Eksperci: to nie wielkość gospodarstwa rolnego decyduje o jego sukcesie. Co o tym decyduje?
Zmiany klimatu, przyzwyczajeń żywieniowych, wybuch chorób, zakłócenia handlu – to główne wyzwania, z jakimi przychodzi się mierzyć dzisiejszemu rolnictwu. Dyskutowano o tym podczas XXVI Kongresu Stowarzyszenia Ekonomistów Rolnictwa i Agrobiznesu, który zorganizował w dniach 3–5 września Wydział Ekonomiczno-Społeczny Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
Jak podkreślał profesor William H. Meyers z Uniwersytetu Rolniczego w Missouri, do wymienionych powyżej czynników należy także dodać ceny ropy, stopy procentowe, kursy walut oraz zmiany polityki rolnej prowadzonej w poszczególnych krajach czy wspólnotach gospodarczych. Meyers zwracał uwagę na zakłócenia na rynkach zbóż, zwłaszcza zbóż paszowych, wywołane ASF, który spowodował redukcję pogłowia świń w Chinach.
Ceny się ustabilizują
– Zmniejszona produkcja wieprzowiny w Chinach spowodowała wzrost cen na nią w Chinach, co z kolei wpłynęło na zwiększony import tego mięsa oraz wzrost konsumpcji innych mięs oraz białka. Z kolei spadek produkcji wieprzowiny w Państwie Środka oznacza mniejszy popyt na kukurydzę i śrutę sojową – tłumaczył Meyers.
Ekspert z USA odniósł się również do zaburzeń w handlu światowym – zarówno już istniejących, jak np. embargo rosyjskie [Rosja przedłużyła je do końca 2020 r. – przypis redakcji] i prowadzona przez Rosję polityka samowystarczalności czy rezygnacja USA z umowy handlowej TPP, jak i nowych, do których zaliczył zamieszanie spowodowane brexitem.
– Nikt nie wie, kiedy i na jakich warunkach, on nastąpi – mówił Meyers.
Profesor zwracał również uwagę na renegocjowaną przez USA umowę z Meksykiem i Kanadą oraz rosnący spór handlowy USA z Chinami. W latach 2010–2017 Chiny importowały średnio w roku produkty rolne z USA o wartości około 21,6 mld dolarów, z czego 58% stanowiła soja. W 2018 roku wartość tego importu spadła do 9,2 mld dolarów. Na handel światowy ma również wpływ polityka rozstrzygania sporów prowadzona przez Światową Organizację Handlu (WTO) oraz konfrontacja Stanów Zjednoczonych z Iranem.
W opinii prof. Meyersa, w najbliższym czasie należy spodziewać się stabilizacji cen produktów rolnych, co w ujęciu realnym oznacza spadek. Jak uważa ekspert, będzie to zjawisko długoterminowe. Przyczynią się do tego: spowolnienie gospodarcze Chin, spowolnienie wzrostu populacji ludności na świecie (głównie w Państwie Środka i UE), wyhamowanie wzrostu zużycia biopaliw w połączeniu ze wzrostem produktywności rolnictwa.
Jak wyliczał Meyers, w ciągu ostatnich 5 lat zarówno Stany Zjednoczone, jak i Unia Europejska ograniczyły zużycie biopaliw w transporcie. W UE biopaliwa wytwarzane z roślin uprawnych są zastępowane biopaliwami tzw. drugiej generacji. Poza tym profesor cytował prognozy amerykańskiego Instytutu Badawczego Polityki Żywnościowej i Rolnej, z których wynika, iż do 2028 roku cena ropy naftowej wzrośnie nie więcej jak do 80 dolarów za baryłkę.
Instytut ten prognozuje, że spośród czołowych eksporterów zbóż w kolejnych latach umocnią swoją pozycję, oprócz USA, takie kraje, jak Rosja i Ukraina, natomiast UE lekko ją osłabi. Tym samym pozycję lidera w eksporcie netto zbóż utrzymają Stany Zjednoczone, drugie miejsce Ukraina, a trzecie – Rosja.
Zwiększyć jakość i dodać wartość
Z kolei prof. Lubos Smutka z Uniwersytetu Przyrodniczego w Pradze wskazał na znaczne różnice w obszarze rozwoju wartości, a zwłaszcza dynamiki wartości handlu rolnego na poziomie poszczególnych krajów UE-28. Jego badania pokazują znaczącą dominację starych państw członkowskich w tym aspekcie nad nowymi.
– Kraje UE-15 kontrolują ponad 83% wartości zrealizowanego eksportu. Ponadto przewyższają nowe państwa członkowskie pod względem wydajności czynników produkcji – mówił Smutka.
Na bazie obserwacji poczynionych nie tylko w swoim kraju (średnie gospodarstwo rolne w Czechach ma powierzchnię 130 ha) prof. Smutka wysuwa wniosek, iż średnia wielkość gospodarstwa (często przytaczana jako klucz do prowadzenia działalności gospodarczej w rolnictwie) zdecydowanie nie jest kluczem do sukcesu w eksporcie.
– Kraje posiadające znacznie mniejsze gospodarstwa i tylko kilkoma pracownikami są w stanie konkurować tutaj z krajami mającymi większe gospodarstwa i zatrudniającymi więcej osób. Kluczem do sukcesu eksportu w tym zakresie jest zdolność do generowania wyższej wartości dodanej lub wykorzystywania rolnictwa nie jako źródła eksportu, ale przede wszystkim jako źródła surowców dla przemysłu wytwórczego – podkreślał prof. Smutka.
W opinii eksperta z Pragi, różnice między krajami UE-28 nie będą łatwe do wyeliminowania, a w szczególności nowe państwa członkowskie będą zmuszone do kontynuowania procesu restrukturyzacji swojego sektora rolnego w nadchodzących latach.
– Musimy zwiększyć poziom inwestycji, a zwłaszcza dokapitalizować siłę roboczą, jak również zwiększyć wydajność pracy i wspierać powiązania między sektorem rolnym a sektorem spożywczym. Powinniśmy także postawić na wzrost wartości dodanej i poprawę jakości żywności – wyliczał prof. Lubos Smutka.
Siła tkwi w agroholdingach, ale...
Pochodzący z Ukrainy prof. Heorhiy Cherevko reprezentujący Uniwersytet Rzeszowski tłumaczył uczestnikom kongresu, na czym polega i czym jest spowodowana siła ukraińskiego eksportu. Ukraina nijak nie wpisuje się w schemat sukcesu w eksporcie przedstawiony przez eksperta z Pragi – jest wręcz jego zaprzeczeniem.
Jak mówił prof. Heorhiy Cherevko, eksport produktów rolnych stanowi ponad 42% PKB Ukrainy.
– Rolnictwo napędza rozwój ukraińskiej gospodarki, stąd jest tam transferowany kapitał, np. z górnictwa czy hutnictwa. Ukraina eksportuje produkty rolne do 190 krajów świata, z czego 33% do unijnej Wspólnoty, a 42% do Azji. Jest największym na świecie eksporterem oleju słonecznikowego i nasion słonecznika, trzecim eksporterem rzepaku, czwartym – kukurydzy i jęczmienia, piątym pszenicy i masła, szóstym – soi oraz siódmym – mięsa drobiowego – wyliczał profesor.
Struktura tamtejszego rolnictwa oparta jest na dwóch typach gospodarstw rolnych: agrohodlingach (użytkują 5,6 mln ha) oraz małych gospodarstwach rolnych (5,1 mln ha). Jest to wynik przeprowadzonej prywatyzacji, która polegała na tym, że każdy mieszkaniec wsi otrzymał kawałek ziemi (kilka hektarów), aczkolwiek nie każdy miał warunki, żeby na niej gospodarować, dlatego rozpowszechniła się dzierżawa. Na początku czynsz dzierżawny wynosił zaledwie 1 kwintal pszenicy na hektar, teraz jest ustalony na poziomie 3–5% wartości normatywnej ziemi, jednak w praktyce bywa bardzo różnie. Powszechna jest praktyka, że to holding dyktuje wysokość dzierżawy, a właściciel nie ma w tej kwestii wiele do powiedzenia. Jednak, jak mówił prof. Cherevko, holdingi coraz bardziej konkurują między sobą o ziemię, bywa więc, że dzierżawy drożeją.
Gospodarstwa małe, najczęściej utworzone przez członków rodziny, specjalizują się w uprawach niszowych, nakładochłonnych, ale przynoszących stosunkowo wysoki dochód z hektara. Nie mają bowiem szans żyć z tego, na czym zbijają kapitał latyfundyści. Są to np. szparagi, borówki amerykańskie, trufle, szafran, kolendra i inne przyprawy. Małe gospodarstwa produkują też np. ślimaki oraz mleko od osłów, klaczy, kóz i bawołów. Wytwarzają także z tego mleka sery.
– Natomiast agroholdingi, których powierzchnia waha się od 10 do 500 tys. ha, specjalizują się w produkcji wysyłanej na eksport, czyli zbożach, słoneczniku, kukurydzy, soi, burakach cukrowych oraz drobiu. Eksport surowców rolnych, a nie produktów przetworzonych sprawia, że Ukraina jest postrzegana na zewnątrz jako kraj słabo rozwinięty – tłumaczył prof. Cherevko.
Potężne gospodarstwa rolne (od 400 do 600 tys. ha) lokują produkcję w najatrakcyjniejszych regionach rolniczych, czyli Połtawie, Winnicy, Chmielnickim, Sumach i Czernihowie.
Jak mówił prof. Cherevko, największe przychody na hektar osiąga agroholding Swarog West Group, który na połowie swojej powierzchni uprawia soję przeznaczoną na eksport. Jego zysk operacyjny na hektar wyniósł w 2018 roku 700 dolarów. Największym pod względem powierzchni jest z kolei Ukrlandfarming, który kontroluje 670 tys. ha – w 2018 roku osiągnął zysk operacyjny z hektara na poziomie 311 dolarów. Nieoficjalnie jednak ten holding użytkuje około 1 mln ha. Spośród potentatów rolnych ukraiński profesor wymienił także Myroniwskyj chliboprodukt (MChP). Użytkuje on 380 tys. ha, specjalizuje się w produkcji drobiu (217 mln sztuk) i świń (40 tys. sztuk) oraz bydła (32 tys. sztuk).
– Agroholdingi, co prawda, napędzają eksport, ale przyczyniają się do monokultury i degradacji środowiska naturalnego, wykorzystywania siły roboczej oraz zakłócania struktury populacji ludności wiejskiej. Małe gospodarstwa nie mają bowiem szansy na zwiększenie powierzchni – tłumaczył prof. Heorhiy Cherevko.
Na zdjęciu: Grono profesorskie podczas panelu otwierającego obrady XXVI kongresu SERiA (od lewej): Heorhiy Cherevko, Lubos Smutka, William H. Meyers, Michał Jerzak, Barbara Gołębiewska oraz Karolina Pawlak
Magdalena Szymańska
fot.
Najważniejsze tematy