Rynek rzepaku wspierają ceny ropy naftowej, które wzrosły do poziomów najwyższych od 9 miesięcy. Ropa Brent kosztuje 47,83 USD/baryłka, a ropa WTI 45 USD/ baryłkę. Tak wysokich cen ropy nie mieliśmy od początku marca tego roku. Eksperci od rynków paliwowych te wzrosty przypisują pojawiającym się szczepionkom na Cowid-19 i rosnącemu optymizmowi, który może szybko przełożyć się na powracającą chęć do podróżowania i konsumpcję paliw.
Unia Europejska od początku sezonu do 22.11.2020 r. zaimportowała już 2,61 ml ton rzepaku. Prawie 65% zakupionego rzepaku pochodziła z Ukrainy.
Tymczasem stowarzyszenie Ukroilprom obniżyło prognozę eksportu nasion oleistych z Ukrainy w sezonie 2020/21 do 4,5 mln ton. Będzie to o 21 % (1,18 mln ton) mniej niż w poprzednim sezonie. Ukraińscy eksperci uważają, że eksport nasion oleistych różnych gatunków będzie wyglądał następująco: słonecznik – 0,2 mln ton (prawie trzykrotnie więcej niż w roku 2019/20), soja – 2 mln ton (24% mniej w stosunku do roku ubiegłego), natomiast rzepaku Ukraina wyeksportuje 2,3 mln ton i będzie to o 0,7 mln ton, (23% mniej) niż przed rokiem.
Trochę poprawia się pogoda w Ameryce Południowej, co daje wsparcie dla rynku soi. Realizacja zysków na soi w USA doprowadziła do spadku cen na europejskiej giełdzie rzepakowej. We wtorek na notowaniach rzepaku na Matifie zapanowała wręcz paniczna atmosfera. Rzepak zaczął taniec o 6 euro/t. Pod koniec dnia spadki cen jednak wyhamowały i dzień skończył się na „tylko” minus 4 euro. W następnym dniu cena poszła jedno euro w górę. Jednak po kolejnym 2,5-eurowym spadku, w czwartek na zamknięciu mamy, na lutowym notowaniu 410 euro/t. Dużo tańszy jest rzepak na maj, ceny wynoszą 405,25 euro/t. Rynek wierzy chyba w obniżki cen w dłuższej perspektywie. Złotówka jest stabilna i aktualny kurs wynosi 4,47 zł/euro.
Firmy handlowe, z których nieliczne już zajmują się rzepakiem podniosły ceny skupu i kupują rzepak w cenach 1750–1800 zł/t.
Większość handlowców już swoje zapasy sprzedało, zostali tylko ci, którzy nie chcieli w starym roku nadmiernie śrubować swoich wyników finansowych, bo nie ma co płacić zbyt wysokich podatków. Handlowcy zdają sobie także sprawę z tego, że stawiane przed nimi wyzwania na kolejny rok byłyby jeszcze większe.