r e k l a m a
Partnerzy portalu
Do 2050 r. hodowla bydła mięsnego zmieni się
29.06.2020autor: Dorota Kolasińska
Unia Europejska przygotowuje się do przejścia na gospodarkę niskoemisyjną, będzie musiało się zmienić rolnictwo, produkcja zwierzęca, w tym hodowla bydła mięsnego.
Według politico.eu rolnictwo generuje 1/10 gazów cieplarnianych, a wśród tego sektora produkcja zwierzęca. Eksperci twierdzą, że najwięcej emituje do środowiska właśnie produkcja wołowiny (ze względu na produkcję metanu). Cały europejski sektor wołowiny będzie musiał wymyślić rozwiązanie, aby do 2050 r. osiągnąć neutralność klimatyczną.
– Konsumpcja i produkcja wołowiny w krajach o wysokim dochodzie musi zostać zmniejszona o około 90 %, jeśli chcemy uniknąć niebezpiecznego poziomu zmian klimatu i utrzymać globalne ocieplenie poniżej 2 stopni – mówi Marco Springmann, starszy badacz zdrowia populacji w Oxford University. Ta perspektywa przeraża hodowców w całej Europie.
Wraz z pojawieniem się programu „od pola do stołu” i założeń Zielonego Ładu pojawiły się obawy o dalsze funkcjonowanie gospodarstw, gdyż kraje członkowskie będą zobowiązane do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych pochodzących z hodowli zwierząt. Intensywny system produkcji wołowiny byłby zastąpiony przez ekstensywny. Komisja Europejska, w tym Janusz Wojciechowski opowiada się za ekstensywnym modelem hodowli bydła mięsnego, w którym bydło wypasane jest na użytkach zielonych i nie pobiera importowanej paszy dla zwierząt na bazie soi.
Rolnicy uważają, że coraz wyższe wymagania i wprowadzane stale rozwiązania są kosztochłonne, a dodatkowo zmniejszenie obsady zwierząt zredukuje i tak już wiszącą na włosku opłacalność produkcji wołowiny. Należy pamiętać, że to rolnik jest obarczany kosztami poprawy warunków dobrostanu. Wraz ze zmniejszeniem obsady zwierząt w budynku lub na hektar, zmniejszy się roczny dochód hodowców.
Należałoby zacząć dopłacać do produkcji, a nie do posiadanych hektarów, wtedy sytuacja producentów żywności z pewnością by się poprawiła. Przydałyby się także fundusze na ogrodzenie pastwisk, co stanowi olbrzymi koszt dla rolników, a w żadnym z programów unijnych nie można wykonać ogrodzenia wypasanego obszaru.
W Polsce coraz większy problem stanowią wilki, rolnicy boją się wypasać całodobowo mamki z cielętami, a zwykłe pastuchy nie pomagają w ochronie bydła. Są wprowadzane wymagania, nowe obostrzenia, a pomysłów dotyczących ich rozwiązania niestety na razie nie ma. Są założenia, które trzeba zrealizować, osiągnąć cel – nawet po trupach, a w tym przypadku po upadłych gospodarstwach.
Strategia „od pola do stołu” wyznaczyła cel na 2030 r., aby zmniejszyć o 20 procent ilość stosowanych nawozów - wykorzystywanych m.in. do uprawy roślin na paszę. Oprócz tego wiele organizacji namawia konsumentów do ochrony klimatu poprzez ograniczenie spożywania czerwonego mięsa. Wszystkie te czynniki jednocześnie powodują ogromne obawy hodowców – niestety słuszne.
O losie rolników i o tym jak mają produkować decydują dzisiaj ekolodzy, unijni komisarze i politycy. Tylko czy zdają sobie sprawę z czego wynika intensyfikacja produkcji zwierzęcej? Im mniej rolnik dostaje pieniędzy za wyprodukowaną żywność, tym bardziej chce zwiększyć opłacalność, obniżyć koszty i zwiększa tym samym intensywność hodowli – więcej sztuk na tej samej powierzchni otrzymujących bardziej skoncentrowaną paszę (krótszy opas). To nie rolnik chce mieć więcej pracy, więcej zwierząt, więcej maszyn, więcej taniej paszy – do tego zmusza go sytuacja na rynku – brak opłacalności i niski zysk z produkcji. W wielu przypadkach nie zależy to od jego umiejętności prowadzenia biznesu, tylko tego jakie otrzymuje wynagrodzenie za swoją ciężką pracę.
Rolnik otrzymuje za kg wołowiny, której wyprodukowanie trwa około 18-20 miesięcy 11,5 zł/kg wagi poubojowej (przykładowo około 4600 zł za tuszę o masie 400 kg), warto dodać, że w sklepie kupujemy wołowinę dobrej jakości za 35-40 zł/kg.
dkol
– Konsumpcja i produkcja wołowiny w krajach o wysokim dochodzie musi zostać zmniejszona o około 90 %, jeśli chcemy uniknąć niebezpiecznego poziomu zmian klimatu i utrzymać globalne ocieplenie poniżej 2 stopni – mówi Marco Springmann, starszy badacz zdrowia populacji w Oxford University. Ta perspektywa przeraża hodowców w całej Europie.
Wraz z pojawieniem się programu „od pola do stołu” i założeń Zielonego Ładu pojawiły się obawy o dalsze funkcjonowanie gospodarstw, gdyż kraje członkowskie będą zobowiązane do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych pochodzących z hodowli zwierząt. Intensywny system produkcji wołowiny byłby zastąpiony przez ekstensywny. Komisja Europejska, w tym Janusz Wojciechowski opowiada się za ekstensywnym modelem hodowli bydła mięsnego, w którym bydło wypasane jest na użytkach zielonych i nie pobiera importowanej paszy dla zwierząt na bazie soi.
r e k l a m a
Należałoby zacząć dopłacać do produkcji, a nie do posiadanych hektarów, wtedy sytuacja producentów żywności z pewnością by się poprawiła. Przydałyby się także fundusze na ogrodzenie pastwisk, co stanowi olbrzymi koszt dla rolników, a w żadnym z programów unijnych nie można wykonać ogrodzenia wypasanego obszaru.
W Polsce coraz większy problem stanowią wilki, rolnicy boją się wypasać całodobowo mamki z cielętami, a zwykłe pastuchy nie pomagają w ochronie bydła. Są wprowadzane wymagania, nowe obostrzenia, a pomysłów dotyczących ich rozwiązania niestety na razie nie ma. Są założenia, które trzeba zrealizować, osiągnąć cel – nawet po trupach, a w tym przypadku po upadłych gospodarstwach.
Strategia „od pola do stołu” wyznaczyła cel na 2030 r., aby zmniejszyć o 20 procent ilość stosowanych nawozów - wykorzystywanych m.in. do uprawy roślin na paszę. Oprócz tego wiele organizacji namawia konsumentów do ochrony klimatu poprzez ograniczenie spożywania czerwonego mięsa. Wszystkie te czynniki jednocześnie powodują ogromne obawy hodowców – niestety słuszne.
O losie rolników i o tym jak mają produkować decydują dzisiaj ekolodzy, unijni komisarze i politycy. Tylko czy zdają sobie sprawę z czego wynika intensyfikacja produkcji zwierzęcej? Im mniej rolnik dostaje pieniędzy za wyprodukowaną żywność, tym bardziej chce zwiększyć opłacalność, obniżyć koszty i zwiększa tym samym intensywność hodowli – więcej sztuk na tej samej powierzchni otrzymujących bardziej skoncentrowaną paszę (krótszy opas). To nie rolnik chce mieć więcej pracy, więcej zwierząt, więcej maszyn, więcej taniej paszy – do tego zmusza go sytuacja na rynku – brak opłacalności i niski zysk z produkcji. W wielu przypadkach nie zależy to od jego umiejętności prowadzenia biznesu, tylko tego jakie otrzymuje wynagrodzenie za swoją ciężką pracę.
Rolnik otrzymuje za kg wołowiny, której wyprodukowanie trwa około 18-20 miesięcy 11,5 zł/kg wagi poubojowej (przykładowo około 4600 zł za tuszę o masie 400 kg), warto dodać, że w sklepie kupujemy wołowinę dobrej jakości za 35-40 zł/kg.
dkol
Dorota Kolasińska
<p>redaktor portalu topagrar.pl i działu top bydło, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mięsnego i mlecznego</p>
Masz pytania?
Zadaj pytanie redakcjir e k l a m a
r e k l a m a
Najważniejsze tematy
r e k l a m a