Z artykułu dowiesz się
- Co sądzi hodowca o głębokiej ściółce po 15 latach utrzymywania krów w tym systemie?
- Czy faktycznie głęboka ściółka jest o wiele bardziej pracochłonna
- Jaką zasadą kieruje się rolnik w swojej pracy?
Z artykułu dowiesz się
– Mam już swoje lata, ale wciąż chce mi się działać, modernizować i inwestować, bo mając takich zaangażowanych następców wiem, że to ma sens. Prowadząc gospodarstwo robiłem wszystko, by synowie wystartowali z pewnego poziomu, na szczęście miałem takie możliwości. Kiedyś ani moi rodzice, ani rodzice żony nie mogli nam zapewnić takiego startu. Ale to były inne czasy – wspomina pan Roman, który swoje gospodarstwo budował latami, gdyż jest zwolennikiem małych, ale dobrze przemyślanych kroków.
W 2005 r. Roman Kubicki stawiał pierwszą oborę z prawdziwego zdarzenia. Decyzję o budowie obory poprzedziły liczne wyjazdy do gospodarstw mlecznych w Polsce i za granicą.
– Pamiętam wyjazd do Holandii, gdzie podpatrzyłem, że najlepszym sposobem utrzymania krów jest głęboka ściółka. Postanowiłem, że tak też będzie u mnie. Minęło ponad 15 lat i nadal to podtrzymuję, tym bardziej, że mieszkamy w okolicy, gdzie mamy zagłębie słomy, a innych obór na głębokiej ściółce w pobliżu nie ma – wyjaśnia hodowca podkreślając, iż ten sposób utrzymania wymaga podstawowego warunku – krowy muszą leżeć na dobrej słomie, która musi być dobrze zmagazynowana i zawsze nakryta. Jeżeli ścieliłbym byle czym, to zaraz byłyby problemy z komórkami somatycznymi, pojawiłyby się bakterie.
Wielu hodowców dziwi się decyzji rolnika, bo ze względu m.in. na pracochłonność tego systemu jest on praktycznie w odwrocie. Hodowca nie widzi w tym większego problemu, bo pracuje wspólnie z synami.
– W okresie zimowym obornik wybierany jest maksymalnie co 2 miesiące, latem co 2–3 tygodnie. Mamy to tak zorganizowane, że do obory rusza ładowarka i 2–3 przyczepy do odwożenia obornika. Takie czyszczenie zajmuje nam średnio około 4 godzin – wylicza rozmówca.
Wiosną 2019 roku ruszyła budowa kolejnej obory o wymiarach 36x24 m. Nowy obiekt stawiany jest według pomysłu i na podstawie doświadczeń właściciela gospodarstwa. Część sprawdzonych rozwiązań przeniesiono z poprzedniej obory, inne trzeba było unowocześnić lub postawić na zupełnie nowe rozwiązania. Nacisk położono na dużą ilość światła, które zapewni m.in. trzymetrowy świetlik kalenicowy. W ścianach bocznych zamontowano kurtyny (1,5 m).
– W budowanej oborze mam specjalną „podłogę pieczątkową”, zapobiegającą ślizganiu się i wszelkim urazom, skręceniom czy złamaniom. Na posadzce korytarza przylegającego do stołu paszowego jest swoista szachownica z regularnymi wgłębieniami, więc nawet jak krowa przyspieszy to na pewno się nie poślizgnie. Takie rozwiązanie sprawdziło się w poprzedniej oborze, więc postanowiłem je powtórzyć – wyjaśnia hodowca.
Stado prowadzone przez państwa Kubickich od wielu lat jest w czołówce wydajności mlecznej na Warmii i Mazurach. W 2019. r rolnicy zostali laureatami „Kryształowej Krowy” sprzedając do swojej spółdzielni 1 050 886 litrów mleka rocznie.
Pan Roman wielokrotnie podkreślał, że zawsze trzymał się zasady „jak dbam, tak mam” i zadeklarował, że dzięki temu nigdy nie miał problemów z odchowem cieląt.
Z pewnością wpływ na to miał fakt, że nie wprowadzał do stada zwierząt z zewnątrz. Zawsze też stawiał na profilaktykę.
– Raz na 3–4 lata badam stado na BVD i IBR. Poza tym, cały czas dbam o jakość pasz i monitorują wszystko. Każda pryzma zrobiona jest z sercem, nie ma pleśni i odpadów. Robiąc pryzmy układam na przemian warstwę trawy i warstwę lucerny i mogę śmiało powiedzieć, że dopracowałem zrobienie takiego „przekładańca” do perfekcji.
Latem 2021 r. hodowca zainwestował w budki dla cieląt. Zakupił 5 budek pojedynczych i jedną grupową. Docelowo budek będzie więcej i będą stały w specjalnie przygotowanym miejscu z dodatkowym zadaszeniem. W najbliższych planach jest też zakup taksówki mlecznej.
– Taksówka mleczna nie tylko ułatwi pracę osobie obsługującej, ale także wpłynie na przyrosty maluchów. Preparat mlekozastępczy będzie dobrze rozpuszczony i wymieszany, a temperatura, którą ustawię do odpajania zagwarantuje mi, że wszystkie cielęta dostaną pójło o tej samej temperaturze. A przy tradycyjnym odpajaniu jest różnie, zwykle ostatnie cielęta mają pójło letnie lub wręcz zimne – wyjaśnia rozmówca.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
Zdjęcia: Monika Kopaczel-Radziulewicz
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 01/2022 na str. 66. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Dr inż. Monika Kopaczel-Radziulewicz
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
redaktor "Tygodnika Poradnika Rolniczego", ekspertka z zakresu agronomii i hodowli bydła
Najważniejsze tematy