- Jaka jest polska produkcja mleka w stosunku do europejskiej?
- Jak zmieniła się produkcja mleka w Polsce na przestrzeni lat?
- Czy produkcja mleka jest nadal opłacalna?
Ceny mleka wypłacane jego producentom są obecnie jednymi z rekordowych. Krajowa średnia cena skupu w kwietniu bieżącego roku wynosiła 1,52 zł/l i była o 14,5% wyższa niż rok temu. Średnia cena w okresie od stycznia do kwietnia była o 3,3% wyższa niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
W których województwach płacono za mleko najwięcej?
Najwyższe ceny wypłacano tradycyjnie w województwie podlaskim, lubuskim i warmińsko-mazurskim. Najniższe w małopolskim. Różnica pomiędzy województwami podlaskim a małopolskim wynosi aż 20 gr, czyli 12,6%. Wynika ona przede wszystkim z diametralnie różnej specyfiki gospodarstw w tych regionach.
Jaka jest polska produkcja mleka w stosunku do europejskiej?
Produkcja mleka w Polsce wzrastała w ostatnich latach dynamiczniej niż w większości państw Unii Europejskiej. W ciągu 2020 roku mleczarnie skupiły w Polsce 12 457 mln l surowca. Było to o 2,3% więcej niż w roku 2019. Jednak skup w pierwszym kwartale 2021 roku wynosił 3 112 mln litrów i był 0,4% niższy niż w analogicznym okresie 2020. Nie ma jednak co spodziewać się gwałtownego wyhamowywania produkcji. Będzie ona rosła, ponieważ nadal jest opłacalna. Jednak w coraz mniejszym stopniu, ze względu na rosnące koszty produkcji. Producentów mleka zaczynają dotykać bolączki od lat trapiące ich kolegów zza zachodniej granicy.
Jak zmieniła się produkcja mleka w Polsce?
Jeszcze w nieodległym 2016 roku sytuacja była diametralnie inna. W opublikowanym w 2018 roku na zlecenie Komisji Europejskiej raporcie dotyczącym kosztów i nadwyżek w produkcji mleka we Wspólnocie, polskie gospodarstwa wskazywano jako najbardziej konkurencyjne kosztowo. W gospodarstwach ukierunkowanych na produkcję mleka koszt całkowity tony surowca wynosił 298 euro na tonę. Był on najniższy wśród wszystkich państw Unii Europejskiej. Dla porównania, koszt produkcji tony mleka w Irlandii wynosił wtedy 305 euro na tonę. Jednak w porównaniu do Niemiec i Francji było to już o 15 i 12 procent mniej. Szybszą dynamikę w przyroście produkcji argumentowano między innymi niskim poziomem kosztów całkowitych. Zauważono również, że od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej, do końca 2018 roku ceny wypłacane producentom mleka wzrosły o 10%. Średnia dynamika przyrostu cen dla całej Unii Europejskiej wynosiła w tym okresie 5,1%. Była więc dwukrotnie niższa.
Wzrost kosztów produkcji mleka we wszystkich kategoriach
Niestety, w ostatnich miesiącach koszty wśród producentów mleka znacząco wzrosły. Wzrost dotyczył wszystkich kategorii. Zarówno środków do produkcji, jak i usług. Najgłośniej jest oczywiście w kwestii podstawowego kosztu zmiennego w gospodarstwach, jakim są pasze. Szczególnie odczuwają to wyspecjalizowane gospodarstwa, gdzie ich udział w strukturze wydatków wynosi zazwyczaj ponad połowę kosztów całkowitych. Analogicznie, przy większej produkcji rosną wydatki na opiekę weterynaryjną nad stadem, zakup energii elektrycznej, paliwa, wody czy koszty pracy. Inaczej sytuacja ma się wśród mniejszych producentów. Niemniej i one są przez ostatnie miesiące poszkodowane. Dla nich bardziej bolesny jest przyrost kosztów stałych, takich jak energia czy woda.
Nadal opłaca się produkować mleko?
Czy w takiej sytuacji produkcja mleka nadal jest opłacalna? Bez wątpienia – tak. Jednak jej dochodowość jest mniejsza. Dane na ten temat przedstawiane są przez Ośrodki Doradztwa Rolniczego. Według kalkulacji opublikowanej w kwietniu przez Podlaski Ośrodek Doradztwa Rolniczego, przy produkcji 5000 l miesięcznie oraz cenie uzyskanej w skupie wynoszącej 1,4 zł/l, koszt wyprodukowania 1 litra surowca wynosi 1,15 zł. Z kolei według kalkulacji Mazowieckiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego z grudnia 2020 roku, w zależności od wariantu produkcji, jej koszty wynosiły od 1,07 do 1,17 zł/l. Wskaźnik opłacalności z uwzględnieniem dopłat wynosił od 56,7 do 60,1%.
Wydawać by się mogło, że polskie mleczarstwo to nadal rzeka mlekiem i miodem płynąca. W przedstawionych wyliczeniach, jak i w wielu innych kalkulacjach, nie uwzględnia się jednak pewnych elementów. Mogą więc być one nieadekwatne do danych, jakie przedstawiają urzędy i organizacje z innych państw Europejskich.
Przyczyna tego stanu wydaje się prozaiczna. Mało które gospodarstwo prowadzi pełne księgi rachunkowe. W związku z tym, polscy gospodarze operują kategoriami wydatków, a nie kosztów. W przypadku amortyzacji (postępującego zużycia) chociażby obory, wielu producentów mleka o niej pamięta. Natomiast niewielu uwzględnia amortyzację urządzeń do udoju, silosów czy płyty gnojowej. Polskie gospodarstwa mleczne nieustannie inwestują, korzystając niejednokrotnie z kredytów czy pożyczek. Pomimo że trudno w tym przypadku podać średnie koszty finansowe, jakie ponoszą producenci mleka, to bez wątpienia nie są one małe. Ostatnio przedstawiane dane mówią o 33 mld długów w polskich gospodarstwach rolnych. Dla zobrazowania skali, planowane całkowite wpływy do budżetu państwa w 2020 roku wynosiły 429,5 miliarda złotych.
Polskie gospodarstwa rolne nie są traktowane ulgowo w kwestii podatków
Warto tu również zwrócić uwagę na pewien często powtarzany mit. Polskie gospodarstwa rolne nie są traktowane ulgowo w kwestii podatków i innych opłat budżetowych. Przepisy unijne ograniczają w znacznym stopniu możliwość bezpośredniego dotowania gospodarstw rolnych. Wobec tego systemy podatkowe w poszczególnych krajach stają się tutaj wyjątkowo pomocnym instrumentem. W większości państw unijnych rolnicy nie podlegają podatkowi od spadków i darowizn. Zauważalną ulgą w prowadzeniu działalności rolnej są zwroty podatku VAT, szczególnie przy zerowej stawce na sprzedaż płodów rolnych. Ciekawym rozwiązaniem jest opodatkowywanie nie dochodu z danego roku, ale na podstawie średniej z kilku lat. Przykładowo, we Francji rolnicy prowadzący księgi rachunkowe mają prawo do opodatkowywania średniego dochodu z trzech lat. W będącej już poza Unią Europejską Wielkiej Brytanii są to dwa lata.
Gospodarstw produkujących mleko jest coraz mniej
Nie powinno to dziwić, gdyż ten sektor produkcji, mimo że bez wątpienia rentowny, wiąże się jednak z coraz większą ilością ryzyk. W najbliższym czasie nie ma się co spodziewać rewolucyjnych zmian, jednak rynek niejednokrotnie potrafi niemiło zaskoczyć. Nikt nie spodziewał się, że ceny kukurydzy na przełomie lutego i marca będą o 1/3 wyższe niż rok wcześniej. A jest to tylko jeden z elementów rosnących kosztów produkcji. Kwietniowa inflacja liczona rok do roku wyniosła 4,3%.
Aby mieć pełny obraz rentowności produkcji mleka, warto uwzględnić jeszcze jeden element. Podawana przez Główny Urząd Statystyczny cena nie obrazuje dokładnie sytuacji finansowej gospodarstw mleczarskich. Na pierwszy rzut oka, relatywnie jeszcze niższe niż w przypadku Europy Zachodniej koszty oraz wysoka średnia cena w skupie tworzą piękny obraz. Niestety, bazowanie na średniej cenie mleka jest tak samo fałszywe, jak wyciąganie wniosków o zarobkach Polaków na podstawie średniej płacy. Przeciętne wynagrodzenie w ubiegłym roku wynosiło 5227 zł. Natomiast dominanta, czyli najczęściej występująca wartość wynosiła zaledwie 2509 zł brutto. Średnie są niestety zazwyczaj znacząco zawyżone przez zarabiających najwięcej. Bez wątpienia dotyczy to również rynku mleka i aż kusi, aby dokładniej zbadać, ile tak naprawdę polscy producenci otrzymują za dostarczony surowiec. Wnet może się okazać, że najczęściej wypłacana cena za mleko bardzo odbiega od średniej, a statystyczny litr mleka jest wart nie 1,52, a 1,30 zł. Jeszcze więcej ciekawych obserwacji można by wyciągnąć stosując analogiczny sposób postępowania w odniesieniu do produktów mleczarskich. Wnioski bez wątpienia byłyby szokujące, w szczególności w obszarze sprzedaży produktów do dużych sieci handlowych.
Artur Puławski
Zdjęcie: Archiwum