Z artykułu dowiesz się
- Jakie są największe zalety głębokiej ściółki w oborze?
- Ile balotów słomy rocznie zużywa hodowca?
- Które ziarno kukurydzy - gniecione czy mielone - lepiej zdaniem hodowcy sprawdza się w żywieniu krów?
Z artykułu dowiesz się
– Rocznie sprzedajemy ponad 30 cielnych jałówek, co stanowi prawie 25% stada podstawowego. Jest to wynik, którego życzę każdemu hodowcy, wszak 15% to już przyzwoity poziom. Choć nie mamy obory pod oceną użytkowości mlecznej, to rolnicy bardzo chętnie kupują od nas materiał hodowlany – powiedział Sławomir Orzechowski.
Zamiast wybudować nową oborę hodowcy zakupili ziemię wraz z budynkami, którą dzierżawili od 12 lat. Nie żałują tej decyzji, ale dziś na budowę obory się nie zdecydują ze względu na wysokie koszty takiej inwestycji. Natomiast złożyli wniosek na dofinansowanie zakupu hali udojowej, co również znacznie usprawni ich codzienne obowiązki.
– Pomimo że całość stada utrzymujemy luzem, to nadal doimy krowy na dojarce przewodowej wyposażonej w 10 aparatów udojowych. Na potrzeby bydła wykorzystaliśmy prawie każdy budynek łącznie ze stodołą poddaną gruntownej modernizacji – powiedział Sławomir Orzechowski dodając, że mleko trafia do dwóch schładzalników, gdyż w jednym się nie mieści, ich pojemności to 4400 i 2950 litrów.
Część, z której korzystają krowy dojne powstała w roku 2015 i jest na głębokiej ściółce, podobnie jak wiata, z zewnętrznym stołem paszowym, przeznaczona dla jałówek. Budynki spełniają warunki dobrostanu, zatem z tego tytułu przysługuje dopłata.
– Głęboka ściółka to system bardzo pracochłonny, ale jednocześnie wygodny dla krów, co znacznie przedłuża ich życie. U nas krowy dożywają nawet 14 lat. Głęboka ściółka wyraźnie przekłada się na zdrowotność racic i nóg. Krowy nie mają otarć, odgnieceń, nie ulegają poślizgnięciom, a jakiekolwiek urazy mechaniczne są wyeliminowane do minimum – wyjaśnił Sławomir Orzechowski.
Rocznie Sławomir Orzechowski zużywa nawet do 3 tys. balotów słomy. Jej zużycie ogranicza poprzez wypuszczanie krów latem na okólnik oraz beluje resztki pożniwne po zbiorze kukurydzy na ziarno. Takie suche liście kukurydzy wykorzystuje do ścielenia jałownika, w tym roku zgromadził ok. 400 balotów tego materiału.
Ze względu na bardzo wysokie ceny pasz treściwych, w ub. roku rolnik zakisił w rękawach ponad 200 ton ziarna kukurydzy, które jest bardzo wartościową paszą energetyczną.
– Pasze są bardzo drogie, nawet otręby pszenne kosztują już 1000 zł za tonę, a za chwilę będą jeszcze droższe. Dlatego staramy się jak najwięcej pasz, również treściwych, zebrać z własnych pól. Ziarno kukurydzy zakisiliśmy zarówno w postaci gniecionej, jak i mielonej, z jednej strony, aby mieć porównanie, a z drugiej, ze względów technicznych. Przy zastosowaniu dwóch technologii zbiór i formowanie rękawów przebiegały szybciej i sprawniej. Niemniej już teraz mogę powiedzieć, że dla krów lepsze jest ziarno gniecione. Nie powoduje zakwaszenia żwacza i w lepszym stopniu jest wykorzystywane – stwierdził Sławomir Orzechowski.
Całkiem niedawno hodowca zakupił rozrzutnik Euromilk o ładowności 10 ton z dofinansowaniem w ramach PROW. W gospodarstwie pracuje także wóz paszowy tego producenta o pojemności 18 m3, z dwoma pionowymi ślimakami. W skład dawki TMR wchodzą:
Dodatkowo w czasie doju najwydajniejsze krowy premiowane są paszą białkową, a wszystkie w postaci zachęty do wchodzenia na stanowiska udojowe dostają kiszone ziarno kukurydzy.
– Nie stosujemy ziemi do okrywania pryzm z kiszonkami ze względu na dużą pracochłonność przy takim rozwiązaniu. W zamian używamy trzech warstw folii i gęsto ułożonych opon, jedna przy drugiej. Pierwsza folia to cienka podkładówka, a dwie kolejne warstwy to gruba folia kiszonkarska. W ten sposób straty ograniczamy do minimum, a każdy wie jak drogie są dziś pasze – podkreślił Sławomir Orzechowski.
W gospodarstwie pracuje pięć ciągników, w tym trzy Deutz-Fahry, Zetor i Ursus. Najmniejszy z Deutz-Fahrów współpracuje z wozem paszowym
Rolnik zwrócił uwagę na wysokie koszty, lecz nie tylko w zagrodzie, ale i w mleczarni oraz na nierówny podział zysków, gdzie największa część przypada sieciom handlowym.
– Współpraca z MSM Mońki układa się wzorowo, wypłata zawsze jest na czas. To solidny partner, np. na święta otrzymaliśmy bardzo korzystną premię. Natomiast nigdy nie będzie dobrze na rynku mleka przy tak ogromnych marżach w sieciach handlowych, w sklepie firmowym w naszej spółdzielni masło kosztuje 4,40 zł, a taka sama kostka masła w markecie to wydatek 8 zł. Jeśli tego się nie unormuje, to rolnik zawsze będzie poszkodowany, podobnie jak mleczarnia, która również jak my ma koszty, które podobnie jak u rolników bardzo mocno poszły w górę w ostatnim czasie – zakończył Sławomir Orzechowski.
Andrzej Rutkowski
Zdjęcia: Andrzej Rutkowski
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 03/2022 na str. 45. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.
Najważniejsze tematy