- Dlaczego rolnicy powinni tworzyć grupy producenckie
- Jak odbiło się rosyjskie embargo na Polsce i Łotwie
- Z jakimi problemami borykają się łotewscy rolnicy
Delegacja z Łotwy na rozmowach o trzodzie
Grupa rolników z Łotwy odwiedziła: Okręgową Spółdzielnię Mleczarską w Głuchowie, Gminną Spółdzielnię „Samopomoc Chłopska” w Szadku, Grupę Producentów Owoców „Twój Owoc” w Wichradzu koło Warki oraz spotkała się z członkami Zarządu Podlaskiego Związku Rolniczych Zrzeszeń Branżowych Producentów Trzody Chlewnej w Suchożebrach.
– Wyjazd zorganizowaliśmy jako Łotewska Izba Produkcji Rolniczej, Leśnej i Gospodarki Rybnej. Chcieliśmy nawiązać kontakty, a przede wszystkim zobaczyć plusy i minusy działalności w grupach – wyjaśnili cel swojej wizyty goście z Łotwy.
Podlaski Związek Rolniczych Zrzeszeń Branżowych Producentów Trzody Chlewnej w Suchożebrach reprezentowali: Michał Wojewódzki i Sylwester Rzewuski – wiceprezesi Zarządu oraz Janusz Krasnodębski, przewodniczący Rady Podlaskiego Związku Rolniczych Zrzeszeń Branżowych Producentów Trzody Chlewnej.
– Moje zadanie w Związku polega na organizacji sprzedaży do zakładów mięsnych i ubojni tuczników zgłoszonych w danym tygodniu. Produkujemy rocznie około 100 tys. tuczników. Rynek trzody chlewnej w strukturach Unii Europejskiej jest niestabilny i trudny. Ten ciężki czas przyszedł, kiedy pojawiły się ogniska afrykańskiego pomoru świń w naszym kraju. Trudno było znaleźć odbiorców tuczników. Już od kilku lat znajdujemy się w strefie występowania ASF i można powiedzieć, że zakłady powoli przyzwyczaiły się do tej sytuacji i surowiec od nas odbierają – powiedział Michał Wojewódzki.
Funkcjonowanie grupy
Jak wyjaśniono łotewskim rolnikom, każdy członek Związku wpłaca jednorazowo składkę członkowską. Po sprzedaży tuczników 1% odkładany jest na fundusz, który służy jako zabezpieczenie finansowe działalności grupy.
– Ten 1% daje nam środki obrotowe. Przy przejściu na emeryturę rolnik odbiera potrącane na fundusz pieniądze. Rolnicy otrzymują zapłatę za zwierzęta w terminie od 7 do 10 dni bez względu na to czy zakład, który odebrał tuczniki rozliczył się z nami czy nie – wyjaśniali przedstawiciele Zrzeszenia. – Około 50% w naszym Związku stanowią gospodarstwa, które produkują tuczniki w cyklu zamkniętym, a połowę w cyklu otwartym, gdzie prosięta pochodzą z zakupu. Część prosiąt pochodzi od naszych producentów, a cześć z zewnątrz.
Łotewscy rolnicy pytali, czy członkowie Podlaskiego Związku Rolniczych Zrzeszeń Branżowych prowadzą hodowlę ekologiczną i czy posiadają odpowiednie certyfikaty?
– Prowadzimy naturalną hodowlę trzody chlewnej. Na chwilę obecną mamy gospodarstwa certyfikowane, ale nie otrzymujemy z tego tytułu dodatkowej premii. Dlatego w pozostałej części stad nie wprowadzamy jeszcze certyfikacji, gdyż nie ma ku temu przesłanek ekonomicznych. 10 lat temu próbowaliśmy wprowadzać na rynek nasze produkty certyfikowane, ale wówczas konsumenci nie mieli jeszcze odpowiedniej świadomości i nie poszukiwali takich produktów. Dzisiaj świadomość konsumentów się zmieniła, jesteśmy na etapie rozmów z zakładem. Jeśli dojdziemy do porozumienia będziemy stosować swój wewnętrzny certyfikat – twierdził Michał Wojewódzki.
Łotysze, podobnie jak Polska, mają embargo na eksport swoich produktów do Rosji. Był to ich największy rynek zbytu. Przedstawiciele Podlaskiego Związku także podkreślali, że współpraca z Rosją pozwalała na osiąganie konkurencyjnych cen żywca wieprzowego.
– Kiedy kooperowaliśmy z Rosją to na wschodzie Polski mieliśmy najwyższe ceny ze względu na mniejszą odległość do tego kraju. Rosjanie kupowali od nas tylko mięso świeże i dobrej jakości – dodał Michał Wojewódzki.
Problem z napływem zboża
Podczas rozmów poruszono także problem przepływu rolniczych produktów z Ukrainy. W tej kwestii Łotwa ma największy problem z jajami i zbożem. Jak twierdzili goście z Łotwy, swoje zboże i jaja sprzedają, a sami spożywają produkty z Ukrainy. Nasi rolnicy sygnalizowali problemy z napływającym z Ukrainy zbożem i kukurydzą.
– Firmy paszowe kupują duże ilości kukurydzy z Ukrainy, co osłabia gospodarstwa takie jak nasze. Zboże wysoko jakościowe z Polski transportowane jest do portu, gdzie ładowane jest na statki i eksportowane, a do nas przyjeżdża zboże z Ukrainy – powiedział Michał Wojewódzki.
Podlaski Związek Rolniczych Zrzeszeń Branżowych Producentów Trzody Chlewnej tworzy około 130 gospodarstw, które są zróżnicowane pod względem wielkości produkcji. Są gospodarstwa produkujące 100 tuczników oraz takie, które sprzedają rocznie 5–6 tys. sztuk, ale wszyscy rolnicy traktowani są tak samo.
– W Związku istotny jest sposób żywienia i utrzymania zwierząt. Świnie żywione są paszami pochodzącymi z naszych pól. Członkowie nie mają produkcji na mokro, czyli zwierzęta nie są karmione odpadami. Badania wykazały, że pasze są wolne od wszelkich zanieczyszczeń chemicznych – wyjaśnili polscy hodowcy.
O hodowli owiec
Podobnie jak u nas, tak i na Łotwie problemem są dziki. Prowadzony odstrzał był skuteczny przez rok, dwa, ale teraz znowu dzików jest sporo. Znacznie większym problem niż dziki są jednak wilki.
– Jest to związane z tym, że mamy dużo gospodarstw, które zajmują się hodowlą owiec. Otrzymujemy dotacje między innymi do określonych ras, ale ogólnie można powiedzieć, że ten sektor produkcji zamyka się na zero. Dodatkowym obciążeniem jest to, że Główny Inspektorat Weterynarii wymaga przeprowadzenia dla każdej owcy powyżej 1 roku życia badania na trzy choroby i to kosztuje 50 euro. Jagnięcina przy zwierzętach do 2 miesięcy kosztuje 1,6–2 euro za kilogram lub 2,2 euro przy niektórych rasach. Baranina zaś 2,5 euro za kilogram, a na wagę żywą dorosłe owce sprzedajemy po 1,2 euro za kg – skarżyli się hodowcy z Łotwy.
Józef Nuckowski
Zdjęcia: Józef Nuckowski