Mieli ważyć kukurydzę, gdy nadleciał pocisk i uderzył w Przewodów. "Dwie minuty zdecydowały o wszystkim" [WIDEO]
r e k l a m a
Partnerzy portalu

Mieli ważyć kukurydzę, gdy nadleciał pocisk i uderzył w Przewodów. "Dwie minuty zdecydowały o wszystkim" [WIDEO]

17.11.2022autor: Krzysztof Janisławski

Wszyscy w Przewodowie znali obu mężczyzn, którzy zginęli na skutek wybuchu rakiet we wsi pod Hrubieszowem.  – Pech chciał, że traktorzysta czekał z kukurydzą dwie minuty na magazyniera, bo ten musiał wypisać jakieś kwity. I te dwie minuty zdecydowały o wszystkim – mówi wiceprezes firmy, gdzie doszło do wybuchu. A jak mieszkańcy wsi wspominają obu pracowników suszarni zbóż?

Pogrzeb ofiar wybuchu w Przewodowie będzie miał charakter państwowy

Rzeczniczka wojewody lubelskiego Agnieszka Strzępka poinformowała w czwartek, że pogrzeb ofiar eksplozji rakiety będzie miał charakter państwowy. – Co do terminu, w którym się odbędzie, to nie jest on jeszcze znany – mówi rzeczniczka. – To jest uzależnione od rodzin ofiar – stwierdziła.

Również w czwartek do Przewodowa przyjechał prezydent Andrzej Duda. Mówił, że we wsi najprawdopodobniej doszło do nieszczęśliwego wypadku. Powiedział, że rozmawiał z prezydentem Ukrainy i że nikt nikomu w Polsce nie chciał zrobić krzywdy. Prosił o uszanowanie prywatności rodzin ofiar.

r e k l a m a

Zginęli dwaj pracownicy suszarni zbóż. "Dwie minuty zdecydowały o wszystkim"

Według informacji dostępnych kilkadziesiąt godzin po wypadku do eksplozji doszło, ponieważ jedna z rakiet ukraińskiej obrony przeciwlotniczej nie trafiła w cel. Pocisk uderzył w suszarnię zboża w Przewodowie w pow. hrubieszowskim należącą do firmy „Agrocom”. Początkowo mówiło się o dwóch rakietach, później o dwóch wybuchach. Zginęło dwóch ludzi. 

Chwilę wcześniej, albo chwilę później i by żyli – mówi Andrzej Tarasiński, rolnik z Budynina, który nie może się pogodzić z tym, co się stało. – Albo gdyby ta rakieta spadła sto metrów dalej gdzieś na polu... Obu dobrze znałem. Straszne nieszczęście.

Budynin jest odległy do Przewodowa o kilka kilometrów. Henryk Albin również mieszka w tej wsi. Był z rodziną na polu, gdy doszło do tragedii. Prowadzili akurat zbiór buraków. Jedno z uprawianych przez nich pól znajduje się prawie na granicy, dobrze widać stamtąd zabudowania miasta Bełz po ukraińskiej stronie.

– Córka zobaczyła cztery wystrzały z ziemi po drugiej stronie granicy. Potem w powietrzu te pociski się jakby rozerwały. Niedługo nad Przewodowem zobaczyliśmy unoszący się dym – relacjonuje Henryk Albin.

Federico Viola, wiceprezes zarządu spółki "Agrocom" w środę rano był na miejscu. On też nie może uwierzyć, jak mogło do tego dojść.
Wystarczyłaby chwila i nie byłoby nieszczęścia mówi. Owszem, byłby lej, zniszczenia, ale obaj by żyli. Pech chciał, że traktorzysta czekał z kukurydzą dwie minuty na magazyniera, bo ten musiał wypisać jakieś kwity. I te dwie minuty zdecydowały o wszystkim mówi Federico Viola. 

Kim byli pracownicy suszarni, którzy zginęli w Przewodowie?

Henryk Albin dobrze znał obu zabitych mężczyzn. – Przecież nie raz zawoziłem zboże do suszarni – mówi. – Magazynier był moim dobrym kolegą.

Mężczyźni, którzy zginęli tragiczną śmiercią w Przewodowie mieli 60 i 62 lata. Jeden był operatorem ciągnika, drugi magazynierem.  Zostawili rodziny, osierocili dorosłe dzieci.

Byli zatrudnieni w spółce „Agrocom”. Firma zajmuje się m.in. uprawą zbóż, rzepaku, kukurydzy i buraków cukrowych. W Przewodowie ma dużą suszarnię kukurydzy. To tam spadła rakieta. Siedziba spółki znajduje się w oddalonych o trzy kilometry od Przewodowa Setnikach. To wieś, w której mieszkał jeden z mężczyzn. Drugi mieszkał w Przewodowie.

Obaj mężczyźni pracowali w spółce od wielu lat. Nosili imiona Bogdan i Bogusław. –  Ale mówiliśmy na obu Bogdan - wspomina Federico Viola. Zapewnia, że obie pogrążone w żałobie rodziny mogą liczyć na wsparcie ze strony firmy. - Ze smutkiem, ale musimy się próbować pogodzić z tym, co się stało.

Suszarnia należąca do spółki „Agrocom” sąsiaduje z niewielkimi blokami, w których mieszkają m.in. byli pracownicy dawnego kombinatu rolnego. Obok znajduje się szkoła podstawowa. Rakieta uderzyła w suszarnię zlokalizowaną się zaledwie kilkadziesiąt metrów od bloków i szkoły po godz. 15 we wtorek.

– Siedziałem na ławce przed blokiem – mówi Ryszard Kozieł z Przewodowa, emerytowany pracownik kombinatu. – Nagle usłyszałem dwa potężne wybuchy. Jeden po drugim. Poczułem okropny podmuch, za chwilę zobaczyłem czarny kłąb dymu unoszący się znad suszarni. Żona była w mieszkaniu, widziała jak wybuch otwiera przymknięte okno balkonowe. Zbiegli się ludzie, ruszyli w stronę tego miejsca.

Dalsza część artykułu pod materiałem Wideo:

Jedna czy dwie rakiety? Dwa wybuchy jeden po drugim

Blok, w którym mieszka Ryszard Kozieł w środę znajdował się w zamkniętej przez policję strefie. Nie można było tam wejść osobom postronnym. Funkcjonariusze nie wpuszczali też dziennikarzy w pobliże miejsca wybuchu. A do Przewodowa dotarli dziennikarze z całej Polski, były także ekipy zagraniczne. We wsi roiło się od policyjnych wozów, policjanci ubrani w peleryny przeciwdeszczowe przez cały dzień przeczesywali okoliczne pola.

Niedługo po eksplozji na miejscu był Grzegorz Drewnik, wójt gminy Dołhobyczów. Mieszka kilka kilometrów dalej, też słyszał dwa wybuchy. – Zaczęli dzwonić zaniepokojeni znajomi. Widzieli smugi na niebie, słyszeli dziwne dźwięki, jakby świsty, a potem wybuchy – relacjonuje.

Widok, który zastał na miejscu był wstrząsający. – Wielki lej, gruz rozrzucony dookoła nawet na 100 metrów.

Wójt gminy Dołhobyczów zapewnia, że rodziny nie zostaną same

Wójt także znał mężczyzn, którzy zginęli w Przewodowie. – Miałem przyjemność znać tych panów – stwierdza. – Mówię przyjemność, bo to były bardzo sympatyczne, bardzo ciepłe osoby. Tym bardziej przykro…

Wójt wspólnie ze starostą hrubieszowskim zapewnił wsparcie psychologiczne dla mieszkańców. Zapowiedział, że razem z wojewodą lubelskim zadba o to, aby rodziny zabitych mężczyzn nie zostały w nieszczęściu pozostawione same sobie. Ogłosił też w gminie Dołhobyczów trzydniową żałobę.

Paweł Szefernaker, sekretarz stanu w MSWiA w programie „Gość wydarzeń” Polsatu powiedział, że premier podjął decyzję o przyznaniu renty socjalnej dla ofiar rodzin. 
Krzysztof Janisławski

Fot. Policja
autor Krzysztof Janisławski

Krzysztof Janisławski

dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Lublina

dziennikarz "Tygodnika Poradnika Rolniczego", korespondent z Lublina

przeczytaj inne artykuły tego autora
r e k l a m a
r e k l a m a

Przeczytaj także

Rolnik z Lubelskiego sprawdził sprzedawcę ciągnika, mimo to stracił 50 tys. zł. Jak do tego doszło?

Rolnik z pow. tomaszowskiego w woj. lubelskim chciał kupić przez internet ciągnik. Po przelaniu prawie 50 tys. zł okazało się, że padł ofiarą oszustów. Rolnik sprawdzał sprzedawcę, a mimo to stracił pieniądze. W jaki sposób działali oszuści?

czytaj więcej

Policjanci sponiewierali rolnika w jego gospodarstwie. Co zdecydował sąd?

Rolnik Wojciech Marczuk został potraktowany przez policjantów gazem we własnym obejściu, skuty i wywieziony siłą, bez butów na komendę do Zamościa. Policjanci szukali w gospodarstwie kogoś innego. Sąd rozpatrzył już obie skargi rolnika w tej sprawie.

czytaj więcej

Komornik chciał sprzedać dom po Andrzeju Lepperze. Jakiej kwoty zażądał?

Kolejna próba sprzedaży majątku należącego kiedyś do Andrzeja Leppera zakończyła się niepowodzeniem. Nie było chętnych na dom, zabudowania gospodarcze i działkę w Zielnowie w woj. pomorskim, mimo że cena wywoławcza była poniżej wartości. O ile? 

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)