Kowalczyk: Rolnik lepiej zarobi na drożejącej żywności
Choć ekonomia nie należy do najłatwiejszych dziedzin, większość ludzi zna jej podstawy, które są niezbędne w codziennym funkcjonowaniu. Jak się okazuje, minister rolnictwa Henryk Kowalczyk nie najlepiej rozeznaje się w prawach rynku, nawet tych powiązanych ściśle z rolnictwem. Co powiedział o inflacji?
Zaskakujące tezy ministra rolnictwa
W rozmowie z “Super Expressem” minister Henryk Kowalczyk wygłosił kilka tez, które zadziwią nawet osoby nie będące profesjonalnymi ekonomistami. Oświadczył między innymi, że rząd nie ma wpływu na sytuację inflacji w Polsce.
– Inflacja jest naturalnym procesem, od którego niestety nie uciekniemy. Możemy jedynie łagodzić skutki inflacji, zmniejszając jej skalę, np. dopłacając do nawozów - powiedział wicepremier Kowalczyk, odwołując się do jednej z najbardziej palących kwestii ostatnich miesięcy w rolnictwie. Jego zdaniem prognozy dla konsumentów nie są dobre i nic nie da się z tym zrobić.
Co więcej, prawa rynku, według ministra, są bardzo proste: jeśli żywność jest droga, to znaczy, że rolnik zarobi więcej.
- Z punktu widzenia rolnika wzrost cen surowców rolnych może przełożyć się na jego większy zarobek - oświadczył Kowalczyk.
Kto jest na lepszej pozycji: rolnik czy konsument?
Minister Kowalczyk miał pewne trudności z jednoznacznym ustaleniem, czy wobec wzrastającej inflacji i rosnących cen żywności na lepszej pozycji znaleźli się rolnicy, czy jednak konsumenci. W rozmowie z SE zaprezentował bowiem dwa sprzeczne stanowiska, mówiąc najpierw, że "w relacji konsument-rolnik na lepszej pozycji jest rolnik", a później deklarując, że "ceny będą rosnąć, ale to nie oznacza, że rolnik jest na lepszej pozycji niż konsument".
Wpływ inflacji na ceny żywności
Zdaniem Henryka Kowalczyka, zahamowanie inflacji nie oznacza, że ceny w sklepach zaczną maleć. W tym miejscu trudno nie zgodzić się z ministrem, ponieważ zatrzymanie lub spowolnienie tego procesu sprawi tylko, że ceny przestaną rosnąć. By doszło do ich spadku, musiałaby pojawić się równie groźna dla gospodarki deflacja.
Kwestia zarobków rolników została podjęta także z perspektywy straty dochodów w sytuacji, gdy konsumenci nie będą mogli pozwolić sobie np. na wyjątkowo drogie owoce sezonowe. Wówczas zainteresowanie takimi towarami będzie wyraźnie niższe. Jednak, zdaniem ministra rolnictwa, także i w tym przypadku nie ma powodów do obaw.
– W takiej sytuacji cena towaru będzie spadać. Wówczas ludzie będą chętniej go kupować. Dojdzie do regulacji rynkowej. Jeśli towar będzie na tyle drogi, że nie znajdzie konsumenta, to na pewno stanieje. Idąc dalej: jeśli towar będzie tańszy, to więcej osób go kupi - wyjaśnił Kowalczyk. Niestety, nie sprecyzował, skąd w takiej sytuacji wezmą się owe wyższe zarobki rolników w związku z inflacją, o których mówił wcześniej.
Błędne prognozy ministra rolnictwa
Po wprowadzeniu dopłat do nawozów minister rolnictwa zapewniał, że jego zdaniem to już koniec znacznych wzrostów cen żywności.
− Myślę, że znaczący wzrost cen już nastąpił i teraz już nie spodziewam się kolejnego skokowego wzrostu. Ceny pewnie utrzymają się na tym wysokim poziomie, na którym są, ale już nie spodziewam się ich dużego wzrostu - mówił. Jedynymi ruchami cenowymi, jakie przewidywał, były te związane z sezonowością produkcji rolnej.
Na początku maja w rozmowie z PAP Kowalczyk zaprezentował jednak zupełnie inne stanowisko, deklarując, że prognozy dla konsumentów są nienajlepsze.
- Wszystko będzie drożało, bo na koszty produkcji żywności wpływają ceny paliwa, nawozów czy energii - mówił zaledwie tydzień temu szef resortu rolnictwa.
Zuzanna Ćwiklińska
fot. MRiRW
Zuzanna Ćwiklińska
Najważniejsze tematy