Niedrożne kanały dystrybucji? To nie jedyny problem branży mięsnej
Wywołane pandemią koronawirusa ograniczenie dostępu producentów żywności do wielu kanałów dystrybucyjnych, to problem, który dotyka szczególnie firm z branż mięsnej. Nie oznacza to jednak, że na korona-kryzysie wszyscy tracą. Niektóre przedsiębiorstwa mięsne notują rekordowe wyniki.
Ograniczona drożność części kanałów dystrybucji ma związek m.in. z decyzjami rządu o zamknięciu restauracji (możliwa jest jedynie sprzedaży „na wynos”), hoteli i pensjonatów.
– Sektor HoReCa jest niezwykle istotnym nabywcą produktów spożywczych, dlatego tak znaczące ograniczenie jego funkcjonowania, w oczywisty sposób przekłada się na spadki poziomu sprzedaży. Nie bez znaczenia są też obostrzenia dotyczące liczby klientów w punktach handlowych, uwarunkowane rozporządzeniem rządowym. Te ograniczenia, choć nieco już zmodyfikowane, nadal jednak wywierają wpływ na obniżenie sprzedaży – przyznaje Bogusław Miszczuk, prezes Grupy Sokołów.
Warto przy tym zauważyć, że panika wywołana pojawieniem się ograniczeń w związku z Covid-19 stymulowała konsumentów do tworzenia zapasów, w tym przede wszystkim spożywczych.
– Kolejne dramatyczne informacje podawane w mediach tylko pobudzały popyt, co obserwowaliśmy z rosnącym zdziwieniem – mówi Alicja Kosmala-Protorska, dyrektor w firmie Tako. Dodaje, że marzec i kwiecień to w jej firmie historycznie najlepsze miesiące pod względem obrotu oraz wypracowanej marży.
– Ta sytuacja dotyczy nie tylko w naszej własnej dystrybucji, lecz również wielu z naszych partnerów biznesowych – zauważa.
Efekt ten udało się uzyskać dzięki dywersyfikacji kanałów sprzedaży. Tako operuje w kanale hurtowym, współpracuje ze sklepami tradycyjnymi oraz z mniejszymi i większymi lokalnymi sieciami. Poza tym firma obsługuje na poziomie regionalnym duże ogólnopolskie markety oraz ma własną sieć sklepów. – W kanale HoReCa dopiero raczkujemy – wskazuje Alicja Kosmala-Protorska.
– Największe wzrosty odnotowaliśmy w sklepach własnych. Znacznie wzrósł koszyk zakupowy a także liczba klientów. Niektóre ze sklepów odnotowały wzrosty na poziomie 80 proc.! Średnio wzrosty na sklepach własnych to 50-60 proc. Bardzo dobrze poradziły sobie sieci lokalne a najmniejsze wzrosty odnotowaliśmy na dużych marketach – komentuje.
Źródło: Wiadomości handlowe
Dorota Kolasińska
<p>redaktor portalu topagrar.pl i działu top bydło, zootechnik, specjalista w zakresie hodowli bydła mięsnego i mlecznego</p>
Najważniejsze tematy