Susza na polach o wiele większa niż w raporcie IUNG
Chociaż Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa podał, że susza rolnicza jest w 10 województwach, to z tych informacji wynika, że susza jest głównie na słabych glebach. Rolnicy jednak na swoich polach widzą o wiele większą suszę niż pokazują tabelki IUNG. Pytają się także, kiedy wreszcie Instytut i rządzący zauważą prawdziwe rozmiary suszy?
Jak dokładnie wygląda sytuacja na polach - świadczą chociażby rozmowy dziennikarzy „Tygodnika Poradnika Rolniczego” z rolnikami z kilku województw.
– Jest tak samo beznadziejnie jak w tamtym roku – przyznaje Grzegorz Świątkowski, który ma gospodarstwo pod Strzelcami Krajeńskimi w woj. lubuskim. To region, który w 2018 r. był jednym z najbardziej dotkniętych przez suszę. Rolnik przyznaje, że większość deszczy z maja i czerwca ominęła jego pola, a ostatnio w tym województwie padł polski rekord temperatury w czerwcu – 38,2°C, co zwiększyło parowanie wody z gleby.
– Wysłaliśmy do wojewody wnioski o powołanie komisji szacujących. Ale i z tym jest pewien problem, bo członkowie izb rolniczych skończyli kadencję, a nowi nie zostali jeszcze wybrani, więc gminy mogą mieć problem z obsadzeniem pełnego składu – mówi Grzegorz Świątkowski. Dodaje również, że krzywdzący jest dla nich raport IUNG, który w jego gminie wskazuje, że susza jest jedynie w zbożach ozimych i jarych i to tylko na słabszych glebach. Wskazuje, że w przypadku gleb klasy IVb czy 5 zbiory jęczmienia będą niższe o 40–50%. Ale także na lepszych ziemiach, w tym na 3 klasie zbiory będą o ok. 30% mniejsze, ale zgodnie z raportem IUNG na tych ziemiach komisja strat nie będzie szacować. – To jest paranoja. W łubinie będę mieć zapewne 50% strat, ale Instytut nie widzi u nas suszy w strączkowych – dodaje.
Żniwa przed czasem i (nie)użytki (nie)zielone
Natomiast Bronisław Węglewski, prezes Izby Rolniczej Województwa Łódzkiego podkreśla, że przez suszę może dojść do przedwczesnych żniw, a to uniemożliwi oszacowanie strat przez komisje szacunkowe. IRWŁ zwróciła się do resortu rolnictwa o zmianę procedur na podstawie których IUNG raportuje o suszy, gdyż obecne nie odzwierciedlają stanu faktycznego na polach, gdzie „gołym okiem” widać suszę. Na Podlasiu w okolicach Łomży najgorzej wygląda sytuacja na użytkach zielonych.
– Pierwszy pokos traw uratowały deszcze, które przyszły w ostatnim momencie. Z drugim jest znacznie gorzej. Szczególnie tam gdzie zbiór pierwszego został opóźniony, łąki zostały wypalone przez słońce. Jeśli ktoś po pierwszym pokosie zastosował płynne nawozy organiczne, to jego łąka jest koloru czerwonego – mówi Zdzisław Łuba z samorządu rolniczego w Łomży.
– Jest niesamowicie sucho i bardzo gorąco – mówi Adam Olszewski ze wsi Zasiadki w pow. bialskim. – Już na wiosnę weszliśmy z deficytem wody, a później nie było lepiej. W jarych zbożach beznadziejnie. Lepiej w oziminach, spadł deszcz, który pozwolił na wzrost roślin, ale już na wykształcenie ziarna dobrej jakości zabrakło wilgoci. Najlepiej wyglądają ziemniaki, choć i w ich przypadku można się spodziewać plonu poniżej średniej – dodaje rolnik.
Urzędnik wie lepiej niż rolnik
Z raportu IUNG wynika, że w woj. kujawsko-pomorskim susza jest jedynie w zbożach w 3 gminach pod Włocławkiem. Tymczasem między Bydgoszczą a Nakłem nad Notecią widać jak kukurydza niknie w oczach, rośliny są niskie, zwiędnięte, a miejscami zaczynają żółknąć. Tu właśnie uprawy kukurydzy ucierpiały najbardziej, ponieważ niedobory wody na przełomie czerwca i lipca bardzo często zbiegają się z krytycznym zapotrzebowaniem na wodę w rozwoju kukurydzy. Z kolei w woj. opolskim jeden z naszych Czytelników spod Kluczborka podaje, że w północnej części województwa w dwa tygodnie słońce spaliło pszenicę, która zapowiadała się na 8 t/ha.
– Kukurydza usycha, groch dojrzewa, wygląda, że susza z tamtego roku to nic w porównaniu z klęską z tego roku. A IUNG podaje, że u nas suszy nie ma – oburza się rolnik.
Redakcja TPR
fot. Tomasz Ślęzak
Najważniejsze tematy