Hodowcy bydła spod Bychawy w ostatniej chwili wybudowali nową oborę
Mówią, że wygrali milion. I bynajmniej nie w totolotka, ale dlatego, że dosłownie w ostatniej chwili zdążyli przed drastycznymi podwyżkami cen materiałów budowlanych i wybudowali nową oborę. Piszemy tu o Wiesławie i Krzysztofie Skrzypkach, którzy zmotywowani m.in. posiadaniem następców całkowicie zmienili oblicze swojego mlecznego gospodarstwa.
Do pełnej obsady brakuje jeszcze 25 sztuk
Nowa obora państwa Skrzypków funkcjonuje od przełomu 2019/ 2020 roku. Początkowo trafiła do niej młodzież, a po zakończeniu wszystkich prac, z użytkowanej przez długie lata obory uwięziowej przeprowadzono 35 krów dojnych oraz sztuki zakupione.
– Do pełnej obsady, liczącej 140 krów, w doju brakuje nam jeszcze około 25 sztuk – poinformował Krzysztof Skrzypek. – Co prawda do stada wchodzą już pierwsze odchowane w gospodarstwie jałówki, ale brakowanie mamy jeszcze duże, dlatego też uzupełnienie pełnej obsady nie jest łatwym zadaniem.
Zamiast sieczki z wapnem – materace
Wolnostanowiskowa obora – o wymiarach 36 x 69 m (przy czym, przy jednej ze ścian szczytowych budynku wykonana została bardzo funkcjonalna wiata o długości 7 m). Wysokość budynku w kalenicy to blisko 11 m.
Kiedy weszliśmy do obory – a był to jeden z ubiegłotygodniowych bardzo upalnych dni – ulgę przynosił panujący w niej mikroklimat.
– Pomimo że nie mamy jeszcze zainstalowanych mechanicznych wentylatorów ani zraszaczy, to – jak czuć – doskonale sprawdzają się kurtyny w ścianach bocznych (1,80 m), których wysokość wynosi 2 m – zaznaczył pan Krzysztof.
- Tak prezentuje się po części zrobotyzowana obora państwa Skrzypków
Szeroki na 5,5 m korytarz paszowy dzieli obiekt na dwie części, większą – dla stada laktacyjnego i przeciwległą, mniejszą, dla poszczególnych grup młodzieży. W tej części budynku zlokalizowano także cielętnik z szeregiem indywidualnych kojców.
Zwierzęta utrzymywane są tutaj na posadzce rusztowej, a odpoczywają na legowiskach z wygodnym materacem. Pomimo że obora funkcjonuje niespełna dwa lata to – jak wyjaśnili hodowcy – legowiska przeszły całkowitą metamorfozę.
– Początkowo stosowany był na nich materac słomiano-wapienny, który, jak nas zapewniano, miał być rozwiązaniem tanim i przyjaznym krowom. Niestety, w naszym wypadku nie zdał on egzaminu, ponieważ robot czyszczący ruszta nie był w stanie sobie poradzić z wysypywaną z legowisk słomą. Musieliśmy więc ciągnikiem z szuflą sprzątać ruszta. A zatem, w ubiegłym roku zdecydowaliśmy, że pogłębione legowiska uzupełnimy betonem i pokryjemy materacami i z tego rozwiązania jesteśmy zadowoleni – wyjaśniał Rafał Skrzypek.
W perspektywie roboty udojowe
To, co zwróciło moją uwagę, to betonowy murek, który oddzielał korytarz spacerowy przylegający do stołu paszowego od części legowiskowej.
– Nasza obora projektowana była pod zrobotyzowany system doju, w którym dojem „zajmować się” miały dwa roboty udojowe VMS, firmy DeLaval, która to preferuje kierowany ruch krów. Stąd też właśnie te wygrodzenia – tłumaczył Krzysztof Skrzypek – które zresztą dobrze nam służą, bowiem do nich poprzyczepialiśmy pojemniki z lizawkami i kwaśnym węglanem sodu. Bo dój stada na robotach, to jak zapewniał hodowca, jest przyszłością gospodarstwa. – Nie zdecydowaliśmy się na niego od początku funkcjonowania obory przede wszystkim ze względu na koszty. Obora kosztowała nas prawie 3 miliony zł. Dwa roboty udojowe, to kolejny milion złotych, a ponadto, na starcie nie mieliśmy pełnego pogłowia krów dojnych dla dwóch robotów. Kiedy już przeprowadzimy pełną selekcję stada i dopracujemy się pełnej obsady, a sytuacja na rynku mleka będzie dobra, to oczywiście roboty będą jak najbardziej aktualnym tematem.
- Posadzka szczelinowa czyszczona jest przez robot Lely Disovery
Obecnie stado dojone jest na hali udojowej typu rybia ość 2 x 8 stanowisk, która zlokalizowana jest tuż przy jednej ze ścian szczytowych. Od przylegającej do niej bezpośrednio porodówki oddziela ją ścianka w całości pokryta glazurą.
– Tu gdzie jest obecna porodówka na słomie, jest tzw. oczkowa płyta gnojowa, na której pierwotnie miały stać roboty. Kiedy przyjdzie na nie odpowiedni czas, porodówka znajdzie się w obecnej dojarni, którą trzeba będzie tylko przy niewielkim koszcie dostosować – wyjaśnił Krzysztof Skrzypek. – Szerokość korytarzy jest już tak dostosowana, że pozostanie jedynie montaż bramek kierunkowych.
W oborze państwa Skrzypków roboty jednak pracują. I tak, posadzkę rusztową czyści robot Disovery, a pasze podgarnia robot Juno, firmy Lely.
- Porodówka zlokalizowana jest tuż przy dojarni
Średnia wydajność – objętego oceną użytkowości mlecznej stada – wynosi blisko 10 tys. kg mleka. Na stole paszowym dawka (sporządzana w wozie paszowym Evolution, o pojemności 21 m3 , firmy A -Lima-Bis zakupionym w ubiegłym roku) zbilansowana jest na produkcję 26 kg mleka dziennie. Wydajniejsze sztuki pobierają premię ze stacji paszowych, która wydaje zwykle jeden rodzaj paszy.
– Obecnie stosujemy też komponent paszowy, jakim jest Amirap, który zawiera aż 60% białka chronionego w żwaczu – poinformował Krzysztof Skrzypek.
W kwestii rozrodu hodowcy współpracują głównie z firmą Alta oraz Konrad, w której zaopatrują się w nasienie buhajów rasy duńskiej czerwonej.
– Kryjemy nimi krowy, które mają problemy ze skutecznym zacieleniem i trzeba przyznać, że powstałe z takich kojarzeń potomstwo cechuje się całkiem dobrą wydajnością – wyjaśniła Wiesława Skrzypek. – Niemniej przy wyborze buhajów priorytetową cechą, jaką się kierujemy są mocne i zdrowe nogi. To podstawa w rusztowym systemie utrzymania. Bez zdrowych nóg nie będzie wydajności.
Dmuchając na zimne
Na koniec naszej wizyty i dosłownie na chwilę przed kukurydzianymi żniwami zapytałam gospodarzy o tegoroczne zbiory.
– Nie zapowiadają się najlepiej – oznajmił pan Krzysztof. – Zdecydowanie lepiej wyglądają plantacje, które siane były później, po zbiorze mieszanki gorzowskiej. Rośliny siane wcześniej, nie są dobrze wyrośnięte, bo w ich pierwszym momencie wzrostowym była susza.
- W oborze zaplanowano również miejsce na cielątnik
Ratując się przed ewentualnym niedoborem pasz hodowcy – po zbiorach jęczmienia i żyta – zasiali mieszankę gorzowską, która uprawiana będzie także na polach po kukurydzy.
– W OSM Krasnystaw jesteśmy od prawie 20 lat i o ile jesteśmy pewni stabilności co do naszej spółdzielni, to dziś – kiedy zrealizowaliśmy tak kosztowną inwestycję, najbardziej obawiamy się dużych cenowych zawirowań – dodał na koniec Krzysztof
Skrzypek.
Beata Dąbrowska
Zdjęcia: Beata Dąbrowska
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 36/2022 na str. 46. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Andrzej Rutkowski
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego" oraz magazynu "Elita Dobry Hodowca", ekspertka w dziedzinie chowu i hodowli bydła oraz produkcji mleka
Najważniejsze tematy