Wiesław Różański o sytuacji na rynku wołowiny: "Razem jesteśmy silniejsi!"
r e k l a m a
Partnerzy portalu

Wiesław Różański o sytuacji na rynku wołowiny: "Razem jesteśmy silniejsi!"

30.03.2020

Sytuacja na rynku wołowiny jest trudna, prognozowanie na najbliższy czas niemożliwe, na horyzoncie snują się czarne scenariusze. Swoją wizję sytuacji na rynku wołowiny przedstawił Wiesław Różański, prezes UPEMI.

Sytuacja w branży spowodowana epidemią koronawirusa się pogarsza. Ceny wołowiny są niskie, eksport znacznie spadł, a magazyny są pełne. Co dalej wydarzy się na rynku, co należy potraktować priorytetowo, kiedy sytuacja się unormuje – na te pytania z perspektywy zakładów mięsnych odpowiedział Wiesław Różański, prezes UPEMI.
 
Dorota Kolasińska: Możemy powiedzieć, że rozpoczyna się epoka kryzysu na rynku wołowiny. Co się teraz dzieje w zakładach ubojowych? 
Wiesław Różański: Sytuacja branży w sektorze mięsa wołowego, nie napawa optymizmem. Kilka zakładów ubojowych wstrzymuje produkcję na tydzień lub ubija bydło tylko 1-2 razy w tygodniu. Nie ma zbytu. Rynek europejski zamarł, stąd cena żywca wołowego w klasyfikacji wbc jest najniższa od kilkunastu miesięcy –11 zł/kg za byka w klasie O, jest ceną kompletnie nieopłacalną. Zakłady przetwórcze nie mają komu sprzedać towaru. Mniejsze podmioty stwierdziły, że ratują się tylko rynkiem krajowym, biją tylko pod zamówienia na dany tydzień.
 
D.K.: Wzrosły też koszty transportu…
W.R.: Transport europejski i do krajów trzecich jest z dnia na dzień coraz droższy, nawet z kilkuset do kilku tysięcy dolarów, to mocno ogranicza transport, a czasami stanowi nawet barierę opłacalności sprzedaży.  Jeżeli będzie brakowało żywności na rynkach zewnętrznych z powodu koronawirusa, transport będzie musiał się ustabilizować. Żywności nie zabraknie, może być jedynie droższa. Nie wiadomo jak długo ten stan potrwa. Mamy sytuację niestandardową, trudno przewidzieć jak zachowa się rynek., jak sytuacja będzie się rozwijała w Niemczech, we Włoszech, które były głównymi importerami polskiej wołowiny. W kraju zaczynamy ograniczać produkcję.
 
D.K.: Czyli już pojawia się nadwyżka. Co zakłady robią w takiej sytuacji? 
W.R.: Byliśmy liderem w dystrybucji mięsa świeżego, mrożenie obniża jego wartość handlową. Sprzedaż mięsa świeżego to element przewagi naszego produktu nad innymi krajami, stąd tak wysoki dotychczasowy popyt na naszą wołowinę na rynku UE i krajów trzecich. Wołowinę mrożoną kupowały od nas przede wszystkim kraje arabskie. Niestety nasze możliwości przetwórcze są ograniczone, do rozmiarów chłodni składowych, także możliwości dystrybucji, która praktycznie nie funkcjonuje. HORECA w Europie praktycznie nie istnieje, a większość tego produktu, była sprzedawana w tym kanale, m.in. w restauracjach. 
 
D.K.: Spadły ceny żywca, jak długo to potrwa?
W.R.: Wzrost kosztów logistyki, przemieszczania produktów na terenie UE, nadwyżka produkcyjna – to się wszystko nawarstwia i powoduje spadek cen. Nie wiadomo, jak długo potrwają ograniczenia. Trzeba się spodziewać zastoju na rynku, który potrwa najbliższych kilka miesięcy. 
 
D.K.: Jest jakiś mechanizm, który można uruchomić, żeby ochronić zakłady i rolników?
W.R.: Potrzebna jest interwencja UE w ramach działań kryzysowych na tzw. zakupy interwencyjne, do których dopłaca KE proporcjonalnie do potencjału produkcyjnego, tak żeby uchronić zakłady, ustabilizować ceny i jednocześnie zachować hodowlę na obecnym poziomie. Jeżeli rolnik jest świadomym producentem bydła mięsnego, oceni, że mu się to nie opłaca i po prostu przestanie hodować bydło i w długofalowej perspektywie niestety będą występowały braki surowca  i wówczas przez długie lata  będziemy musieli odbudowywać i stabilizować sytuację po kryzysie. 
 
D.K.: Co ta sytuacja oznacza dla zakładów mięsnych? 
W.R.: W każdej chwili może się pojawić przypadek koronawirusa w zakładzie i wszyscy pracownicy zakładu zostaną poddani 14-dniowej kwarantannie. Walczymy z tym problemem od kilku tygodni, aby Inspekcja Sanitarna zgodziła się na to, aby nie zamykać całego zakładu w ramach kwarantanny, ale wyłączać określone sektory. Jest to niestety sytuacja bardzo prawdopodobna, dlatego, że nigdy nie wiadomo, kto jest nosicielem wirusa, a kto zachoruje. Jeżeli firma będzie musiała zmierzyć się z taką sytuacją, będą ograniczenia w produkcji, może utracić rynki zbytu, w konsekwencji pojawią się zwolnienia pracownicze. 
Jesteśmy w takiej sytuacji, w której musimy dbać o to, żeby przetrwać, nawet jeśli konieczne będą zwolnienia. Większość zakładów zajmujących się ubojem bydła to nie są mikro i małe przedsiębiorstwa, które w ramach tarczy osłonowej będą objęte pomocą państwa.
 
D.K.: Pomoc jest potrzebna wszystkim uczestnikom rynku… ale im większy zakład tym większe konsekwencje?
W.R.: Owszem, nie neguje pomocy dla mniejszych, ale ona musi być rozszerzona również na większe zakłady. Rząd będzie patrzył na nasze postulaty raczej przychylnie. Zgłosiliśmy postulaty wraz z organizacjami z innych sektorów do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi , premiera i prezydenta, aby w dalszej konsekwentnej walce z tym problemem też objąć opieką zakłady, które będą musiały w innym wypadku zwalniać pracowników lub zatrzymywać produkcję. 
 
D.K.: Ale to są ogromne nakłady finansowe, skąd wziąć na te działania środki?
W.R.: Zdajemy sobie sprawę z tego, że budżet państwa nie jest z gumy, ale w takiej sytuacji trzeba się zwrócić o pomoc do UE, aby uruchomiła działania antykryzysowe. To jest podstawa, która może pomóc przetrwać kryzys i te najgorsze kilka miesięcy, aby za jakiś czas móc powiedzieć, że przetrwaliśmy i rozwijamy dalej polski przemysł rolno-spożywczy. Dotyczy to i rolników i zakładów. 
 
D.K.: Czyli można powiedzieć, że sytuacja może nas czegoś nauczyć?
W.R.: Razem jesteśmy silniejsi. Nie ma przetwórstwa bez rolnictwa, żyjemy w systemie naczyń połączonych. Szanujemy rolników, wiemy, że bez nich żaden zakład by nie miał racji bytu. Chcemy ich chronić i zapewnić im przyszłość, ale wszystko zależy od sytuacji rynkowej. Gramy na rynkach zagranicznych tak, jak nam pozwalają grać. Musimy się odnaleźć w tej sytuacji. Traktujemy hodowców poważnie, chcemy ich wspierać. Postulujemy również o pomoc dla producentów żywca , aby mogli przetrwać ten kryzys. 
 
D.K.: Ceny bardzo trudno prognozować, obecnie wiele elementów wpływa na nie negatywnie. Co należy obserwować w szczególności?
W.R.: Trzeba obserwować cały rynek – działania na rynku włoskim, francuskim, holenderskim, niemieckim. Kilka dni temu mieliśmy zatory graniczne sięgające kilkudziesięciu kilometrów. Niestety dotyczyły one również przewozu zwierząt. Interweniowaliśmy w tej sprawie i od razu uruchomiono kolejne przejścia graniczne. To między innymi wpłynęło na nagły spadek ceny żywca w zakładach. Rynek teraz jest tak czuły, że natychmiast  reaguje – w dół lub w górę. 
 
D.K.: No tak, ale sytuacja też jest czasami nadmiernie wykorzystywana, a zakłady żerują na rolnikach…
W.R.: Mamy bardzo różne zakłady na rynku, zdarzają się i takie, które chcą sytuację wykorzystać. Nie popieramy takich działań, są niezgodne z zasadami współżycia społecznego, ale niestety nie mamy na to wpływu. Większość polskich przedsiębiorców jest świadoma, że wykorzystanie obecnej sytuacji może mieć negatywne skutki w długofalowej współpracy z producentami żywca gdyż surowca później nie pozyska i straci dostawców… 

Dziękuję za rozmowę, 
dkol
CZYTAJ CAŁY ARTYKUŁ W www.topagrar.pl
r e k l a m a

Kto zarobił na wzroście cen nawozów i gdzie trafia ukraińskie zboże? NIK to sprawdzi

23.10.2022

Na podstawie wniosku KRIR - Najwyższa Izba Kontroli będzie kontrolować polski rynek rolny. NIK ma sprawdzić czy wysokie ceny nawozów mają swoje odzwierciedlenie w kosztach produkcji, czy ktoś zarobił na rolnikach oraz co się dzieje ze zbożem i rzepakiem z Ukrainy, który trafia do Polski.

Prezes Najwyższej Izby Kontroli uwzględnił wniosek Krajowej Rady Izb Rolniczych i zajmie się dwoma tematami, które w ostatnim czasie mają ogromny wpływ na rynki rolne w Polsce: wysokie ceny nawozów oraz to jak ceny ziarna importowanego z Ukrainy wpływają na ceny zbóż w Polsce. 

Import zboża z Ukrainy wpływa na ceny zboża w Polsce - w jaki sposób?

Wiktor Szmulewicz, prezes samorządu rolniczego w swoim piśmie do szefa NIK zwraca uwagę na spadek cen zbóż w Polsce w ostatnim czasie, co znacznie pogarsza sytuację polskich rolników, ponieważ w tym roku znacznie wzrosły im koszty produkcji zbóż. Izby rolnicze chcą, aby kontrolerzy NIK sprawdzili w jakim stopniu wpływ na to miało otwarcie polskiej i unijnej granicy na ziarno z Ukrainy. 

– Rozumiemy trudną sytuację rolników ukraińskich, ale pomoc dla tych producentów nie może odbywać się kosztem polskich rolników, którzy z powodu niskich cen i braku możliwości sprzedaży zapasów mogą być zagrożeni upadkiem gospodarstw, tym bardziej, że wkrótce będą żniwa – napisał Wiktor Szmulewicz, prezes KRIR.

Obawom szefa samorządu rolniczego wtórują także przedstawiciele Lubelskiej Izby Rolniczej. W ich opinii, to głównie rolnicy z Lubelszczyzny i Podkarpacia w największym stopniu ponoszą konsekwencję napływu zbóż, kukurydzy i rzepaku z Ukrainy. Z tego powodu zarząd LIR chciałby dowiedzieć się jaka jest rzeczywista skala importu ziarna z Ukrainy i ile tego zboża zostaje w Polsce. Lubelscy rolnicy chcą także poznać listę podmiotów gospodarczych importujących te surowce na terytorium Polski. Według przedstawiciele LIR pozwoli, to lepiej zarządzać tym ryzykiem oraz podjąć odpowiednie kroki w przyszłości.

Przedstawiciele Krajowej Rady Izb rolniczych poprosili Mariana Banasia, prezesa NIK, aby ta instytucja zbadała:

  • czy zboże importowane z Ukrainy jest w Polsce tylko tranzytem i trafia ostatecznie do kolejnych państw czy część z tego ziarna zostaje w polskich magazynach? 
  • które zboże w polskich portach jest ładowane w pierwszej kolejności: ukraińskie czy polskie, a jeżeli to ziarno zza wschodniej granicy ma priorytet, to czy przez to polskie zboże nie może być eksportowane ze względu na ograniczone możliwości przeładunkowe?
  • czy ziarno ukraińskie spełnia polskie i unijne wymogi fitosanitarne?
CZYTAJ ARTYKUŁ
r e k l a m a

Czy działka nabyta po ślubie wlicza się do wspólnoty majątkowej małżeńskiej?

21.10.2022

Chciałabym zakupić działkę do majątku odrębnego, a potem przekazać ją synowi z pierwszego małżeństwa. Czy jest to możliwe, skoro mam wspólność majątkową małżeńską od ponad 20 lat? Jakie składniki wchodzą w skład majątku odrębnego małżonków?

Czym jest małżeńska wspólność majątkowa?

Artykuł 31 § 1 Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego określa, że z chwilą zawarcia małżeństwa powstaje między małżonkami z mocy ustawy wspólność majątkowa (wspólność ustawowa) obejmująca przedmioty majątkowe nabyte w czasie jej trwania przez oboje małżonków lub przez jednego z nich (majątek wspólny). Przedmioty majątkowe nieobjęte wspólnością ustawową należą do majątku osobistego każdego z małżonków.

Majątek osobisty każdego z małżonków - czyli jaki?

Z kolei według art. 33 k.r.o., do majątku osobistego każdego z małżonków należą m.in.: przedmioty majątkowe nabyte przed powstaniem wspólności ustawowej oraz nabyte przez dziedziczenie, zapis lub darowiznę (chyba że spadkodawca lub darczyńca inaczej postanowił). Należą do niego też te służące wyłącznie do zaspokajania osobistych potrzeb jednego z małżonków. Majątkiem osobistym są również prawa niezbywalne, które mogą przysługiwać tylko jednej osobie, oraz przedmioty majątkowe uzyskane z tytułu nagrody za osobiste osiągnięcia jednego z małżonków. Do majątku osobistego wlicza się ponadto przedmioty uzyskane z tytułu odszkodowania za uszkodzenie ciała lub wywołanie rozstroju zdrowia albo z tytułu zadośćuczynienia za doznaną krzywdę.

Istotne jest źródło finansowania

W skład majątku odrębnego wchodzą także przedmioty majątkowe nabyte w zamian za składniki majątku osobistego, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej. Przykładowo, gdyby przed wstąpieniem w związek małżeński była Pani właścicielką lokalu, a potem go sprzedała i z tych pieniędzy zakupiła działkę budowlaną, wtedy należy podać te informacje w akcie notarialnym, że pieniądze na zakup działki pochodzą ze sprzedaży lokalu, który był własnością osobistą.

Reasumując: to, czy może Pani nabyć działkę budowlaną do majątku osobistego, zależy głównie od źródła jej finansowania.

dr hab. Aneta Suchoń, prof. UAM
fot. M. Czubak

CZYTAJ ARTYKUŁ

Poddzierżawy - dla kogo? Ilu rolników korzysta?

20.10.2022

Od 2017 roku Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa poddzierżawił jedynie 5 tys. ha gruntów W jakich sytuacjach rolnik może liczyć na zgodę KOWR na poddzierżawienie gruntów od dzierżawcy?

Poddzierżawianie gruntów wzbudza w ostatnim czasie wiele emocji. O wyjaśnienia w tej sprawie poprosiła resort rolnictwa opozycja. - Od początku września biura poselskie są wręcz zasypywane informacjami i pytaniami od małopolskich (ale nie tylko) rolników odnośnie do bulwersującej sprawy poddzierżawy 141 ha gruntów rolnych we wsi Kępie pod Miechowem w Małopolsce przez rodzinę (brata) Norberta Kaczmarczyka, sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Oburzenie rolników wzbudza zarówno opisany przez portal WP.pl tryb przystąpienia do umowy poddzierżawy członków rodziny wiceministra, jej podpisanie (zatwierdzenie wniosku przez samego ówczesnego dyrektora generalnego KOWR), wysokość czynszu dzierżawnego poddzierżawy, a w szczególności fakt, że powierzchnia całkowita poddzierżawionych nieruchomości dla jednego użytkownika (rolnikowi niespokrewnionemu z dotychczasowym dzierżawcą, prowadzącemu gospodarstwo na odległość, spoza danej gminy/gmin graniczących – nieposiadającemu gruntów rolnych w gminie, gdzie znajduje się nieruchomość, lub w gminie sąsiedniej, o powierzchni powyżej 100 ha) to aż 141 ha – napisała w interpelacji Dorota Niedziela oraz Kazimierz Plocke z Platformy Obywatelskiej, którzy zadali szereg pytań dotyczących praktyki związanej z poddzierżawianiem gruntów.

CZYTAJ ARTYKUŁ

Przeczytaj także

Bydło mięsne

Ceny bydła – zastój na krajowym rynku, we Włoszech dramat

Sytuacja w zakładach jest mocno napięta, magazyny są zapełnione. Wiele punktów skupu wstrzymuje pracę na najbliższy tydzień.

czytaj więcej
Aktualności

Rolnicy mają problemy ze składaniem wniosków o przemieszczeniu zwierząt w stadzie, a dzieci z nauką

Sieć internetowa jest przeciążona, a wnioski w systemie Identyfikacji i Rejestracji Zwierząt wypełnia się coraz trudniej. Rolnikom grożą mandaty i kary w postaci obniżenia dopłat bezpośrednich. Nie tylko hodowcy zwierząt mają problemy z połączeniem Internetowym… 

czytaj więcej
Bydło mleczne

PFHBiPM zawiesiła prowadzenie oceny użytkowej bydła mlecznego

Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka uważa, że w obecnej sytuacji związanej z epidemią koronawirusa najważniejsze jest zdrowie i bezpieczeństwo. W związku z tym zawiesiła prowadzenie oceny wartości użytkowej bydła i ksiąg hodowlanych. Co to oznacza dla rolników?

czytaj więcej

Najważniejsze tematy

r e k l a m a
Pytania i regulaminy
Kategorie
Produkty Agrarsklep
Przydatne linki
Social Media

Polskie Wydawnictwo Rolnicze Sp. z o.o., ul. Metalowa 5, 60-118 Poznań. Akta rejestrowe przechowywane w Sądzie Rejonowym Poznań - Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu, VIII Wydziale Gospodarczym, KRS 0000101146, NIP 7780164903, REGON 630175513, kapitał zakładowy: 1.000.000 PLN.

Wszystkie prezentowane w ramach niniejszego portalu treści są własnością Polskiego Wydawnictwa Rolniczego Sp. z o.o., są zastrzeżone i chronione prawem autorskim, kopiowanie i dalsze rozpowszechnianie treści jest zabronione. (art. 25 ust. 1 pkt 1b ustawy z 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych)