kalenicowemu i bocznym kurtynom, to latem musi też pracować wentylator, aby mieszać powietrze w upalne dni – powiedział rolnik.
Dawka TMR już od 16 lat powstaje w wozie paszowym Sano o pojemności 8 m3, który z czasem okazał się być zbyt mały jak na tak liczne stado. Niebawem zostanie wymieniony na większy model.
– Wóz paszowy, pomimo tylu lat eksploatacji, nigdy nie miał awarii, pod względem technicznym i wytrzymałościowym nie można na niego narzekać. Wyposażony jest w pionowy ślimak i tylny wysyp. Współpracuje z ciągnikiem Fendt o mocy 85 KM, ale wystarczyłby ciągnik znacznie mniejszy. Jednak taki jest i trzeba go wykorzystać. To starszy model Fendta, wytrzymały, z małą ilością elektroniki i bezawaryjny, co w przypadku ciągnika oborowego jest bardzo ważne – podkreślił Tomasz Wawrzyn.
Wszystkie krowy dojne dostają jedną dawkę TMR, a średnia produkcja od krowy wynosi 30 litrów dziennie. W skład TMR-u wchodzą: kiszonka z kukurydzy, kiszonka z traw i z lucerny, pasze treściwe w postaci śruty z własnych zbóż, poekstrakcyjnych śrut sojowej i rzepakowej oraz dodatków mineralno-witaminowych.
– Nie stosujemy dokarmiania poza dawką TMR ani nie dzielimy krów dojnych na grupy, bo tak jest najprościej i najszybciej. Może ktoś zarzucić, że przy takim systemie krowy kończące laktację będą w zbyt dobrej kondycji. Część z nich pewnie tak, ale nie obserwujemy w związku z tym większych problemów. Zdecydowana większość krów nie jest zapasiona i ma wręcz wzorcową kondycję, gdyż do samego zasuszenia krowy utrzymują wysoki poziom produkcji – oznajmił Tomasz Wawrzyn.
Tanim, prostym i niezawodnym rozwiązaniem na podgarnianie TMR-u na stole paszowym okazała się opona zamontowana do ładowarki.
– Własny pomysł i wykonanie, a nakłady śmiesznie niskie – tak o sposobie podgarniania paszy powiedział Tomasz Wawrzyn, który dziennie stosuje trzykrotny przejazd. – Nie jest to robot, który jeździ i podgarnia co godzinę czy dwie, ale kosztuje kilkadziesiąt jak nie kilkaset razy mniej – kontynuował hodowca, dodając, że podgarnianie paszy to ważna czynność, której nie może lekceważyć żaden producent mleka. Przyczynia się do zwiększenia pobrania dawki TMR, co bezpośrednio przekłada się na ilość wyprodukowanego surowca.
Krowy i jałówki inseminuje lekarz weterynarii, a hodowca posiada własny kontener i zamawia nasienie z różnych firm, ale przeważnie od buhajów rasy hf.
Tomasz Wawrzyn przez wiele lat miał oborę objętą oceną użytkowości mlecznej, ale wystąpił spod oceny na jesieni 2019 roku i już do niej nie powrócił.
– Wystąpiliśmy spod oceny dość liczną grupą hodowców, jedni wrócili do oceny, a inni nie. Wtedy zdecydowaliśmy się na taki krok, gdyż nie podobał nam się sposób zarządzania w PFHBiPM, a jednocześnie nam hodowcom podniesiono znacznie cenę usługi oceny użytkowości mlecznej – wyjaśnił Tomasz Wawrzyn.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 36/2022 na str. 52. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Andrzej Rutkowski
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy