- Jakie są zalety rusztowego systemu utrzymania?
- Dlaczego warto zainwestować w dobre materace dla krów?
- Co przyczyniło się do poprawy rozrodu stada gospodarza z mazowieckiego?
– Przed inwestycją odwiedziłem mnóstwo różnych obór. Dalekich i bliższych. Pytałem ich użytkowników nie o zalety, ale o wady. Nie wszyscy chcieli otwarcie mówić, ale wystarczyło, abym dokładnie wiedział, czego chcę w swojej oborze – mówił Mariusz Chełstowski.
W efekcie powstał budynek o powierzchni 1600 m2, w którym przebywa obecnie 200 sztuk bydła. Korytarz paszowy – znacznie szerszy niż powszechnie budowany, bo o szerokości 5,5 m – zapewnia łatwe i wygodne zadawanie paszy wozem. Po jednej jego stronie zaplanowano miejsce dla krów, po przeciwległej porodówkę oraz kojce dla młodzieży.
400 bel słomy zamiast 1500 balotów
Gospodarz od początku przekonany był do rusztowego systemu utrzymania i – jak przyznał – jest z niego bardzo zadowolony.
- Tylko krowy nieco mniej – dodał – ale idealnego systemu przecież nie ma. Na rusztowej posadzce niższe są koszty utrzymania zwierząt. Wybierając inny system potrzebowalibyśmy przynajmniej 1500 balotów słomy rocznie, którą musielibyśmy kupić. Dziś 400 bel w zupełności pokrywa nasze zapotrzebowanie na słomę – tłumaczył hodowca, który planując budynek, ogromną uwagę przykładał przede wszystkim do zapewnienia zwierzętom maksymalnego komfortu bytowania.
- Obora została tak zbudowana, że praktycznie z każdej strony można ją rozbudować
Nie oszczędzano na legowiskach, na które gospodarze zakupili wysokiej jakości materace. - Staraliśmy się zakupić najlepsze, dostępne na rynku i – pomimo że były także najdroższe – okazały się bardzo dobrą inwestycją. Przede wszystkim są grube, ze specjalnymi amortyzatorami od spodu i nawet człowiek spokojnie mógłby na nich się przespać. Dzięki nim nie mamy żadnych problemów z odleżynami, odgniotami, urazami kończyn, a krowy chętnie spędzają dużo czasu leżąc i przeżuwając. Jeśli już jakiś problem wystąpi, to z racicami, które narażone są na agresywne środowisko podłogi szczelinowej. Dobrze, że ten dyskomfort rekompensuje im suche i wygodne legowisko – mówił Mariusz Chełstowski, przyznając, że już są plany, by w niedalekiej przyszłości zainwestować w specjalne maty na całą powierzchnię posadzki rusztowej.– Zastanawiamy się tylko, czy nie będą one zakłócać pracy robota do czyszczenia rusztów, który pracuje w oborze.
- Zdaniem Mariusza Chełstowskiego, przy utrzymywaniu krów na rusztach, regularne ich czyszczenie oraz wygodne legowisko, to podstawowe zasady zapewniające zdrowie i wygodę
Lepsze lżejsze sztuki
Nie szczędzono na wygodzie dla krów, kosztem hali udojowej, instalując używaną, typu rybia ość 2 x 10 stanowisk. Dój stada zajmuje gospodarzom około 1,5 godziny.
W oborze „mieszkają” oczywiście hf-y, jednak, jak przyznał Mariusz Chełstowski, przekonał się, że na rusztach najlepiej sprawdzają się sztuki lżejsze.– Duże, piękne hf-ki niestety nie wytrzymują więcej niż 2 laktacje. Lżejsze i niższe nawet 7.
Warto nadmienić, że kolejnym elementem dobrostanu, o który zadbali rolnicy, to praktycznie całoroczna możliwość korzystania z wybiegów dla wszystkich grup zwierząt.
- Przed dojarnią zlokalizowaną w centralnej części, dla krów produkcyjnych zamontowane zostały 3 wentylatory
Kwestia rozrodu i żywienia w stadzie
Z ogromną i jakże zrozumiałą satysfakcją Mariusz Chełstowski potwierdzał, że pod względem jałowic na remont stada gospodarstwo jest samowystarczalne. To m.in. zasługa dobrego rozrodu, który – jak mówił – zdecydowanie się poprawił, odkąd stado przeszło do obory bezuwięziowej i lepszej manifestuje w niej ruię.
– Wszystkie jałówki kryte są u nas haremowo, przez 2 przebywające wraz z nimi buhaje. Jedynie krowy są inseminowane, w tym również nasieniem seksowanym – wyjaśniał gospodarz. – Dziś na skuteczne zacielenie zużywany średnio 1,5 porcji nasienia.
Powód do zadowolenia hodowcy mają również z wydłużającego się rokrocznie okresu użytkowania krów. Jak szacują, każda sztuka użytkowana jest średnio przez 5 laktacji.
– Nie pozbywamy się krów, gdy któraś zachoruje czy okuleje. Wprost przeciwnie. Sztukę taką przenosimy do izolatki na słomę, gdzie przebywa nawet do miesiąca. Tam dojona jest do konwi, leczona i objęta szczególną troską dopóki nie wyzdrowieje i nie wróci do stada – tłumaczy Monika Chełstowska.
Stado produkcyjne podzielone jest na 3 grupy żywieniowe: powycieleniowa, powyżej 200. dnia laktacji i oczywiście grupa sztuk zasuszonych. Hodowca sporządza TMR bazowy zbilansowany na produkcję, który uzupełnia odpowiednią ilością paszy pełnoporcjowej dla danej grupy.
- Mariusz Chełstowski (na zdjęciu), wspólnie z żoną Moniką oraz dziećmi: Mateuszem, Jakubem i Julią, prowadzi w miejscowości Rogowo Folwark
Beata Dąbrowska
Zdjęcia: Beata Dąbrowska