- Dlaczego hodowcy zdecydowali się na krzyżowanie krów HF z rasą montbeliarde
- Jak funkcjonuje obora z dwoma różnymi aparatami udojowymi
- Dlaczego lepiej nie skarmiać krów kiszonką z kukurydzy
Gospodarstwo w Korolówce powstało na bazie dawnego PGR-u, które Krzysztof Wójcik wykupił w 1998 r. i w którym krów nie było. Początek produkcji dało 500 sztuk małych cieląt, które po odchowaniu i zacieleniu dały początek dziś już wysokowydajnemu stadu bydła mlecznego. Przez lata hodowca uzupełniał stado wspierając się zakupem zwierząt.
Krzyżówki z rasą monbeliarde poprawiły rozród i zdrowotność w stadzie
– Zazwyczaj kupowaliśmy hf-y, ale muszę przyznać, nie dawały nam one zadowolenia, głównie ze względu na problemy ze zdrowiem i rozrodem. Powstał więc pomysł krzyżowanie hf-a z rasą montbeliarde. W 2006 roku zakupiliśmy sztuki tej rasy z Francji z firmy Coopex i była to bardzo dobra decyzja – wspomniał na początku Krzysztof Wójcik.
Tak więc podstawą produkcji mleka w gospodarstwie są sztuki mieszańcowe, które stanowią 50% stada. 30% – to krowy montbeliarde w czystej rasie, a pozostałe 20%, to wybitnie mleczne krowy hf, kryte najlepszymi buhajami kanadyjskimi tej rasy. Z kolei krowy krzyżówkowe hf x montbeliarde, które są dobrymi mlecznicami, kryte są buhajem montbeliarde; nieco gorsze inseminowane są ponownie hf-em. O zalety krzyżowania zapytałam pana Krzysztofa.
– Przede wszystkim zwierzęta te są zdecydowanie zdrowsze. Nie mamy problemów z wycieleniami i nie ma upadków cieląt. Pod względem wydajności są porównywalne z hf-em – szybko wymienił. – W naszym gospodarstwie nie staramy się za wszelką cenę windować wydajności. Dajemy krowom to co im się należy i muszę przyznać, że wśród krzyżówek są takie, które dają po 15 tys. kg mleka w laktacji, przy średniej stada wynoszącej 11 300 kg mleka od sztuki.
Zdrowie krów jest ważniejsze niż wysoka wydajność
Jak przyznał gospodarz, w hodowli najważniejsze dla niego jest dobre zdrowie krów i zacielenia.
– Gdy będą zdrowe i dobrze będą się zacielać, to mleko będzie – podkreślił Krzysztof Wójcik. – Obecnie zużycie paszy treściwej na produkcję litra mleka wynosi u nas 13,8 g i uważam, że jest to bardzo dobry wynik. Średni dzienny udój wynosi 38 litrów mleka, co oznacza, że dziennie średnio każda sztuka otrzymuje około 7,5 kg paszy treściwej. Wychodzę z założenia, że im mniej będziemy dawać paszy treściwej, tym zdrowsze będą krowy.
- Krzysztof Wójcik (z lewej) wspólnie z synem Michałem i córką Mileną i zięciem Mariuszem Wrześniakiem (z prawej) oraz drugą córką Agatą, prowadzi swoją mleczną fermę w miejscowości Korolówka, w gminie Włodawa, gdzie uprawia 1000 ha.
O tym, że mleczne stado w Korolówce jest zdrowe i płodne najlepiej świadczą liczby. Obecnie utrzymuje się w nim 500 krów dojnych oraz aż 900 jałówek, przy czym udział nasienia seksowanego w rozrodzie jest tutaj znikomy.
– Zakup jałówek, szczególnie za granicą jest nieopłacalny. Trzeba robić wszytko, by bazować na własnym materiale hodowlanym. A że można, jesteśmy tego najlepszym przykładem, gdyż dziś sprzedajemy już pokaźne ilości jałowic.
W ubiegłym roku okres międzywycieleniowy wynosił 411 dni, a wyliczenia komputerowe pokazują 365 dni za rok bieżący.
- Nowo wybudowana obora funkcjonuje od końca 2017 r. i ma 168 m długości i 37 m szerokości. Legowiska wyścielone są separatem i w opinii hodowców, jest to idealne rozwiązanie miejsca odpoczynku krów
Żywienie bez kiszonki z kukurydzy
Ciekawy jest również fakt, że w żywieniu stada Krzysztof Wójcik stosuje bardzo małe ilości kiszonki z kukurydzy.
– Jesteśmy zdecydowanym przeciwnikiem skarmiania kukurydzy. Dlaczego? Bo kiszonki zawierają duże ilości mikotoksyn, które przyczyniają się do ogromnych problemów z rozrodem krów. Bardzo wysokie są także koszty uprawy i samego zbioru kukurydzy, który obecnie kształtuje się na poziomie 1300 zł za hektar. Ponad to nie ma jeszcze w Polsce wyspecjalizowanych firm świadczących profesjonale usługi w tym zakresie. Kolejnym aspektem są powtarzające się susze i coraz większe ryzyko w plonowaniu roślin. Można więc powiedzieć, iż przeczymy ogólnie przyjętym zasadom żywienia krów mlecznych. Dziś udział kiszonki z kukurydzy w dawce naszych krów nie przekracza 15%, jednak gdy tylko przygotujemy się tak, iż będziemy mieć wystarczająco dużo traw i lucerny, to całkowicie zrezygnujemy z uprawy kukurydzy – wyjaśniał hodowca.
- W centralnej, jednej części obory pracują 4 roboty firmy Lely...
- ...w drugiej 4 urządzenia firmy DeLaval. Na całej szerokości obory przestrzeń nad robotami została zabudowana i powstały w niej pomieszczenia biurowe i socjalne
Obora na wzór tych najlepszych w Europie
Drugim – obok zdrowia i rozrodu – priorytetem hodowcy z Korolówki jest najwyższy dobrostan krów. I właśnie w trosce o niego w gospodarstwie wyrosła duża i nowoczesna obora, której realizacja została poprzedzona trzyletnim okresem zapoznawania się z najlepszymi gospodarstwami w kraju i Europie. Kiedy w drugiej połowie czerwca br. odwiedziliśmy gospodarstwo, funkcjonowała jedna połowa z dużej obory, której druga część miała zostać zasiedlona dosłownie na dniach.
- W budynku nie ma tak powszechnego dla tego typu obór świetlika kalenicowego. Kalenica jest tutaj otwarta i – jak mówi gospodarz – doskonale wyciąga powietrze z obory
Ile w kwestii wzrostu produkcji mleka zdziałać może dobrostan, przekonaliśmy się przeprowadzając krowy do nowego obiektu, w którym to uzyskaliśmy 8 litrów mleka więcej od krowy dziennie. Zakładając, że 15–20% wzrost pochodził ze zwiększonej częstotliwości doju w robocie, to pozostała ilość wynika tylko z dobrostanu – tłumaczył Krzysztof Wójcik.
Robot udojowy daje wolność zwierzętom
Nowa obora wyposażona została w 8 robotów udojowych: 4 firmy Lely i 4 firmy DeLaval.
– Automatyczny dój zapewnia przede wszystkim wolność zwierzętom. Nie muszą być przepędzane, zaganiane, Nikt nie zmusza ich do doju i to jest właśnie jeden z ważnych elementów dobrostanu zwierząt – argumentował wybór systemu doju hodowca, dodając, iż z ekonomicznego punktu widzenia, w efekcie roboty są zdecydowanie bardziej opłacalne niż np. hala karuzelowa, której obsługa wymagałaby zatrudnienia dodatkowych pracowników, o których dziś bardzo trudno.
Beata Dąbrowska
Zdjęcia: Beata Dąbrowska