Nigdzie sieci handlowe nie dołują tak przemysłu rolno-spożywczego jak w Polsce
– Masło było, jest i będzie drogie, ale w sklepach. W żadnym innym kraju sieci handlowe nie dołują tak przemysłu rolno-spożywczego jak w Polsce – napisali w komentarzu redaktorzy naczelni Tygodnika Poradnika Rolniczego. Uważają, że w obronę polskie przetwórstwo muszą wciąć sami rolnicy. Tak jak to się dzieje w Niemczech czy Francji.
Mleczarnia dostaje 16 złotych za kilogram masła – klient tyle płaci za dwie kostki!
„Co wy wypisujecie w gazecie? Dopiero co kupiłem w Biedronce dwie kostki masła – 250-gramowe i zapłaciłem 15 złotych. Skąd wzięliście cenę 16 zł/kg masła w blokach?”.
To reakcja naszego Czytelnika na informacje podane w redakcyjnym wstępniaku w ubiegłym tygodniu. Napisaliśmy, że spółdzielnie mleczarskie sprzedają masło w blokach po 16 zł za kilogram i ta cena ani rolnikom, ani mleczarniom dobrze nie wróży.
Masło będzie drogie, ale tylko w sklepach
Oburzeniu naszego Czytelnika się nie dziwimy i podzielamy je. Teraz widać, jak sieci handlowe pogrywają ze swoimi dostawcami.
Masło było, jest i będzie drogie, ale w sklepach.Natomiast ceny zbytu masła i innych produktów mleczarskich będą się wahać na znacznie niższym poziomie, bo w handlu detalicznym z około stuprocentowej marży nie da się wyżyć! Bo innych powodów fatalnych cen zbytu produktów mleczarskich nie dostrzegamy.
Wszak na ostatniej giełdzie Fonterra, masło znowu zdrożało i to aż o 9 procent. I ta podwyżka giełdowych cen masła trwa od kilkunastu tygodni. Ale ceny zbytu masła nadal są niskie i bardzo powoli wychodzą z dołka. Wszak ledwie przekraczają cenę 17 złotych za kilogram.
Mamy takie przekonanie, że argument poziomu notowań cen na wspomnianej giełdzie dla większości handlowców ma tylko duże znaczenie, gdy ceny giełdowe idą w dół.
Rolnicy muszą wziąć w obronę rodzime przetwórstwo, tak jak dzieje się to we Francji i Niemczech
Chyba w żadnym cywilizowanym kraju handel wielkosieciowy nie dołuje tak rodzimego przemysłu rolno-spożywczego jak w Polsce.
Najwyższy czas, aby w obronę polski przemysł mleczarski i inne gałęzie polskiego przemysłu spożywczego wzięli rolnicy. Tak jak to jest we Francji czy też w Niemczech.
Wszak w naszym kraju działa aż 168 organizacji ściśle związanych z rolnictwem. Wystarczy jeden donośny głos znanego producenta mleka – Wiktora Szmulewicza, prezesa Krajowej Rady Izb Rolniczych, a siedziby władz wielkich sieci handlowych zostaną zablokowane. Nie namawiamy tutaj bynajmniej do protestu. Niech prezes Wiktor tylko słownie postraszy wielkie sieci handlowe, żeby te siadły do rozmów z największymi przetwórcami mleka w Polsce i wynegocjowały minimalne ceny zbytu podstawowych produktów mleczarskich. Taka cena – ustalona na okres 4–6 miesięcy – mogłaby być wyznacznikiem cen innych produktów mleczarskichi to nie tylko w handlu wielkosieciowym.
Nie wyważamy tutaj otwartych drzwi – takie rozwiązanie jest znane i stosowane w Niemczech. Zaś Tygodnik Poradnik Rolniczy wielokrotnie o tym pisał. Można też je zastosować do handlu innymi produktami żywnościowymi. Co najważniejsze, owe rozwiązanie zostało wynegocjowane, a nawet nieco wymuszone przez rolnicze organizacje – przy dużym wsparciu niemieckiego rządu. Rozumiemy, że prezes Wiktor Szmulewicz bez kłopotu uzyska poparcie dla takiej polityki. Wszak bardzo widoczny jest w telewizji publicznej – i to nie tylko w programach rolniczych – gdy spotyka się z najważniejszymi politykami i bardzo dumny jest z tych znajomości.
Krzysztof Wróblewski
Paweł Mikos
redaktor strony internetowej „Tygodnika Poradnika Rolniczego”
Paweł Mikos – redaktor strony internetowej „Tygodnika Poradnika Rolniczego”, specjalista z zakresu kwestii polityczno-społecznych wsi i odnawialnej energii
Najważniejsze tematy