- jak wyglądają notowania rzepaku i pszenicy ma Matifie?
- o co już dziś martwią się przetwórcy rzepaku?
- jak wygląda relacja notowań pszenicy do kukurydzy?
- i jakie mogą być dalsze konsekwencje drożenia kukurydzy?
- jak na bieżące wydarzenia gospodarcze i polityczne reaguje złotówka?
Rzepakowcy martwią się co dalej
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:Wydawać by się mogło, że jedynie ci którzy rzepak zatrzymali i nie sprzedali nawet, w krótkiej chwili odbicia powinni się dziś zamartwiać. To, że tygodniowy spadek cen rzepaku jest wystarczającym powodem dla zmartwień jest jednak oczywiste. Bardziej może zastanawiać jednak fakt, iż obecna sytuacja powoduje także ból głowy u zaopatrzonych przecież doskonale przetwórców. No cóż, ta rzepakowa migrena nie wynika tylko i wyłącznie z wysłuchiwania utyskiwań wciąż niby to sprzedających, a jednak powstrzymujących się z decyzją właścicieli zmagazynowanego rzepaku. Pierwszym powodem są nie do końca znane warunki w jakich rzepak jest w gospodarstwach przetrzymywany.
|
Mamy bowiem pierwszy w historii sezon tak wielkiego pospolitego nieruszenia rzepaku od żniw. Wiele wskazuje na to, że za przechowanie drogiego i trudnego surowca wzięli się też ci, którzy dotychczas nigdy jeszcze tego nie robili. Przetwórcy, licząc tony dostępne na rynku zdają sobie z tego sprawę, bo słyszą, że gdzieś tam rzepak leży na pryzmie, gdzie indziej na przyczepie, a jeszcze kto inny ma go w big-bagach.
Drugim powodem do zmartwień jest fakt, że mamy już prawie wiosnę, a nikt nie chce podpisywać kontraktów terminowych na nowe zbiory i nic, lub prawie nic nie jest zaksięgowane w książkach precyzujących plany na nowy sezon. Tu niezależnie od bólu głowy, niechęć jest obustronna. Po tym, jakie zło dla kontraktów terminowych wywołała klauzula o przewadze konkurencyjnej, aprobująca w praktyce brak wywiązywania się z kontraktów przez rolników, przetwórcy wolą zawierać kontrakty i egzekwować je od firm handlowych.
Utrwala to pośrednie ogniwo rynkowe, które mocno w tym sezonie zostało skaleczone spadającymi cenami i też nie chce buforować w sobie ryzyka, mając uzasadnione obawy przed terminówkami. A rolnicy, no cóż na bazie tak niskich cen też za bardzo kontraktować nie chcą. Mamy więc pata rynkowego, który wieści kolejny sezon jako bardzo nerwowy i dosłownie minutowy. Jest to wystarczający powód do bólu głowy dla wszystkich rzepakowców.
Pszenica poganiana przez kukurydzę
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta:
Pszenica, która czasem próbuje wybić się na Matifie w pobliże 300 euro/t, jak do tej granicy się zbliża, dostaje w łeb i znów musi przez parę dni odrabiać dystans. Nieco spokojniej dzieje się w giełdowych notowaniach kukurydzy i to właśnie kukurydza zaczyna być liderem aktualnych notowań, wyprzedzając pszenicę o nawet 10 euro/t. Nic dziwnego, bo w kukurydzy dzieją się obecnie ważne na zbożowym rynku rzeczy. Przy spadających o 4,5 mln t prognozach zbiorów, rosnący o 3 mln t eksport powoduje, że notowania kukurydzy wzrastają. Kolejnym ważnym zdarzeniem jest umacniająca się rola Brazylii, która pierwszy raz wyprzedziła Stany Zjednoczone na najwyższym stopniu podium, wśród największych światowych eksporterów kukurydzy. Brazylia ma w tym sezonie wyeksportować 50 mln t kukurydzy, a USA niecałe 49 mln t.
Dla rynku 3-milionowy wzrost eksportu kukurydzy z Brazylii daje sygnał, że pochodzenie tak dużej masy, niezbędnego do utrzymania podobnego poziomu zapasów końcowych surowca, jest uzależnione już nie od tak wiarygodnego źródła informacji jakim jest USDA, a od dość mglistych danych z Ameryki Południowej. Dlatego kukurydza umacnia sią cenowo, co powoduje także w naszej strefie handlu, rosnące oczekiwania ukraińskich eksporterów.
W naszych portach kukurydza dochodzi cenowo pszenicę o niższej zawartości białka. Powiedzmy sobie jednak szczerze, że jest to efekt dwudzielny, obniżki cen pszenicy i lekkiego drgnięcia kukurydzy. Nasze ceny krajowe są już zbyt mało atrakcyjne dla ukraińskich sprzedających i pozostaje rynek krajowy. Kukurydzy mamy sporo, ale też zaczyna ona być handlowana w podobnych cenach do paszówki, której się coraz mniej sprzedaje.
Może być tak, że szybko ją przeskoczy i to kukurydza pszenicę paszową zacznie ciągnąć do góry. Paszówka zacznie zbliżać się do pszenicy konsumpcyjnej, a tej jest chyba w młynach nie za wiele, bo młynarze kupowali tylko na bieżąco. I tak to zadziała mechanizm pilnujący pszenicy przed dalszymi spadkami. Czy możemy liczyć na wzrosty? Bardzo trudne pytanie. Bilans pokazuje, że raczej zbyt wiele oczekiwać nie możemy. Okresowo jednak mogą się one pojawić. Najbliższa okazja przed Świętami Wielkanocnymi, gdy przemysł będzie kupujący, a rolnicy w polach.
Złoty odzyskuje siły
Szkiełko i oko – komentarz naszego eksperta
Nasza złotówka dumna, że to do naszego kraju przyjechał amerykański prezydent, dziękując narodowi polskiemu za wielki dar jakim jest otwarcie serc na Ukrainę, walczącą z wrogiem światowego pokoju Rosją i to u nas spotkał się z przywódcami dziewięciu krajów europejskich, umacnia się w stosunku do waluty zjednoczonej Europy.
To zupełnie nie dziwi, bo poza USA i Wielką Brytanią, która przecież członkiem UE już nie jest, to właśnie Polska jest trzecim krajem, który udzielił Ukrainie tak wielkiej pomocy. A nasza pomoc rozpatrywana jest nie tylko w sferze gospodarczej i militarnej, a przede wszystkim w aspekcie społecznego zrywu serc i otwarcia domów na wojennych uchodźców, jakiego świat nie widział nigdy dotąd.
W kontekście wizyty prezydenta USA, nie dziwi także krótkotrwałe osłabienie naszej waluty do dolara, bo to przecież prezydent tego kraju dał o sobie wyraźny znak jako gotowy na podjęcie dużego ryzyka, przywódca świata w walce o pokój. Efekty takich politycznych wydarzeń mają to do siebie, że rynkami monetarnymi wstrząsają krótkotrwale, a później wracają twarde zasady bilansowe. U nas mamy wzrost bezrobocia w styczniu br. do 5,5% co w dłuższej perspektywie
może martwić i wpływać na słabsze notowania naszej waluty. Komentarz z poprzedniego tygodnia znajdziesz tutaj!
Juliusz Urban