Zrezygnowali z produkcji mleka przez brak rąk do pracy
– Myśl o prowadzeniu gospodarstwa ekologicznego dojrzewała w nas już od dawna. Za dużo chemii dookoła, za bardzo poszliśmy w intensyfikację produkcji, cały czas kupujemy, bo wszystko do produkcji potrzebne, pracy przybywa, a zyski wcale nie są większe – wyjaśnia Konrad Liedmann, któremu w podjęciu ostatecznej decyzji pomógł fakt, że w sąsiedztwie są gospodarstwa ekologiczne, nawet z dwudziestoletnim stażem i nawet nie myślą, by rezygnować z ekologii.
Przechodząc na ekologię w gospodarstwie przebywało 90 sztuk bydła, w tym 40 krów. Przeważały simentale mleczne, gdyż gospodarze specjalizowali się w produkcji mleka.
– W 2020 roku podjęliśmy decyzję, że rezygnujemy całkowicie z mleka i zmienimy nieco profil działalności gospodarstwa. Głównym powodem był brak ludzi do pracy. Niestety człowiek robi się coraz starszy i nawet z pomocą najbliższej rodziny z roku na rok było coraz trudniej – wyznaje właściciel gospodarstwa, w którym utrzymuje 100 sztuk bydła, w tym 30 mamek z cielętami.
– Sprzedajemy odsadki, byczki w wadze ok. 300 kg, przeznaczone do dalszej hodowli. Za jakiś czas część będę zostawiał do opasu, ale wszystko zależy od cen wołowiny. Kiedy moje stado będzie „bardziej mięsne”, wtedy zostawię więcej mamek, by na początek sprawdzić, jak to wszystko będzie funkcjonowało – wyznaje rozmówca.
Hodowca postanowił iść w stronę stada czystorasowego, decydując się na krzyżowanie wypierające, czyli najtańszą, ale długoterminową metodę tworzenia mięsnego stada