Rynek zbóż: nie pracują redlery, nie zmieniają się ceny
Spadki cen pszenicy na światowym rynku powodują, że zaczynają się telefony z pytaniami, ale ruch w skupach jest jeszcze niewielki. Wciąż nie słychać w elewatorach szumiących redlerów bo rolnicy przyzwyczaili się do wyższych propozycji i po ostatnich korektach nie są skorzy do sprzedaży.
W pierwszym pełnym tygodniu nowego roku, nieco większy ruch zaczął się z telefonami. – Rolnicy dzwonią, pytają o ceny i odpowiadają, ze się zastanowią i jak na razie nie wracają. Aż dziwnie tak, gdy redlery na magazynie nie szumią – usłyszałem od skupującego zboża.
– Na ceny nikt nie poradzi, a rolnicy zboże sprzedać muszą choćby w części. Od następnego tygodnia spodziewamy się nieco większego ruchu – mówi inny handlowiec. Skupujący zwracają uwagę, że także zainteresowanie przetwórców jest nie za wielkie, ci czekają na większe obniżki cen i zjadają swoje zapasy.
Także większe firmy handlowe nie chcą kupować zbyt dużo, bo mogą zostać z drogo kupionym towarem. Rynek zaczyna się klinczować, sprzedający nie chcą sprzedawać, kupujący obawiają się kupować. – Po umocnieniu się złotego i niechęci do sprzedaży u naszych rolników zaczynamy już kupować pszenicę z dużych gospodarstw w Niemczech – mówi nam handlowiec operujący na ścianie zachodniej. Rzeczywiście złotówka się umocniła i za jedno euro płacimy już tylko 4,53 zł, co wspomaga ruch importowy a utrudnia eksport. – Nie mamy jak się wcisnąć z naszymi ofertami na międzynarodowych przetargach, bo nasza pszenica przeliczona na dolary kosztuje ok. 330 USD/t w porcie, a fracht z naszych portów też jest droższy niż np. z Francji, czy nawet z Niemiec – słyszę od handlowca z północy Polski.
To ostatnie mogłoby cieszyć, ale niestety naszej aktywności nie widać. W pierwszej połowie roku z naszych portów wypłynęło 0,5 mln t pszenicy mniej niż w roku ubiegłym, a do 09.01.2022 r. w unijnym eksporcie do krajów trzecich, z wynikiem 854 tys. t jesteśmy nadal dopiero na siódmym miejscu w rankingu. Na czele którego właśnie znów usadowiła się Francja, wyprzedzając na początku stycznia Rumunię. Trzecie są Niemcy, z którymi w zeszłym roku rywalizowaliśmy o tę pozycję.
Choć w ostatnich dniach w notowaniach na Matifie mamy spadki, bo w czwartek w konsekwencji kolejnych obniżek o 5,5 euro/t pszenica na marzec kosztowała 265,75 euro/t, to krajowy rynek nie reaguje.
Niestety pracujący w Polsce eksporterzy aktualnie kupują pszenicę, którą zakontraktowali zdecydowanie wcześniej, bo na kolejne terminy nie mają nowych kontraktów. Eksporterzy oferują za pszenicę już 1280–1300 zł/t i nie wszyscy z nich są na równi zainteresowani pszenicą więc ruch w portach jest niewielki.
Spadki cen światowych powodują, że w naszym kraju dostawcy jeszcze się nie decydują na sprzedaż i ruch w skupach jest niewielki. W efekcie ceny krajowe obniżyli tylko płacący dotychczas powyżej 1300 zł, a średnia spadła dosłownie o kilka złotych. I tak najczęściej za pszenicę konsumpcyjną proponowane są stawki 1160–1330 zł/t.
Pszenica paszowa zatrzymała się z cenami, choć nawet nieliczne ruchy w cennikach powodują rozjeżdżanie się widełek. Firmy skupowe najczęściej proponują 1100–1300 zł/t.
Pszenżyto utrzymuje wysokie ceny, jednak 1200 zł/t już nie znajdziemy. Eksporterzy proponują tylko 1180 zł/t w porcie, a skupy w kraju płacą 990–1150 zł/t.
Ciekawe jest, że do góry idzie jęczmień, średnia cena wzrosła w ciągu tygodnia o 15 zł/t i wynosi już 1039 zł/t. W dalszym ciągu jednak rozkład ofert jest bardzo duży płaci się zarówno 940 zł/t jak i 1200 zł/t, ta ostatnia cena jest wystawiana u skupującego na północy kraju. Najczęściej jednak jęczmień można sprzedać po 950–1050 zł/t.
Nie rusza się z cenami żyto, bo na 970 zł/t spadła cena w portach. Pomimo, że w kraju odczuwa się brak żyta i skupujący nadal płacą 900–1100 zł/t, a młynarze 1050–1200 zł/t, to pod wpływem przygasającego eksportu rośnie premia za jakość żyta konsumpcyjnego.
Kukurydza jak stanęła z cenami, tak stoi. W kraju kukurydza jest skupowana nadal po 960–1080 zł/t, a zgromadzoną w rękawach kukurydzę mokrą można sprzedać po 740–800 zł/t.
Owies jest coraz bardziej poszukiwany i nawet za owies paszowy bez gęstości niektórzy skupujący proponują 950 zł/t. Generalnie na rynku obowiązują ceny 750–900 zł/t.
Juliusz Urban Fot. archiwum taP
dr Juliusz Urban
ekspert ds. rynku zbóż top agrar Polska, doktor agronomii UP i absolwent MBA UE we Wrocławiu, wiele lat zarządzał skupem u dużego dystrybutora, był prezesem firmy przetwórstwa rzepaku, miał także własną firmę brokerską.
Najważniejsze tematy