Dla kogo zrównoważona produkcja świń?
Na kształtowanie opinii publicznej w coraz większym stopniu wpływają emocje, a nie obiektywne fakty. Rośnie rynek produktów mających wartość dodaną, innych niż konwencjonalne, bo konsumenci poszukują żywności zdrowej, smacznej i coraz częściej spełniającej wyższe standardy etyczne. Produkcja zwierząt musi zacząć nadążać za rynkiem, bo jak wskazują badania, zmiany są nie tylko możliwe, ale też potrzebne dla środowiska i hodowców.
– Dla kogo więc opłacalna jest zrównoważona produkcja trzody chlewnej – pytała Paulina Abramowicz-Pindor z AdiFeed podczas XXVII Międzynarodowej Konferencji Lekarzy Chorób Świń w Krakowie. Jako reprezentanci branży możemy szukać tej równowagi w rolnictwie. Mamy 4 filary zrównoważonego rolnictwa. Są to środowisko, człowiek, społeczeństwo i ekonomia.
Dzień długu ekologicznego
Nie każdy wie, że jest coś takiego, jak Międzynarodowy Dzień Długu Ekologicznego. Jest on obliczany dla całego świata, ale też dla każdego kraju.
– W Polsce przypada on na 2 maja. To jest dzień, do którego co roku zużywamy wszystkie zasoby odnawialne, które ziemia jest w stanie wyprodukować dla nas na ten rok. Jeszcze w latach 70. zasoby te wystarczały nam do ok. 20 grudnia – mówiła Abramowicz.
W tej chwili nadal są na świecie kraje, które mają zasoby na niemal cały rok. W Polsce jednak po 2 maja żyjemy na kredyt przyszłych pokoleń. Co powinniśmy zrobić w związku z tym? Możemy opierać się na emocjach, straszyć i bać się, ale najlepiej byłoby podeprzeć się faktami.
Emisja gazów cieplarnianych jest faktem. Najwięcej, bo ponad 80% emitujemy CO2, ale w rolnictwie wytwarzamy najwięcej związków azotu. Rolnictwo emituje nieco ponad 30% metanu, pochodzącego głównie z fermentacji jelitowej, zdecydowanie mniej np. z gospodarki nawozami. Przy czym bydło odpowiada za 53% emisji metanu, a świnie za 32%.
– A jak to jest, jeżeli chodzi o produkty, które zjadamy na co dzień? Produkcja wołowiny odpowiada za wielokrotnie większy ekwiwalent CO2/kg niż produkcja wieprzowiny – mówiła Abramowicz.
Danymi odnośnie do emisji gazów cieplarnianych można dowolnie żonglować. Ważne jest przeliczanie emisji na mieszkańca, bo to daje wymierną informację. Okazuje się, że kraje wysoko rozwinięte emitują ich najwięcej na mieszkańca. Oczywiście, największym emiterem tych gazów są Chiny, ale statystyczny obywatel Chin emituje o połowę mniej tego, co obywatel USA.