- o tym jakie, w konsekwencji notowań pszenicy na Matifie, są ceny w portach?
- jaką reakcję powoduje termin sprzedaży nakreślony przy projekcie dopłat?
- ile za pszenicę płacą młynarze i czy to długo potrwa?
- po ile są skupowane inne zboża?
- jak wygląda podaż rynkowa?
- i jakie są prognozy na nadchodzące żniwa?
Ten tydzień na zbożowym rynku funduje nam kolejne i to spore spadki cen skupu. Tanieją już nie tylko zboża paszowe, w dół leci także pszenica konsumpcyjna. Taką sytuację powoduje presja nałożona po części przez samych rolników, którzy długo wstrzymywali się ze sprzedażą, a z drugiej strony przez spadające ceny giełdowe i umocnienie złotego, utrudniające dynamiczny eksport.
Dopłaty mobilizują do sprzedaży, ale…
Notowania pszenicy na Matifie choć w czwartek się odbiły, to jednak pszenica będąc wyceniana na 275,50 €/t, jest o 13 euro tańsza niż przed tygodniem. I tak już mocno wyszczerbiony miecz z ręki eksporterom wytraca umacniająca się do 4,69 zł/euro krajowa waluta.
Sytuację utrudnia jeszcze nakreślony w założeniach systemów dopłat ostateczny termin sprzedaży pszenicy. – Jeśli dopłaty zostaną zatwierdzone, to jest tam zawarty warunek, że sprzedaż musi być zrealizowana do końca maja i potwierdzona fakturami. My już kupujemy na kwiecień, jeśli to wszystko na raz wybuchnie, to zobaczysz co na rynku będzie się wtedy działo – mówi znajomy dyrektor z branży młynarskiej.
I ma rację, bo notowania pszenicy na giełdach i aktualna sytuacja w handlu zagranicznym powoduje niesamowitą presję na krajowe ceny. W portach pszenica z zawartością 12,5% białka potaniała do 1260 zł/t, 13,5% jest tylko o 10 zł droższa, nawet „czternastka kosztuje poniżej 1300, bo eksporterzy płacą 1280 zł/t.
Choć młynarze jeszcze wciąż płacą 1200–1250 zł/t, to już zapewne kilka chwil dzieli nas od momentu, że i oni obniżą swoje ceny, bo pszenica konsumpcyjna potaniała średnio o 63 zł w ciągu tygodnia i na rynku można ją spokojnie kupić po 1100–1150 zł. Młyny, które cen nie zmieniły, w ostatnich dniach dostały sporą dawkę towaru, dlatego obawy o spadki cen są bardzo realne. – Obniżyliśmy cenę do 1100 zł/t za konsumpcję, a i tak od rana ustawiają się kolejki – mówi kierujący skupem na Kujawach.
Nie wszyscy jednak mogą cieszyć, lub martwić nadmiarem dostaw, są punkty, które płacą zdecydowanie mniej, wystawiając ceny niższe i te na podaż nie narzekają. – Ostro kupujemy, od początku roku mieliśmy jedną dostawę – mówi przedstawiciel innej firmy skupowej.
W takich skupach pojawiają się rolnicy przymuszeni koniecznością sprzedaży, by uzyskać pieniądze na dalsze funkcjonowanie gospodarstwa. – Mamy takie dwa dni w tygodniu, kiedy przyjeżdżają , a potem znów parę dni posucha. Sprzedają tylko ci co kasy potrzebują – mówi kierownik magazynu zbożowego.
Co ciekawe tej podaży, lub jej braku nie da się zregionalizować, oba zachowania występują we wszystkich rejonach kraju na równi, choć oczywiście jak zawsze decyduje cena. – Teraz po kolejnych obniżkach znów przygasło, a było już całkiem sensownie, bo od półtora tygodnia zrobił się ruch. Po tak dużych obniżkach znów dostawcy muszą się przegryźć z cenami – informuje szef skupu w firmie handlowej.
Pszenica paszowa także mocno potaniała i skupy najczęściej proponują 1000–1100 zł/t, choć pojawiają się ceny 930 zł, jak i 1190 zł/t , ale takie pomysły są niezbyt liczne.
Szczerbaty rynek
Takie nieco stomatologiczne hasło ma swoje uzasadnienie w cenach, bo trudny zgryz zaczyna się we wszystkich pozostałych zbożach. To właśnie z cenników pszenżyta, jęczmienia i żyta powypadały jedynki z przodu, a ceny tych zbóż pospadały odpowiednio o 54 zł/t, 33 zł/t i 34 zł/t w ciągu ostatniego tygodnia. I teraz mocno „szczerbate” ceny najczęściej oferuje się za pszenżyto, jęczmień i żyto.
Pszenżyto jest skupowane po 890–1100 zł, jednak najczęstsze ceny kręcą się około 950 zł/t. Jęczmień wyceniany jest podobnie, choć trzeba przyznać, że są regiony, gdzie jęczmień jest nawet droższy od pszenżyta i łatwiej o 1000 zł/t.
Żyto tanieje i czasem zobaczymy ósemki z przodu, krajowe ceny skupu mieszczą się w granicach 800–950 zł/t. Natomiast w portach eksporterzy za żyto paszowe oferują 940 zł/t.
Z jedynkami z przodu, poza pszenicą pozostała jeszcze kukurydza, która potaniała najmniej, bo średnio o 20 zł/t. I tu jednak portowe ceny mocno pospadały, bo eksporterzy kupują ją po 1210 zł/t. Natomiast w krajowych skupach kukurydzę można sprzedać po 1000–1180 zł/t.
Co dalej?
Wszyscy uczestnicy rynku zastanawiają się co dalej z cenami będzie, a wielu z nich zastanawia się także nad sensownością zakupów. Coraz częściej zdarzają się nawet tacy, którzy skup zamknęli. – W tym tygodniu skup zamknąłem, trzeba to przeczekać, bo zupełnie nie wiedziałem co robić. Wydawało mi się, ze kupuje tanio, a w ciągu zaledwie dziesięciu dni tka to pospadało, że nawet w tych cenach co kupowałem dziś nic nie sprzedam – mówi właściciel regionalnej firmy skupowej.
Biorąc pod uwagę fakt, iż rynek uruchomił się w momencie, gdy ceny giełdowe pszenicy spadły, przy jednoczesnym umocnieniu złotówki, co zamyka nas rynek w krajowych ramach. W okresie narastającej podaży, mamy mocne duszenie się rynku, który w tym naszym krajowym kotle zaczyna wręcz kipieć.
Możemy obawiać się, że gdy nawet giełdy dają lekkie wsparcie, to zaczopowany handel cenom krajowym nie pozwoli się odbić. Dodatkowo warto przyglądnąć się temu, co nas czeka już za pół roku, bo okazuje się, że ceny pszenicy w portach na nowe zbiory wynosząc 1240 zł/t są tylko 20 zł/t niższe od aktualnie proponowanych. A to właśnie porty przed żniwami mogą być jedyną deską ratunku dla pozostającej szczególnie w magazynach większych gospodarstw pszenicy. Dlatego także perspektywy cenowe zbóż z nowych zbiorów są kiepskie. I powybijane z cenników jedynki z przodu do żniw i w ich trakcie nie będą jak „mleczaki” i mogą nie odrosnąć.
Aktualny komentarz naszego eksperta znajdziesz tutaj!Ceny zbóż na punktach prześledzisz tutaj!
Juliusz Urban Fot. firmowe