Z artykułu dowiesz się
- Jak rolnikom udaje się utrzymać opłacalność produkcji mleka
- Co było najtrudniejszym elementem powrotu do produkcji mleka po latach?
- Co jest bardziej opłacalne - krowy mleczne czy opasy?
Z artykułu dowiesz się
– Kilkanaście lat temu produkcję mleka – z powodu niskiej opłacalności – zlikwidowaliśmy, by powrócić do niej 4 lata temu. Hodowlę reaktywowaliśmy w starej oborze, a w 2018 r. na pobliskiej działce rozpoczęliśmy budowę wolnostanowiskowej obory (30 x 15 m) na 80 sztuk bydła, którą zasiedliliśmy rok później – informuje Jarosław Chryć.
– Po jednej stronie znajduje się 30 miejsc dla krów dojnych. Po drugiej boksy dla cieląt, jałówek oraz bydła opasowego. Do doju wykorzystujemy dojarkę przewodową, a mleko przechowujemy w schładzalniku o poj. 1200 l. Dlaczego dojarka, a nie hala udojowa? Po pierwsze, zakup hali wiązałby się z dużym wydatkiem, który przy obsadzie 20 krów uzasadnienia ekonomicznego nie ma. Nie wykluczamy jednak, że w przyszłości zdecydujemy się na zainstalowanie hali – dodaje pani Monika.
Stado Chryciów liczy 80 sztuk, w tym 20 krów dojnych, 20 jałówek oraz 40 opasów, które sprzedawane są w partiach po 5–10 sztuk, w wadze ok. 800 kg. Docelowo rolnicy chcieliby zwiększyć ilość krów dojnych do 30. Reaktywację hodowli bydła mlecznego państwo Chryciowe rozpoczęli od zakupu 3 krów.
– Budowa stada była najtrudniejszym elementem powrotu do produkcji mleka, pochłaniająca dużo czasu i energii. Jeździliśmy po okolicznych hodowcach i kupowaliśmy co było na sprzedaż – mówi pan Jarosław.
– Za niektóre sztuki płaciliśmy po 6–7 tys. złotych. Dochowaliśmy się już 16 jałówek, które w przyszłym roku zastąpią najmniej wydajne krowy. Większość zakupionych krów to rasa hf, mamy też kilka mieszańców z rasą simental mleczny i montbeliarde. Docelowo chcielibyśmy, by połowę stada stanowiły czystorasowe hf-y, a drugą wspomniane mieszańce. Kilka miesięcy temu mąż ukończył kurs inseminatorski, więc sam inseminuje bydło dobranym przez siebie do konkretnej sztuki nasieniem. Za główne kryterium doboru rozpłodników w pierwszej kolejności bierzemy poprawę mleczności – uzupełnia hodowczyni.
– Docelowo chciałabym mieć więcej mieszańców, których mleko ma większą zawartość tłuszczu i białka. W ubiegłym roku w stadzie dominowały mieszańce i było to wyraźnie widać po parametrach mleka. W bieżącym doimy więcej hf-ów i zaobserwowałam spadek zawartości tłuszczu i białka – mówi hodowczyni.
Stado Chryciów od maja do końca września ma nieograniczony dostęp do trwałych użytków zielonych, dzięki czemu zwierzęta mają zapewniony ruch, a rolnicy zużywają mniej pasz. Dodatkowo krowy dokarmiane są śrutą zbożową, kiszonką z kukurydzy lub wysłodkami buraczanymi. W okresie zimowym, do wozu paszowego firmy VBT o poj. 10 m3 trafia sianokiszonka, kiszonka z kukurydzy, niewielka ilość pasz treściwych, które rolnicy sporządzają w gospodarstwie wykorzystując własne ziarno oraz zakupione koncentraty, premiksy oraz dodatki witaminowo-mineralne.
Taką dawkę TMR otrzymuje całe stado. Ponadto krowy mleczne otrzymują pełnoporcjowe pasze treściwe pochodzące z zakupu, śrutę zbożową oraz lucernę. Uzupełnieniem diety są drożdże i kreda.
Rolnicy zapytani o opłacalność hodowli bydła i produkcji mleka odpowiedzieli.
– Przy wysokich kosztach produkcji o opłacalności coraz trudniej jest mówić, a największe koszty generują ceny nawozów i paliwa. Owszem, produkcja mleka jest u nas rentowna, ale tylko dlatego, że nie liczymy własnej pracy i ograniczyliśmy do niezbędnego minimum ilość stosowanych nawozów i stosujemy żywienie pastwiskowe – informuje hodowca.
– Jeśli mówimy o opłacalności, to warto wspomnieć o opasach. Niedawno liczyliśmy z mężem, co się nam bardziej opłaca: utrzymywać opasa czy krowę mleczną. Wyliczenia jasno wskazały, krowę mleczną o wydajności przynajmniej. 6 tys. kg mleka rocznie, dlatego też zaczynamy zwiększać ich pogłowie – na zakończenie dodała Monika Chryć.
Ireneusz Oleszczyński
Zdjęcia: Ireneusz Oleszczyński
Ireneusz Oleszczyński
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego"
Najważniejsze tematy