Rolnik wywieziony siłą z gospodarstwa na komendę w Zamościu
Dwóch policjantów pojawiło się w gospodarstwie Wojciecha Marczuka 19 stycznia tego roku. Po raz kolejny szukali niejakiego „Radka Kazimierczaka”. Wcześniejsze wizyty funkcjonariuszy w tej samej sprawie przebiegały spokojnie, ta skończyła się użyciem przemocy.
- Nie znam żadnego Kazimierczaka i nigdy nikt taki u nas nie przebywał – mówi pan Wojciech. Podczas styczniowej interwencji nie mógł znaleźć dowodu osobistego, a podanie przez niego PESELU nie zadowoliło policjantów.
- Bez kurtki, bez butów wywlekli go po schodach i rzucili twarzą w śnieg. Nie był wulgarny, nie stawiał oporu – relacjonuje jego matka, Halina Marczuk. – Zaczęłam wzywać pomocy, na szczęście usłyszał sąsiad. Jak by tego wszystkiego było mało, jeden z nich krzyknął „gazem go!”.
Pan Wojciech został siłą przewieziony na komendę, gdzie jak mówi był nadal źle traktowany przez funkcjonariuszy. – Ostatecznie przyjąłem mandat za rzekome nie wylegitymowanie się, bo chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce i wrócić do domu – wyjaśnia Wojciech Marczuk. - Było mi zimno, byłem bez butów, i bałem się o rodzinę. A na oporządzenie czekało bydło.