Z artykułu dowiesz się
- Kiszonka z kukurydzy i wysłodki w balotach
- Jak działa maszyna do zakiszania: koszty utrzymania
- Zawsze świeża pasza
- Wysłodki na dwa lata
- Rynek usług rolniczych
Z artykułu dowiesz się
Kiszonka z kukurydzy w balotach nie należy do standardowego rozwiązania w naszych warunkach. Bezdyskusyjnie tańszym i bardziej efektywnym rozwiązaniem jest kiszenie kukurydzy w silosach przejazdowych. Problem w tym, że ani sieczki z kukurydzy, ani kiszonki nie można przewozić na większe odległości, a zabezpieczoną kiszonkę w balotach już tak.
– System zakiszania kukurydzy w balotach wymyślili Austriacy. Robili kiszonkę na nizinach, by potem gotowe porcje kiszonki doskonałej jakości wywozić do gospodarstw mlecznych w Alpach – wyjaśnia Henryk Czaja, rolnik i usługodawca ze wsi Solec na Opolszczyźnie. Kiedy osobiście zobaczył pracującą maszynę stacjonarną przyjmującą do kosza zasypowego sieczkę z kukurydzy i dalej formującą baloty owinięte folią, stwierdził, że to jest doskonały pomysł na biznes w Polsce.
– Pojechaliśmy w grupie kilku osób z Polski na prezentację do producenta w Austrii i tylko my zdecydowaliśmy się na zakup maszyny Goweil LT Master do zakiszania kukurydzy, wysłodków, ziarna kukurydzy, czy CCM – wspomina Czaja. Wydatek 1,2 mln zł jak na tamte czasy to była spora suma. Tym bardziej że maszynę rolnik kupił na kredyt, bez dofinansowania z ARiMR. Potężna maszyna długości 14 m ma homologację do przejazdu drogami nawet z prędkością 80 km/h, dzięki czemu można ją było przywieźć z fabryki na kołach za ciężarówką. Pomimo że waży 16 ton, jest bezpieczna w transporcie, ma własny system ABS. Do transportu w warunkach roboczych na drogach wiejskich i krajowych potrzebny jest ciągnik o mocy co najmniej 180, a lepiej 200 KM.
– Traktor każdą górkę poczuje, zanim jeszcze kierowca ją zobaczy – śmieje się Czaja, który od kilku lat świadczy usługi kiszenia w całej Polsce. Kukurydzę kisił na Pomorzu, a wysłodki m.in. w cukrowni Ropczyce na Podkarpaciu.
Prawdziwy sezon na usługi tym sprzętem zaczyna się od kukurydzy. Głównymi klientami są gospodarstwa, które dysponują paszą doskonałej jakości i nadwyżki przygotowują na sprzedaż w balotach. Takie gotowe porcje paszy kupują gospodarstwa mleczne, potrzebujące paszy najwyższej jakości.
– Mamy klienta, który sprzedaje kiszonkę w balotach, z certyfikatem świadczącym o składzie i jakości kiszonki – wyjaśnia Czaja. Jego zdaniem ten system konserwacji jest drogi do zakiszania materiału wątpliwej czy gorszej jakości. W tym roku w wielu regionach kraju, dotkniętych suszą w lipcu i sierpniu, kukurydze siane na ziarno nie rokują plonu i rolnicy zastanawiają się, co z nimi zrobić. Zbiór na ziarno może nie mieć sensu.
Na wielu plantacjach, szczególnie na słabszych glebach, kukurydza nie zawiązała kolb albo są wyjątkowo słabe. Rolnicy zastanawiają się, jak ją zagospodarować. Jedni sprzedają na pniu. Ale tam, gdzie po sąsiedzku nie ma chętnych, rodzi się pytanie, co z nią zrobić, choć wiadomo, że wartość pokarmowa daleko odbiega od optymalnej. Może się nadać dla krów zasuszonych, krów mamek, czy też młodzieży, która wymaga raczej „chudego” żywienia.
– Mieliśmy nawet zapytania odnośnie do usługi zakiszania w balotach wysuszonej na polu kukurydzy, ale przy obecnych cenach paliwa i folii nie jesteśmy w stanie zrobić kiszonki taniej, jak za ponad 60 czy 70 zł za sztukę – kalkuluje Czaja. Wylicza, że folia podrożała o 80%, a nawet o 100% w stosunku do poprzedniego roku. Podobnie jest z paliwem, choć w ostatnich dniach przed wizytą na gospodarstwie (połowa sierpnia) na niektórych stacjach paliwo spadło poniżej 7 zł/l. Ostatecznie liczą się koszty w czasie wykonywania usługi. Podana kwota z „7” z przodu dotyczy wyłącznie zrobienia balotu. Dodatkowo trzeba zapewnić zbiór i transport do zasobnika stacjonarnej maszyny balotującej.
– Nie jest to tania technologia do taniej paszy – przestrzega Czaja, który twardo stąpa po ziemi i nie owija w bawełnę, byle tylko mieć klienta. Jeszcze kilka lat temu w baloty owijał ziarno kukurydzy czy CCM oraz DDGS, ale są to zbyt sypkie materiały i nie dość, że trudne do owinięcia, to mocno obciążają maszynę. Teraz koncentruje się na kukurydzy i wysłodkach buraczanych. Balot wysłodków waży ponad 1 t.
Kukurydzę kiszą w balotach mniejsze i średnie gospodarstwa, które potrzebują doskonałej paszy o równej jakości przez cały rok. Średnio w ubiegłym roku na jednego klienta przypadało 150 balotów.
– W mniejszych stadach szczególnie latem straty w otwartym silosie są duże i rolnicy wolą mieć doskonałą kiszonkę z balotów – wyjaśnia Czaja. W swoim gospodarstwie, gdzie utrzymuje ponad 150 opasów, też wykorzystuje tę technologię.
Jeszcze kilka lat temu większe było zainteresowanie zakiszaniem wysłodków, obecnie na prawie 10 tys. zrobionych balotów, wysłodki to 2 tys. kulek.
– Rolnicy decydują się na zakiszanie wysłodków w balotach, bo zdecydowanie mniej idzie ich do dziennej dawki i mają gwarancję dobrej jakości przez cały rok – przekonuje Czaja. Ale udział wysłodków w usługach maleje. Mając pierwszą maszynę tego typu w Polsce, Czaja świadczył usługi kiszenia kukurydzy i wysłodków w całym kraju. Robił baloty bezpośrednio w cukrowni, skąd rolnicy zabierali baloty do swoich gospodarstw. Jego zdaniem, dobrze zabezpieczone przed gryzoniami i ptakami baloty gwarantują niepogorszoną jakość kiszonki i przez dwa lata.
Dziś jednak największy rynek to kiszonka z kukurydzy. Maszyna, choć wymaga mocnego traktora do transportu, to już podczas pracy wystarczy ciągnik 140 KM, który przy 1000 obrotach WOM, pracuje na 1600 obrotów silnika. Obciążenie maszyny regulują czujniki, do obsługi należy wypuszczanie gotowych balotów, które trzeba odwozić na miejsce składowania.
Czaja w swoim ponad 90-ha gospodarstwie utrzymuje bydło opasowe i całą kukurydzę oraz wysłodki pakuje w baloty. Jest to wygodne rozwiązanie przez cały rok. W nowo wybudowanej, nowoczesnej i przewiewnej oborze na głębokiej ściółce docelowo ma być 150 opasów. Cielęta – głównie byczki – kupuje regularnie co 2 tygodnie, po kilka sztuk z prawie po sąsiedzku położonego kombinatu Kietrz. W ciągu 24 miesięcy opasa je do ok. 800 kg wagi żywej. Podstawowa pasza to TMR na bazie kiszonki z kukurydzy, traw i wysłodków, uzupełnionych paszą treściwą.
W ostatnich latach rynek usług na baloty z kukurydzy i wysłodków w wersji stacjonarnej maszyny ustabilizował się. Ale jak mówi Czaja:
– Szału nie ma, ta maszyna musiałaby pracować zdecydowanie dłużej. Rocznie robi ok. 10 tys. balotów, to akurat tyle, by obsłużyć kredyt, mieć na bieżące remonty i naprawy. Z punktu widzenia usługodawcy maszyna powinna być lepiej wykorzystana w ciągu sezonu. Tym bardziej że dziś za nową trzeba już wydać 1,5 mln zł.
kb
fot. Bujoczek, Czaja
Najważniejsze tematy