Z artykułu dowiesz się
- Nowa ustawa biopaliwowa
- Samochody nie ucierpią od biopaliwa
- Ograniczyć zapędy importowe
- Wkręcony rynek kukurydzy
- Zbytu trzeba przypilnować
- Warto wiedzieć
- V Ogólnopolska Giełda Rzepaczano-Zbożowa
Z artykułu dowiesz się
Jedną ze zdobyczy zbożowego okrągłego stołu ma być nowa ustawa biopaliwowa, w której rząd zamierza uwzględnić apel rolników, by w paliwach flotowych zastosować większą domieszkę biopaliw i uregulować prawnie kwestię etyliny E10. Takie postanowienia mogą wydatnie wspomóc wykorzystanie kukurydzy przechowywanej na mokro do produkcji bioetanolu, zużywanego jako domieszka do benzyny. Już niedługo na stacjach zamiast powszechnie występującej benzyny z 5-procentowym dodatkiem spirytusu, będziemy mogli zatankować paliwo z dwukrotnie większą dolewką biokomponentu.
Dotychczas takie uregulowania skutecznie były blokowane przez lobby naftowe, które dla poparcia swych argumentów wykorzystywało branżę motoryzacyjną z jej tezami o większym zużyciu silników samochodowych. Jednak eksperci twierdzą, że są to słowa prawdziwe tylko w niewielkiej części przypadków.
– Zdecydowanie E10 jest paliwem, które zaakceptują prawie wszystkie silniki samochodów wyprodukowanych po 2000 r. Mają one już z założenia układy wtryskowe przystosowane do spalania benzyny z 10-proc. domieszką spirytusu etylowego – mówi Adam Stępień, dyrektor generalny Krajowej Izby Biopaliw.
Mocniej procentowe paliwo nie wpływa destrukcyjnie na pozostałe elementy wyposażenia pojazdów, dlatego dawno zostało wprowadzone do unijnego obrotu.
– Unia Europejska już 15 lat temu podjęła decyzję o wprowadzeniu na rynek benzyn zawierających 10-proc. domieszkę alkoholu etylowego. Paliwo oznaczone symbolem E10 można kupić w 17 krajach Unii, a z naszych sąsiadów tylko Czechy jeszcze nie wykorzystują paliwa z większą domieszką alkoholu – dodaje ekspert.
Polityka zwiększenia udziału w paliwach komponentów pochodzących z odtwarzalnych źródeł energii wpisuje się doskonale w strategię budowania niezależności energetycznej kraju. Dla rolników i handlowców, którzy ucierpieli w tym sezonie na skutek wręcz ekstremalnych różnic cen kukurydzy, mających miejsce od samego startu żniw do ich zakończenia, rosnąca szansa zbytu ziarna mokrej kukurydzy jest interesującą perspektywą.
Ważne jest jednak, by tym razem po raz wtóry rynku nie popsuła kukurydza przywożona w ogromnych ilościach z Ukrainy. Według różnych szacunków od początku wojny do Polski wjechały ponad 2 mln t kukurydzy, z czego ponad 700 tys. t jeszcze przed żniwami 2022 r. Tak dużego napływu surowca, którego własnego mieliśmy pod dostatkiem, bo przecież zbiory kukurydzy na ziarno GUS w tym sezonie oszacował na rekordowe 8,3 mln t, musiały rynkiem zachwiać.
I nie jest ważne to, że może zbyt mało roztropnie firmy handlowe podeszły do zakupów kukurydzy na mokro, rywalizując o dosłownie każdą tonę i ścigając się cenami do nawet powyżej 1000 zł/t za 30-proc. wilgotność bazową, bo to tylko spowodowało, że późniejsze spadki były jeszcze bardziej radykalne. Może jednak analizując na chłodno wyższe ceny energii i paliw należało od rozgrzanego pieca rynkowego na chwilę odejść i rozważyć sens kupowania tak drogiego surowca, który wygeneruje naprawdę spore koszty suszenia, jednocześnie zmniejszając się przez odparowanie wody. Oczywiście, dziś łatwo się to mówi, choć mamy przykłady też i takich zachowań.
– Swojej kukurydzy mam ok. 2 tys. t i czasem drugie tyle dokupuję z lokalnego rynku. Mam Excela, w którym mam wszystkie koszty i wychodzi mi, ile tak kupiona kukurydza powinna kosztować na sucho. Gdy wprowadziłem do tego kalkulatora cenę 900 zł/t na mokro, to wyszło mi drożej niż sucha kupowana w porcie. Natychmiast podziękowałem i przestałem przyjmować – mówi aktywny rolnik, pracujący jako handlowiec na północy Polski.
Wzrosty cen skupu na początku żniw spowodowane były lokalnymi analizami, wskazującymi na znaczne efekty suszy w niektórych regionach. Producenci bioetanolu przerabiający głównie kukurydzę mokrą, obawiali się, że za chwilę będą musieli płacić drożej za wysuszone ziarno albo za mokrą, którą handlowcy pozgarniają do rękawów. Dla branży spirytusowej wzrost ceny jest istotny tylko w finalnym rozliczeniu. W każdym przypadku najbardziej opłacalny będzie zakup na mokro, a skupujący, stanowiący drugą rękę albo ponieśli dodatkowe koszty suszenia, albo w konsekwencji załamania rynku przeinwestowali w mokre ziarno.
W konsekwencji rozciągających się żniw i wciąż pojawiających się kolejnych partii kukurydzy później schodzącej z pola, okazało się, że nie opłacało się być w gorącej wodzie kąpanym, a już jak ogromy zimny prysznic dla krajowego rynku kukurydzy podziałała kukurydza z Ukrainy, tamtejsi rolnicy nie mieli bowiem wyjścia i przebijali się wręcz dumpingowymi ofertami trafiającymi na polski rynek.
Spowodowało to, że chociaż początkowo za kukurydzę mokrą proponowano ok. 1000 zł/t, obecnie tyle można dostać za kukurydzę suchą. Biopaliwowcom mokrą kukurydzę, z trudem zgromadzoną w czasie żniw i do dziś przechowaną w rękawach można sprzedać po 650 zł/t.
W Polsce dotychczas do produkcji spirytusu zużywano ok. 1 mln t zbóż, z czego absolutną większość stanowiła kukurydza. Prezes Orlenu Daniel Obajtek 12 kwietnia już ogłosił, że PKN od początku 2024 r. planuje wprowadzenie na rynek paliwa E10. Otwiera się więc szeroko bramka do większego wykorzystania kukurydzy.
– Jeśli uwzględnimy dwukrotnie większą domieszkę, możemy się spodziewać, że wykorzystanie kukurydzy do produkcji biopaliw wzrośnie o kolejne 500–600 tys. ton – informuje dyrektor generalny Krajowej Izby Biopaliw.
Zapisy nowej ustawy powinny zadbać o zagwarantowanie naliczania pełnej realizacji Narodowego Celu Wskaźnikowego, wynikającego z obowiązku domieszki czynników bio do paliw płynnych tylko i wyłącznie w przypadku produktu wytwarzanego z surowca pochodzenia krajowego.
Bez takich gwarancji cieszyć się z nowej ustawy możemy tylko przez krótką chwilę w momencie jej podpisania. Pomimo obecnie ogłoszonego embarga na przywóz zbóż, Ukraina zawsze będzie naszym sąsiadem, a produkowana tam kukurydza długo jeszcze będzie tańsza. Mamy prawo się domagać od rządzących, by tworzyli takie prawo, które ochroni krajowych producentów. Wtedy rzeczywiście biopaliwa wspomogą polskiego rolnika.
Temat wiodący:
Otwarcie na handel z Ukrainą zmieniło obraz polskiego rynku rzepakowego i zbożowego. Czy w nadchodzącym sezonie 2023/24 poradzimy sobie z naporem surowców ze Wschodu?
W bloku zbożowym omówimy:
Aktualną sytuację w światowym handlu zbożami. Jakie piętno na krajowym rynku odcisną zapasy zbóż w nadchodzącym sezonie 2023/24? Czy wzrost domieszki etanolu do benzyny ma szansę wspomóc rynek kukurydzy w Polsce?
Blok rzepakowy odpowie na pytanie:
Jakie zmiany zachodzą ostatnio na światowym rynku roślin oleistych i komponentów białkowych? Czy Polska jako jeden z największych producentów rzepaku w Europie zwiększy jego przerób? Czy olej rzepakowy rodzimej produkcji ma szansę na wzrosty sprzedaży?
Oczywiście, będziemy zaglądać na rynek zbóż i oleistych, dostosowując się do aktualnej sytuacji oraz kolejnych pojawiających się wyzwań rynkowych.
Uczestnikami będą producenci rolni, a także przedstawiciele firm handlowych oraz eksperci rynkowi. Pojawią się zarządzający zakupami w firmach przetwórczych i handlowych z całej Polski, zaprosimy przedstawicieli koncernów międzynarodowych oraz szefów organizacji rolników i przetwórców. Wszystko to odbędzie się w atmosferze wymiany wiedzy i omawiania aktualnych problemów rynkowych.
Dlatego drogi Prenumeratorze nie może Ciebie zabraknąć! Zapisy i szczegóły na gielda.topagrar.pl
Już dziś zarezerwuj termin: 14 czerwca 2023 r.
Hotel Atut, Licheń Stary
ju
Fot. Frieske
dr Juliusz Urban
ekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Najważniejsze tematy