Zakaz stosowania pasz genetycznie zmodyfikowanych został uchwalony w 2006 r. Chciano w ten sposób uniezależnić się od importu
soi GMO oraz obudować krajową produkcję roślin
białkowych. Podnoszone były również głosy o rzekomo negatywnym wpływie żywności GMO na zdrowie ludzi, zwierząt i środowisko.
Ale zakaz nigdy nie wszedł w życie. Kolejni ministrowie rolnictwa w latach 2008, 2013, 2017 przedłużali okres, w którym przepis nie obowiązywał. Teraz zakaz powinien wejść w życie 1 stycznia 2023 r. Ale nie wejdzie.
– Na ten rok najbliższy musimy to odsunąć w czasie, równocześnie wprowadzając cel wskaźnikowy. Tak aby zakończyć okres takiego na wiele lat odraczania decyzji. Tylko żeby z roku na rok udział soi GMO malał a krajowej produkcji rósł. Taki projekt chcemy przedstawić – powiedział w sejmie wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Zakaz stosowania pasz genetycznie zmodyfikowanych został uchwalony w 2006 r. Chciano w ten sposób uniezależnić się od importu
soi GMO oraz obudować krajową produkcję roślin
białkowych. Podnoszone były również głosy o rzekomo negatywnym wpływie żywności GMO na zdrowie ludzi, zwierząt i środowisko.
Ale zakaz nigdy nie wszedł w życie. Kolejni ministrowie rolnictwa w latach 2008, 2013, 2017 przedłużali okres, w którym przepis nie obowiązywał. Teraz zakaz powinien wejść w życie 1 stycznia 2023 r. Ale nie wejdzie.
– Na ten rok najbliższy musimy to odsunąć w czasie, równocześnie wprowadzając cel wskaźnikowy. Tak aby zakończyć okres takiego na wiele lat odraczania decyzji. Tylko żeby z roku na rok udział soi GMO malał a krajowej produkcji rósł. Taki projekt chcemy przedstawić – powiedział w sejmie wicepremier i minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Kłopotliwy zakaz stosowania pasz genetycznie zmodyfikowanych
Dlaczego kłopotliwy? Po pierwsze dlatego, że przez tyle lat nie udało się Polsce rozwinąć produkcji roślin białkowych w taki sposób, aby zastąpić soję GMO w skarmianiu drobiu i trzody. Obecnie krajowa produkcja roślin białkowych to jedynie 0,3 mln ton rocznie, podczas gdy całe zużycie krajowe to 4,25 mln ton rocznie.
Po drugie soja GMO, najczęściej sprowadzana z Ameryki Południowej, jest podstawą w
żywieniu zwierząt gospodarskich. Polscy rolnicy nie uparli się karmić swoje zwierzęta paszami
GMO. Po prostu konwencjonalnej śruty sojowej jest na światowym rynku mało i jednocześnie jest o ¼ droższa od odmian genetycznie zmodyfikowanych.
Po trzecie wprowadzenia zakazu podniosłoby koszty produkcji polskich rolników i pogorszyłoby konkurencyjność wobec hodowców z pozostałych krajów UE, gdzie taki zakaz nie obowiązuje. |
I wreszcie po czwarte zakaz w żaden sposób nie uchroniłoby konsumentów przed kupowaniem
mleka i
mięsa wyprodukowanego ze zwierząt skarmianych paszami GMO. Te będą nadal importowane z innych krajów Unii Europejskiej.
„Trzeba poczynić daleko idące kroki, aby ograniczyć import komponentów wysokobiałkowych”
Ministerstwo rolnictwa znajduje się pod naciskiem także posłów z własnego ugrupowania, którzy pytają kiedy nastąpi rozwój
krajowej produkcji białka tak, aby nie trzeba było wprowadzać kolejnego moratorium.
– Trzeba poczynić daleko idące kroki, aby ograniczyć import komponentów wysokobiałkowych czyli śruty sojowej, bo to jest kwestia naszego bezpieczeństwa żywnościowego – mówił poseł Zbigniew Dolata z Prawa i Sprawiedliwości.
– Przecież my mamy swoje niezłe odmiany
soi czy nie warto by było wesprzeć rolników, którzy będą siali tą soję. W ten sposób moglibyśmy zastąpić soję importowaną soją z własnej produkcji – kontynuował poseł Adam Ołdakowski z PiS.
– Bez narodowego wskaźnika białkowego, bez rozwiązań systemowych, tego nie zrobimy – kontynuował poseł Jarosław Sachajko, który od wielu lat zabiega o większy udział krajowej produkcji w bilansie białkowym.
„Zakaz skarmiania śruty GMO jest nieuzasadniony”
Ale zdaniem organizacji hodowlanych rząd powinien pójść w zupełnie innym kierunku i w ogóle zrezygnować z zakazu.
–
Zakaz skarmiania śruty GMO jest nieuzasadniony i nie będzie w ogóle możliwy do utrzymania w najbliższej przyszłości bez istotnych strat dla sektora produkcji trzody chlewnej i drobiu. Dlatego proponujemy wyłączenie tych dwóch sektorów z zapisów ustawy o paszach – napisał w oświadczeniu
Krajowy Związek Pracodawców – Producentów Trzody Chlewnej POLPIG.
fot. Pixabay