Nawigacja w ciągniku: raz spróbujesz, nie zrezygnujesz
r e k l a m a
Partnerzy portalu

Nawigacja w ciągniku: raz spróbujesz, nie zrezygnujesz

21.06.2022autor: Jan Beba Krzysztof Gębski

Kto pozna dobrodziejstwo płynące z automatycznego prowadzenia ciągnika po polu czy wyłączania sekcji opryskiwacza, nie potrafi już sobie wyobrazić nawet najprostszych prac bez użycia nawigacji. Co mówią rolnicy, którzy zdecydowali się na takie rozwiązanie?

To, co jeszcze kilkanaście lat temu było dobrem ekskluzywnym, dziś zstępuje pod przysłowiowe strzechy, bo z nawigacji w ciągnikach korzysta coraz większe grono rolników. Producenci ciągników sygnalizują, że średnio co drugi rejestrowany nad Wisłą nowy traktor o mocy powyżej 150 KM ma fabryczny system lokalizacji, a wraz ze wzrostem mocy takie wyposażenie jest w standardzie.

Popularność zyskują też systemy, które możemy zamontować w starszych ciągnikach. Tu skorzystać można nawet z oferty krajowych firm, które są znacznie tańszą alternatywą dla zachodnich rozwiązań. Zapytaliśmy trzech rolników o doświadczenia z wprowadzania nawigacji krajowych firm do swoich gospodarstw, koszty inwestycji, abonamentu i problemy związane z pierwszymi pracami w polu.

Z wygody, jaką daje nawigacja, już nie zrezygnuję

- Na pewno już nie zrezygnowałbym z nawigacji w ciągniku. Największą korzyścią jest ograniczenie nakładek podczas uprawy przynajmniej o 5–10%. Wygoda też ma duże znaczenie – mówi Marcin Janeczek z Nowego Gościńca k. Zbąszynka w woj. lubuskim. Na 160 ha przyległych do gospodarstwa lekkich gruntów rolnik ma pola o wielkości od 10 do 30 ha. Uprawia szparagi, kukurydzę, żyto i groch.

r e k l a m a

Bez nakładek a skutecznie

– To moja pierwsza nawigacja. Zacząłem o tym myśleć trzy lata temu, kiedy kupiłem pierwszy szeroki agregat do uprawy ścierniska. Chciałem uniknąć nakładek, a nie da się tego zrobić skutecznie, patrząc na ustalony punkt w traktorze czy na ustalony punkt w lusterku – dodaje. Nawigacja przydaje się już po żniwach, bo przy dużej ilości rozdrobnionej słomy nie widać ścieżek technologicznych. Także w czasie siewu, nawożenia czy oprysków, szczególnie w nocy.

– W ciągu tygodnia od pierwszej rozmowy otrzymałem zestaw nawigacji do testu. Nie wszystko było takie proste. Szczególnie na początku często dzwoniłem do firmy, pracownicy cierpliwie wyjaśnili wszelkie kwestie. Test zakończył się sukcesem i złożyłem zamówienie – wspomina początki współpracy z firmą Agrospot.

Za 50 tys. zł Janeczek kupił zestaw: antena, monitor, sterownik, elektryczny napęd kierownicy oraz dwa zestawy przewodów. Taką samą nawigację Agripilot wykorzystuje w dwóch ciągnikach. Fendt 820 wykorzystywany jest do prac uprawowo-siewnych, a Zetor Proxima 80 do nawożenia i oprysku.

Okablowanie w obu ciągnikach jest na stałe (dopłata za drugą wiązkę przewodów 1200 zł), a w zależności od potrzeb rolnik przekłada antenę, monitor i napęd kierownicy. Do wyboru miał też wersję z hydraulicznym kierowaniem, ale kosztowało to 15 tys. za każdy traktor, a i tak nie wpiąłby się do prostszego Zetora.

Przeprowadzka elementów nawigacji zajmuje kilkanaście minut, a w ciągu sezonu rolnik przekłada zestaw nawigacji średnio dziesięciokrotnie. W ten sposób rolnik oszczędził kilkanaście tysięcy zł na drugi zestaw: monitor, sterownik, napęd kierownicy i antena.

– Decydując się na polską firmę w porównaniu z markowymi zestawami zaoszczędziłem około 20–25 tys. zł – mówi Janeczek, który samodzielnie prowadzi to gospodarstwo od trzech lat, dzierżawione od niemieckiej spółki, gdzie wcześniej pracował.

Mozolny początek konfiguracji

Pierwszy montaż, próby i pomiary trwały jeden dzień na każdy ciągnik. Czas zajmuje też wgranie mapy pól, maszyn i ich konfiguracja, m.in. ustalenie odległości elementów roboczych, np. beli opryskowej od anteny.

– Wystarczy, że kilka minut przed dojazdem na pole uruchomię system, który w tym czasie aktywuje sygnał z satelitów. Korzystam z dokładności 2 cm i bardzo rzadko zdarza się, że taka precyzja nie jest dostępna i trzeba pracować na dokładności 10 cm. To wszystko bez stacji pomocniczej, tylko z dodatkową kartą SIM – informuje rolnik. Roczny abonament to ok. 2000 zł brutto. Można też kupić na miesiąc lub pół roku, ale najtaniej jest na cały rok, tym bardziej że rolnik nawigacji używa od lutego do listopada.

Na jakość pracy nawigacji wpływa też właściwa konfiguracja czułości układu prowadzenia, czy przedział prędkości roboczej.

Najpierw ścieżki technologiczne

Dzięki nawigacji współpracujący z Zetorem opryskiwacz Hardi może pracować w trybie automatycznej kontroli sekcji, co przyczynia się do wdrażania rolnictwa precyzyjnego w gospodarstwie. Wystarczy na początku opryskać obwód pola, po czym maszyna automatycznie wyłącza sekcje, co bardzo dobrze widać na klinach. Trzeba tylko utrzymać prędkość i ustawić, kiedy sekcje mają być wyłączane.

– Mam dużo klinów, im więcej klinów, tym więcej oszczędności. Nie liczyłem konkretnych oszczędności np. zaoszczędzonego nawozu, ale na pewno są istotne. Bardzo dobrze znam swoje pola i na razie ręcznie reguluję dawkę na słabszych stanowiskach – mówi.

Rolnik z nawigacji korzysta także podczas siewu. Cieszy go, że nie musi jechać raz przy razie, a wybiera przejazdy, by mniej manewrować.

– Najpierw sieję tylko w miejscach zakładania ścieżek technologicznych, a potem resztę. To bardzo wygodne – dodaje Janeczek.

Kluczowa jest prędkość

Potrzebowałem nawigacji, która działa prawie od 0 km/h. To niezwykle istotne, bo większość prac w uprawie warzyw wymaga prędkości 60 m/h – mówi Bartosz Śniadecki, który wraz z bratem prowadzi gospodarstwo, specjalizujące się w uprawie ogórka gruntowego.

– Potrzebowaliśmy nawigacji przystosowanej do foliowania, pielenia, siewu, a przed wszystkim do zbioru ogórków tzw. samolotami. Te maszyny wymagają precyzji, ale co najważniejsze – pracy z niewielką prędkością. Musimy mieć idealnie rozłożoną folię, nie możemy pozwolić nawet na centymetr błędu – podkreśla rolnik.

Coraz większa wydajność, coraz mniejsza prędkość

Pierwszą nawigację firmy Raven kupili w 2018 roku. Początkowo pracująca podczas zbioru z prędkością 60 m/h spełniała założenia właścicieli, lecz z czasem plony w gospodarstwie na tyle wzrosły, że konieczna była praca z mniejszą prędkością. Niestety operator musiał wtedy pracować bez automatycznego prowadzenia, bo system nie pozwalał na pracę z mniejszą prędkością. Dlatego po dwóch latach do gospodarstwa trafiła nawigacja firmy Agroosa. System polskiego producenta deklaruje pracę z prędkością zaczynającą się od 0 km/h.

– W krytycznych momentach sezonu musimy jechać z prędkością nawet 35 m/h, aby móc prawidłowo zebrać plon. Agroosa bez zarzutów wykonuje to zadanie – mówi Śniadecki.

Własna stacja RTK

Systemy automatycznego prowadzenia pracują na sygnale korekcyjnym RTK zapewniającym prowadzenie z dokładnością do 2 cm. Gospodarstwo ma własną stację sygnału, umiejscowioną na dachu hali maszyn. Ze stacji korzystają także okoliczni użytkownicy. Nawigacja w 2020 r. kosztowała ok. 26 tys. zł netto, a własna stacja sygnału kolejne 6 tys. zł.

Co ciekawe, przez pierwsze dwa lata rolnik nie musiał ponosić kosztów abonamentu. Obecnie abonament za każdą kartę SIM kosztuje 25zł/mies. Polskie nawigacje zamontował w 150- oraz 120-konnym ciągniku Deutz Fahr.

– W dużym traktorze nawigację używam we wszystkich pracach. W mniejszym ciągniku nawigacja pracuje głównie w uprawie ogórka – informuje.

Przygotowanie ciągników pod nawigację

– Kłopotu z przygotowaniem ciągników pod nawigację nie było, ponieważ ku mojemu zdziwieniu, nawet najstarszy w gospodarstwie, 14-letni Deutz-Fahr był wstępnie przygotowany pod montaż nawigacji (czujnik skrętu), natomiast nowszy był fabrycznie przygotowany pod nawigację.

Nawigacja opiera się na dokładanym bloku hydraulicznym co pozwala na obsługę każdego ciągnika wyposażonego w orbitrol. Początkowo prawidłowe ustawienie nawigacji bywało dla rolnika problematyczne, lecz przekazywane na bieżąco przez producenta instrukcje z czasem sprawiły, że nie było już żadnego kłopotu z ustawieniem.

– Nawigacja Agroosy jest intuicyjna i dość prosta w obsłudze, wymaga jedynie trochę czasu i wprawy – dodaje Śniadecki.

W gospodarstwie każdy z 6 ciągników ma przypisane zadanie. Część z nich ma bezstopniowe przekładnie, które umożliwiają precyzyjne ustawienie prędkości. Ma to ogromne znaczenie w uprawie ogórka.

Na razie nawigacja Agroosa umożliwia tylko pracę równoległą, jednak jak zapowiada producent, w niedalekiej przyszłości ma być kompatybilna z ISOBUS. Atutem jest bliskość serwisu, oddalonego o kilkadziesiąt kilometrów od gospodarstwa Śniadeckich.
Nawigacja Agroosa ma dwie anteny po lewej i prawej stronie ciągnika, dzięki czemu zwiększono precyzje prowadzenia przy niskich prędkościach.

– Nawigacja zaoszczędza mój cenny czas, teraz podczas pracy nie muszę koncentrować się na sterowaniu maszyną, mogę zrobić kilka rzeczy jednocześnie. Obecnie nie wyobrażam sobie pracy bez niej. Dzięki niej zmniejszyła się liczba potrzebnych pracowników. Praca z automatycznym systemem prowadzenia to duża wygoda, ale i widoczna oszczędność pieniędzy i czasu – odpowiada zadowolony rolnik.

Zaryzykowałem i nie żałuję

- Szukałem prostej i niedrogiej nawigacji do jazdy równoległej. Do zakupu przekonała mnie przede wszystkim atrakcyjna cena – 20 tys. zł brutto – mówi Ryszard Krychowiak, który dwa lata temu zakupił nawigację New Technology Farm, firmy z okolic Płońska.

Jedna trafiła do 210-konnego Case IH Puma, a drugą kupił specjalnie pod opryskiwacz: ma jedynie w kontrolę sekcji bez prowadzenia równoległego. Na belce 15-m opryskiwacza zamontował sterownik sekcji belki.

Nawigacja za 20 tys. zł

– Moja nawigacja była pierwszą zamontowaną przez tego producenta, dlatego na początku użytkowania pojawiło się trochę problemów. Największym kłopotem były rozdzielacze w bloku hydraulicznym, które jak się okazało, miały nieodpowiednie parametry pracy. Tym sposobem właściciel firmy postanowił stworzyć własne bloki hydrauliczne i założyć je do mojego ciągnika. Po odpowiednich ustawieniach i modyfikacjach, kłopoty zniknęły i mogłem już w pełni cieszyć się komfortową pracą – mówi rolnik.

Problem okazał się także czujnik skrętu. Fabryczny czujnik wykorzystany z ciągnika miał za duże luzy i nie nadawał się do jazdy precyzyjnej. Zamontowanie właściwego pod automatyczne prowadzenie czujnika rozwiązało problem.

– Dałem szanse nowej firmie i była to bardzo dobra decyzja. Te dwa lata, w których nawigacja została dopracowana, sprawiły, że mogłem ją bardzo dobrze poznać. Za ok. 20 tys. zł mam kompletną nawigację z sygnałem RTK, czyli o bardzo wysokiej dokładności – dodaje zadowolony użytkownik.

Szybki zwrot inwestycji

Atutem nawigacji jest brak opłat abonamentowych. Sygnał korekcyjny pobierany jest z zamontowanej na dachu gospodarstwa stacji bazowej. Rolnik nie ponosi dodatkowych kosztów z tytułu abonamentu. Internet potrzebny do pracy nawigacji wykorzystuje ze swojego smartfona. Alternatywną opcją jest wykupienie karty SIM z pakietem Internetu do tabletu.

Nawigacja zwróciła się praktycznie w pierwszym roku użytkowania – mówi Krychowiak.

Od zeszłego roku nawigację wykorzystuje także podczas bezpośredniej aplikacji gnojowicy. W zeszłym roku rolnik postanowił ograniczyć nawożenie mineralne i nie siać azotu. Tym sposobem udało się zaoszczędzić 6 t nawozu, a plony pozostały równie wysokie.

Gospodarz zauważa również spore oszczędności w zużyciu paliwa, zwłaszcza podczas talerzowania pól. Podkreśla, że podczas pracy z 6-m narzędziem nie da się uniknąć sporych nakładek. Teraz praca może być precyzyjniejsza i jeszcze szybsza, a zużywa do 10% mniej paliwa.

Komfortowy oprysk z nawigacją

– Największy komfort z korzystania nawigacji odczułem podczas opryskiwania kukurydzy. Wcześniej za każdym razem musiałem liczyć rzędy. Kiedy musiałem pryskać w nocy, nie widziałem, czy jadę dobrze – wspomina rolnik.

Kontrola sekcji pozwoliła na zaoszczędzenie środków ochrony, ale także zapewniła wygodę i oszczędność czasu.

– Czas potrzebny na oprysk dwóch zbiorników bez nawigacji zajmował mi tyle, co teraz w tym samym czasie czterech. Teraz bez zatrzymywania i liczenia wjeżdżam i pryskam – mówi Krychowiak.

Wkrótce szeregi gospodarstwa ma zasilić precyzyjny rozsiewacz nawozu. Rolnik coraz śmielej myśli o stosowaniu nawozów na podstawie map zasobności, bo widzi w tym dużo oszczędności.

jb, kg
autor Jan Beba

Jan Beba

<p>redaktor „top agrar Polska”, specjalista w zakresie techniki rolniczej.</p>

przeczytaj inne artykuły tego autora
autor Krzysztof Gębski

Krzysztof Gębski

<p>redaktor top agrar Polska w dziale "Technika".</p>

przeczytaj inne artykuły tego autora
r e k l a m a
r e k l a m a

Przeczytaj także

Nowe technologie

Co wspólnego ma haker z ciągnikami rolniczymi?

Ostatnio było sporo szumu wokół „zhakowania” oprogramowania ciągnika jednego ze światowych producentów sprzętu rolniczego. Pojawia się pytanie, po co ktoś miałby robić takie rzeczy?

czytaj więcej
Maszyny rolnicze

Precyzja i ekologia w jednym

Ograniczanie środków ochrony roślin i nawożenia do minimum, z zachowaniem plonów na wysokim poziomie, to jedno z najważniejszych zadań przed jakimi stoją producenci maszyn. Jak produkować coraz więcej, stosując przy tym coraz mniej chemii?

czytaj więcej

Współpraca Amazone, AgXeed i Claas - na czym polega projekt?

Grupa Amazone zacieśnia współpracę z holenderskim start-upem AgXeed B.V., zaangażowane są również inne znane firmy. Co to za projekt i jakie ma cele? 

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)