Długi bez końca
O poważnych problemach finansowych potężnego niegdyś Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych wiadomo od dawna. Pisaliśmy o nich na łamach „Tygodnika Poradnika Rolniczego” w 2015 r., kiedy okazało się, że członkowie prezydium tej organizacji muszą spłacać jej długi. W 2016 r. informowaliśmy o nieudanych próbach odwołania prezesa Władysława Serafina, który do tej pory rządzi Kółkami.
Komornik kładzie ręce na pieniądzach Związku
Przytaczaliśmy wówczas m.in. wypowiedź wiceprezesa KZRKiOR, Wiesława Domiana, który poinformował, że komornik zabrał mu w dwóch transzach 34 000 zł. Wezwania do zapłaty otrzymywali również inni członkowie prezydium Związku. Szczególnie przykry jest przypadek nieżyjącej już Antoniny Kowalskiej-Korban z Gorzowa Wielkopolskiego, która spłacała długi Związku ze skromnej emerytury. Oprócz zaległości wobec urzędu skarbowego z tytułu niezapłaconego VAT, zadłużenie obejmowało również nieuregulowane przez Związek zobowiązania wobec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w kwocie 1,22 mln zł, zobowiązania wobec pracowników biura w kwocie 551 tys. zł oraz inne zobowiązania wobec 189 podmiotów w kwocie 10,9 mln zł. Łączne zadłużenie w roku 2015 szacowano na 18 mln złotych. Okazało się przy tym, że jednym z wierzycieli Związku jest… jego prezes Władysław Serafin, który udzielił mu pożyczki na kwotę 3 695 872 zł. O tajemniczej pożyczce już w 2013 r. pisał dziennik „Rzeczpospolita”.
Skąd wzięły się długi KZRKiOR?
W ocenie części członków prezydium Związku horrendalne długi, to efekt organizowanych z ogromnym rozmachem imprez i wydarzeń przez związek, takich jak XII Zjazd KZRKiOR w 2004 roku, Światowy Kongres IFAP w 2008 roku i XIII Zjazd KZRKiOR w 2010 roku. Wszystkie one były podobno organizowane z iście bizantyjskim rozmachem.
Tymczasem długi Związku powiększyły się o kolejną sporą sumkę, a do akcji znowu wkroczył komornik sądowy. 21 stycznia br. wszczął on przeciwko Krajowemu Związkowi Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych egzekucję należności zasądzonej wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie z 30 stycznia 2019 r. na rzecz Krajowej Rady Izb Rolniczych. Kwota jest niebagatelna, gdyż Kółka mają zapłacić 556 128,70 zł, do tego odsetki policzone do 21 stycznia br. – 478 576,56 zł, zwrócić koszty procesu – 38 624 zł oraz pokryć opłatę egzekucyjną – 50 000 zł. Każdy dzień zwłoki w spłacie poczynając od 22 stycznia będzie kosztować dłużnika 121,89 zł. Komornik dokonał już na poczet długu zajęcia zwrotu lub nadpłaty podatku, jaki ewentualnie Kółka miałyby otrzymać z urzędu skarbowego. Poza tym, egzekucja ma być prowadzona z wynagrodzenia za pracę, z innych praw majątkowych, z ruchomości.
Wyrok pozwu o zapłatę przez Krajową Radę Izb Rolniczych
Wyrok zapadł po ponad dwóch latach od wniesienia pozwu o zapłatę przez KRIR kierowaną przez Wiktora Szmulewicza. Sam zaś pozew dotyczy wydarzeń, jakie miały miejsce kilka lat wcześniej. Chodzi o umowy zawarte w 2011 i 2012 r. przez Krajową Izbę z Krajowym Związkiem, na mocy których m.in. Kółka otrzymały pieniądze na pokrycie kosztów związanych z uczestnictwem w organizacji zrzeszającej rolnicze związki zawodowe i organizacje spółdzielcze COPA-COGECA. Pochodziły one z dotacji celowej z budżetu państwa przekazywanej KRIR przez Ministerstwo
Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Miały z niej zostać opłacone przede wszystkim składki członkowskie, pokryte koszty uczestnictwa w konferencjach i kongresach, posiedzeniach organów i grup roboczych, a także koszty prowadzenia biura w Brukseli.
W myśl obowiązujących wówczas przepisów Krajowa Rada Izb Rolniczych pełniła rolę swojego rodzaju „agencji płatniczej” na rzecz innych organizacji rolniczych w związku z ich udziałem w COPA-COGECA. Nie miała ona wpływu ani na wybór tych organizacji, ani na treść zawieranych z nimi umów. Nie posiadała też wobec nich uprawnień kontrolnych.
Prawidłowość gospodarowania środkami publicznymi pochodzącymi z dotacji budżetowej na wyżej opisane cele w latach 2011–2012 ocenił natomiast Urząd Kontroli Skarbowej w Warszawie.
UKS skontrolował w 2013 r. zarówno przekazującą dotację Krajową Radę Izb Rolniczych, jak i wszystkie organizacje z nich korzystające. Okazało się, że niektóre z nich, w tym Krajowy Związek Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych, nieprawidłowo wydatkowały przyznane im pieniądze. I tak, w 2011 r. Związek kierowany przez Władysława Serafina wydał niezgodnie z przeznaczeniem 642 381,16 zł, z czego 575 000 zł przelanych zostało na prywatne konto prezesa. W 2012 r. nieprawidłowo zostało wydanych 597 353,87 zł, z których 176 000 zł ponownie trafiło na konto Władysława Serafina.
Minister rolnictwa chce zwrotu pieniędzy
Minister rolnictwa zażądał zwrotu tych pieniędzy od Krajowej Rady Izb Rolniczych, ponieważ to ona była stroną umowy o przekazanie dotacji celowej. Część należnej kwoty została umorzona. Jednak KRIR z powodu nierzetelności Krajowego Związku, na czele którego stoi prezes Serafin, zobowiązana została do oddania 556 128,70 zł.
Oczywiście Krajowa Rada Izb Rolniczych podjęła próbę odzyskania tych pieniędzy wysyłając do Związku wezwania do zwrotu ww. kwoty. Związek unikał ich odebrania i nie odpowiadał na żadne kierowane do niego pisma. Żaden jego przedstawiciel nie stawił się również na spotkaniu z udziałem innych organizacji w celu zawarcia ugody.
W pozwie skierowanym przez KRIR przeciwko Kółkom czytamy m.in.: Prezes Prezydium KZRKiOR wykazał się całkowitą ignorancją i brakiem poczucia odpowiedzialności za stworzony przez niego z pełną świadomością dług. W przeważającej mierze to z winy konkretnie Prezesa Pana Władysława Serafina należność przypadająca do zwrotu urosła do tak znaczącej kwoty. Dokonywał on bowiem, wbrew prawu oraz postanowieniom umów zawartych z KRIR, przelewów środków publicznych na prywatne konta bankowe.
Sąd Okręgowy w Warszawie w całości uznał roszczenie Krajowej Rady Izb Rolniczych, ale niezatapialnemu prezesowi Władysławowi Serafinowi najwyraźniej kolejne długi kierowanego przez niego Związku nie spędzają snu z powiek. No cóż, i tak spłacają je inni. Od lat tylko zapewnia, że sytuacja finansowa w organizacji zostanie wyjaśniona i na wszystko przedstawione zostaną stosowne dokumenty. Zdaje się, że tak naprawdę prezes nie podejmuje działań do tego zmierzających, ma zaś czas i ochotę na szkalowanie osób uznanych przez niego za osobistych wrogów.
Alicja Moroz
Artur Puławski
fot. Pixabay
Najważniejsze tematy