Na wysokiej cenie rzepaku zarobiły firmy handlowe, nie rolnicy
Kukurydza na ziarno jest co roku wysiewana w gospodarstwie rodziny Sanockich ze wsi Święte (pow. jarosławski) na ok. 100 ha żyznych gruntów już od ponad 30 lat. Mateusz Sanocki opowiada, jak uzyskać wysoki i powtarzalny plon z kukurydzy.
Od 7 do 250 hektarów
Uprawy w rodzinnym gospodarstwo należącym do rodziny Sanockich zajmują ok. 250 ha gruntów. - W 1994 roku gospodarstwo miało ok. 7 ha – opowiada Mateusz Sanocki. - Rodzice zdecydowali wtedy, że swoją przyszłość zwiążą z rolnictwem. Po ślubie kupili Bizona, zaczęło się stopniowe zwiększanie areału.
Mateusz pomagał im od dziecka ucząc się rolnictwa. – W wieku 15 lat byłem w stanie wykonać już każdą pracę związaną z uprawami – wspomina. Obecnie prowadzą gospodarstwo wspólnie tworząc wielopokoleniową rodzinę.
Święte leży w gminie Radymno. Gminę tę na dwie części o odrębnym charakterze użytkowania rozdziela rzeka San. Także ziemie uprawiane w gospodarstwie dzielą się na dwa obszary o różnej charakterystyce. Około 80 ha to bardzo żyzne czarne ziemie klasy I i II.
– Sypkie, lekkie, bardzo fajne w uprawie, jak z doniczki – śmieje się Mateusz Sanocki. W drugiej części wsi działalność rolnicza prowadzona jest m.in. na gruntach położonych w starorzeczu Sanu. Głownie tam jest reszta składających się na gospodarstwo gruntów. To żyzne mady, także gleby gliniaste, przeważa klasa III. – Również urodzajny obszar, ale bardzo ciężki w uprawie – opisuje rolnik.
Kukurydza w technologii bezpłużnej
Kukurydza na ziarno uprawiana jest w gospodarstwie od ponad 30 lat. A od kilku w technologii bezpłużnej. – Głęboką uprawę agregatem łączymy z nawożeniem wgłębnym – wyjaśnia pan Mateusz. Nawożenie profilu glebowego polepsza dostępność składników odżywczych dla roślin oraz pozytywnie wpływa na rozbudowę systemu korzeniowego.
– Uprawa bezpłużna przyczynia się też do zatrzymania wody w glebie. Nie następuje jej wysuszanie, tak jak to się działo po orce a struktura gleby jest wyrównana – dodaje rolnik. Uprawa ta prowadzona jest agregatem Horsch Terrano 4FX. – To wstępne wyrównanie na madach i glinach ułatwia dalszą uprawę – dodaje Mateusz Sanocki.
W gospodarstwie jest też kultywator Stringer marki KUHN do uprawy pasowej pod kukurydzę. Jest jednak wykorzystywany rzadziej, bo sprawdza się na glebach lżejszych, a tych w gospodarstwie jest mniej. Użycie obu maszyn pozwala na wymierne zmniejszenie zużycia paliwa i ograniczenie liczby przejazdów.
Odmiany mają zapewnić stabilny plon
Jeśli pogoda pozwala, to w tej okolicy kukurydzę sieje się ok. 10 kwietnia. – Siejemy odmiany z trzech hodowli: Pioneer, Maisadour i Dekalb o zróżnicowanym FAO wynoszącym od 240 do 300 – wyjaśnia pan Mateusz. W warunkach gospodarstwa od kilku lat najlepiej sprawdza się odmiana Mas 31.L z hodowli Maisadour. – Charakteryzuje się wysokim i stabilnym plonem przy relatywnie niewielkiej wilgotności w momencie zbioru, wynoszącym zwykle to ok. 25% - wyjaśnia plantator.
W gospodarstwie zawsze wysiewanych jest jednak wiele odmian. Wiadomo, że nawet najlepsza w niesprzyjającym jej przebiegu pogody może dać niższy plon i paleta odmian zapewnia bezpieczeństwo. – Dlatego nigdy nie stawiamy na „jednego konia”. Siejemy odmiany o zróżnicowanym FAO, żeby po wczesnych odmianach móc posiać pszenicę ozimą – wyjaśnia mój rozmówca.
O wprowadzaniu nowych odmian kukurydzy do uprawy w gospodarstwie decydują wyniki upraw prowadzonych na poletkach doświadczalnych. – Prowadzimy na nich własne badania już od ośmiu sezonów – mówi młody rolnik. – Każde poletko ma 12-15 arów. To nie jest mało, pozwala wyrobić sobie rzetelny pogląd.
Ziarno kukurydzy po zbiorze jest suszone i przechowywane częściowo w gospodarstwie a częściowo w suszarniach i magazynach Spółdzielni Producentów Zbóż i Rzepaku Farmer w miejscowości Wietlin Trzeci, do której należy Zenon Sanocki, ojciec pana Mateusza. – Fajnie mieć możliwość magazynowania ziarna za rozsądne pieniądze i to dzięki współpracy rolników. Gorzej, że czasem także wielomiesięczne oczekiwanie nie daje efektów w postaci wyższej ceny zbytu – mówi pan Mateusz.
Na wysokiej cenie rzepaku zarobiły firmy handlowe, nie rolnicy
W tym momencie do rozmowy włączył się Zenon Sanocki. Zwrócił uwagę na to, że w niektórych przypadkach przechowywanie praktycznie nie jest możliwe. – Co z tego, że rzepak jest teraz po 3,6 tys. zł/tonę (rozmawialiśmy w połowie stycznia – red.), skoro zdecydowana większość plantatorów musiała go sprzedać po 2,3 tys. zł, bezpośrednio po rzepakowych żniwach. Nie mają wyjścia, bo potrzebują pieniędzy zobowiązania, na inwestycje na nowy sezon. A na aktualnej cenie rzepaku zarabiają firmy handlowe, nie rolnicy. Tymczasem idzie przekaz, że to rolnicy mają świetne ceny na rzepak.
W gospodarstwie nawożenie wieloskładnikowe pod kukurydzę jest prowadzono nietypowo, bo jesienią. – Korzystamy z tego, że agregat pozwala nam umieścić składniki w głębi profilu glebowego – mówi pan Mateusz. – Czyli tam, gdzie powinien szukać go rozwinięty system korzeniowy. Nawożąc jesienią ograniczamy też liczbę wjazdów wiosną, unikając ubijania ciężkich madów i glin. Ta strategia się sprawdza.
Co do nawożenia azotowego kukurydzy przed siewem można się spotkać z opinią, że proporcje form azotu w RSM nie sprzyjają jego stosowaniu w tej uprawie. – Za dużo ma być szybko działającej formy azotanowej. Przeprowadzone przeze mnie w ub. sezonie doświadczenie nie potwierdza tego poglądu. Na czterech ok. 50-arowych poletkach zastosowałem różne strategie nawożenia azotem. W czystym składniku zastosowana dawka azotu była ta samo, nawozy i formy azotu różne. Wśród nich był RSM. Podczas koszenia różnice w plonie nie przekraczały 20-30 kg, czyli wyniosły w granicach błędu. Jeśli w tym roku ten wynik się powtórzy, przejdziemy w kukurydzy z mocznika na tańsze nawożenie azotowe RSM.
W gospodarstwie standardowo prowadzony jest jeden dolistny zabieg z nawożenie mikroelementami. – Stosujemy bardzo różne środki. Nie kierujemy się marką lecz zawartością mikroelementów. Podstawa to bor i cynk. Efekt wizualny jest zawsze widoczny.
Ochrona herbicydowa w kukurydzy najważniejsza
Skuteczne odchwaszczenie to podstawa sukcesu w uprawie kukurydzy. – Czasami z ojcem spotykamy się z pytaniami mniejszych plantatorów, dlaczego ich kukurydza nie chce rosnąć. Odpowiedź jest prosta. Można oszczędzić na nawożeniu kukurydzy, ale nie można zaniedbać odchwaszczenia. Należy przeprowadzić je w odpowiednim terminie oraz środkami dobranymi do presji chwastów w danym sezonie – mówi Mateusz Sanocki.
W gospodarstwie pierwszy zabieg jest przeprowadzany przedwschodowo. – Doglebowo aplikujemy połowę zalecanej dawki Adengo 315 SC (tienkarbazon metylu i izoksaflutol) czyli 0,2 l/ha. Już po tym zabiegu zwykle jest na polu bardzo czysto. Stosujemy jednak poprawkę powschodowo, bo pojedyncze chwasty jednak się pojawiają. Z tym zabiegiem nie można zwlekać, bo kukurydza w sprzyjającej temperaturze rośnie szybko, podobnie jak chwasty, nie można pozwolić na jej zagłuszenie – mówi pan Mateusz.
Dobór środka w drugim terminie zależy od tego, jakie chwasty konkurują z kukurydzą. – Na chwasty dwuliścienne, np. ostrożeń polny, skuteczny jest Mocarz 75 WG. Jeśli na polu widać także chwasty jednoliścienne, trzeba zastosować mieszaninę Mocarza (tritosulfuron i dikamba) z nikosulfuronem – kontynuuje plantator. Ta druga strategia może być jednak w przyszłości niemożliwa do zastosowania. Nikosulfuron był bowiem wymieniany wśród substancji czynnych, które mogą zostać wycofane.
W ostatnich latach w plantacjach kukurydzy w gospodarstwie nie występowały problemy z chorobami grzybowymi i szkodnikami. Z jednym wyjątkiem. – Kilka sezonów temu wystąpił był problem z połamaną kukurydzą, prawdopodobnie przez omacnicę prosowiankę. Wystąpił w jednym roku i na jednej działce i się nie powtórzył. Ale na wszelki wypadek od kilku lat mulczujemy kukurydziska przed uprawą.
Średnie plonowanie kukurydzy z wielolecia wynosi w gospodarstwie ok. 16 t/ha przy wilgotności ok. 25%.
Krzysztof Janisławski
Krzysztof Janisławski
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Lublina
dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Lublina
Najważniejsze tematy