AgroUnia rusza w Polskę po głosy. Kogo i jak chce przekonać do siebie Kołodziejczak?
AgroUnia rusza w Polskę. Przez najbliższy miesiąc partia Kołodziejczaka będzie przedstawiać swój program nie tylko mieszkańcom wsi w całym kraju, ale i miastowym. Chce ich do siebie przekonać, zmieniając partyjną strategię.
AgroUnia rozpoczyna kampanię przedwyborczą. Pod hasłem „Jesteśmy u siebie” rusza w Polskę, by przekonać do swojego programu mieszkańców wsi i miast. Działacze z całego kraju będą wyjaśniać, dlaczego warto zagłosować na Agrounię w najbliższych wyborach parlamentarnych, które odbędą się jesienią 2023 roku.
Objazd Polski ma potrwać miesiąc. W tym czasie Kołodziejczak i inni członkowie partii odbędą cykl otwartych spotkań z ludźmi. Będą też rozdawać swoją gazetę na bazarach i częstować specjalnie wyprodukowanym na te okazję sokiem z świętokrzyskich jabłek. Zaplanowanych zostało szereg rozmów z przedsiębiorcami, pracownikami, urzędnikami i rolnikami w każdym regionie.
Członkowie AgroUnii będą podróżować po kraju Czerwonym Smokiem - specjalnie przygotowanym na tę okazję czerwonym autobusem z logo ich partii.
Objazd Polski Czerwonym Smokiem rozpocznie się w Łodzi
Na pierwszy ogień idzie Łódź. To tu w sobotę 27 sierpnia w Teatrze Nowym odbędzie się konwencja AgroUnii.
- Podbój Polski zaczynamy od Łodzi. Wybraliśmy to miejsce nieprzypadkowo, bo Łódź jest symbolicznym miastem, mocno pokrzywdzonym przez transformację i zapomnianym przez państwo. Dlatego właśnie tam chcemy przedstawić nasz program i zaprezentować naszą wizję państwa – wyjaśnia Michał Kołodziejczak.
Kogo chce przekonać do siebie AgroUnia?
Jak zaznacza Kołodziejczak, jego parta chce trafić przede wszystkim do osób niezdecydowanych, rozczarowanych rządami PiS i do tych, którymi pogardza opozycja.
- Polacy muszą zrozumieć, że są u siebie, a nie w kraju polityków, korporacji i wielkiego biznesu, który ustawia wszystko pod siebie. To ma być nasz kraj, z naszymi zasadami, to my, ludzie ciężkiej pracy mamy się czuć tu dobrze. Właśnie z takim przesłaniem idziemy do Polaków, mówiąc im: jesteście u siebie. Uważam, że w Polsce potrzebna jest sztafeta pokoleniowa w polityce. Nie damy sobie wmówić, że starsi lepiej się znają – trzeba im wyrwać pałeczkę. I między innymi to będziemy ludziom uświadamiać – mówi lider.
Poważnie, nie na skrzynce od piwa
Agrounia zapowiada, że będzie zmieniać kraj niezależnie i uczciwie. Zapewnia, że rozpoczynająca się kampania będzie poważna, w odróżnieniu od kampanii politycznych przeciwników.
- Wszystkie partie zaliczyły falstart. PiS został wygwizdany. PO zorganizowało 1000 nieudanych spotkań, na które nikt nie przychodził. Lewica jeździła jak autostopowicz na gapę bez planu i pomysłu, niczym nie odróżniając się od reszty opozycji. Śmieszna Konfederacja przemawiała ze skrzynki od piwa. Hołownia całkowicie wypalony właśnie tego lata się przeterminował - mówi Michał Kołodziejczak.
„Nie tylko zboże pod drzwi Sasina”. Agrounia zmienia strategię partyjną
Po Łodzi AgroUnia odwiedzi Kraków. Kolejne spotkania odbędą się w m.in. Zakopanem, Myślenicach, Poznaniu, Szubinie, Bydgoszczy i wielu innych miastach praktycznie w całej Polsce. Partia Kołodziejczaka, dotychczas kojarzona z wsią, otwiera się więc na nowe środowiska i chce do siebie przekonać także miastowych. Jak zapowiada Kołodziejczak, w AgroUnii trwa zmiana strategii partyjnej.
- AgroUnia przechodzi teraz transformację, by nie być utożsamiana tylko z protestami, blokadą ulic czy wysypywaniem zboża pod biurem poselskim Sasina. Chcielibyśmy iść dalej. Nie tylko narzekać, że świnia jest tania, a przepisy weterynaryjne absurdalne, ale zmieniać źle zorganizowaną politykę, przez którą upada wieś. Chcemy łączyć interesy rolników z potrzebami konsumentów, a ludziom w mieście pokazać, że AgroUnia dopilnuje, by nie zabrakło im żywności – wyjaśnia Kołodziejczak i zapewnia, że o wsi jego partia nie zapomni.
- AgroUnia nigdy nie zostawi rolników. To nasi działacze znają te prawdziwe i od lat toczące polską wieś problemy. To my najlepiej wiemy, co dziś boli rolnika i jak mu pomóc. Dla nas to jest bardzo ważne, byśmy nie stracili tego, co polska wieś wypracowała przez lata. Nie chcemy w przeciwieństwie do wielu polityków, żeby żywność była tańsza i żeby ubywało gospodarstw. Dlaczego? Bo zdajemy sobie sprawę, że prawdziwym bezpiecznikiem dla polskich gospodarstw będzie to, jeśli zostanie ich możliwie jak najwięcej – wyjaśnia Kołodziejczak.
Razem z Kosiniakiem?
AgroUnia do wyborów idzie sama. Przynajmniej na razie, bo Kołodziejczak nie wyklucza współpracy z innymi politykami. Deklaruje, że gdyby Władysław Kosiniak-Kamysz odszedł z PSL i chciał stworzyć ugrupowanie z AgroUnią, to zgodziłby się na taką propozycję, choć szereg innych już odrzucił.
- Trzy lata temu Grzegorz Schetyna chciał, żebym startował z pierwszego miejsca w czasie wyborów do Sejmu. Zaoferował mi na kampanię zawrotną sumę – z sześcioma zerami, bylebym tylko elektorat rolniczy przekonał do PO. Ale odmówiłem – mówił Kołodziejczak.
Program gospodarczy AgroUnii układa znany ekonomista
Tuż przed rozpoczęciem kampanii Kołodziejczak ujawnił, że program ekonomiczny AgroUnii tworzy znany ekonomista i wykładowca akademicki Jan J. Zygmuntowski z Polskiej Sieci Ekonomii, słynący raczej z lewicowych poglądów.
Kołodziejczakowi to jednak nie przeszkadza – do tego stopnia, że chce, by Zygmuntowski został jedynką w Warszawie na liście wyborczej AgroUnii. Sam będzie kandydował w Sieradzu.
Jakie szanse ma AgroUnia?
Według najnowszych sondaży AgroUnia może liczyć na 2-procentowe poparcie. Tyle samo otrzymałoby PSL. Ale zdaniem Kołodziejczaka, AgroUnia ma szansę na zdobycie nawet 12-17 proc. głosów.
Co proponuje partia Kołodziejczaka?
Zarys programu wyborczego AgroUnii poznamy na sobotniej konwencji w Łodzi. Natomiast jego część dotycząca gospodarki zostanie przedstawiona za około dwa miesiące. Warto jednak przypomnieć, że na pierwszej konwencji AgroUnii, która odbyła się w grudniu 2021 r. wśród propozycji programowych znalazły się: rozdrobnienie dostawców strategicznych, godne warunki pracy dla pracowników, znakowanie żywności flagą kraju pochodzenia, wyznaczenie maksymalnych marż dla warzyw, owoców i mięsa. Agrounia zaproponowała wówczas, by w sklepach było 70 proc. polskich produktów, a na towarach znajdowała się informacja ile pieniędzy z jego sprzedaży dostanie rolnik.
Poza tym przedstawiono postulaty dotyczące planowania przestrzennego, m.in. "wieś miejscem produkcji żywności", czy "koniec z Polską przypadku". AgroUnia chce również, aby ludzie sami decydowali, co będzie budowane w okolicy ich miejsca zamieszkania. Proponuje też plany zagospodarowania przestrzennego w całym kraju.
Kamila Szałaj
Kamila Szałaj
dziennikarka strony internetowej Tygodnika Poradnika Rolniczego
redaktor w zespole PWR Online, odpowiedzialna głównie za stronę www.tygodnik-rolniczy.pl
Najważniejsze tematy