Na razie do portów przypływają kolejne statki po polską pszenicę, ale ruch handlowy zbożami na eksport może być ograniczany, a przecież to właśnie eksport w tym sezonie wpływał na rosnące na przełomie 2019/20 roku krajowe ceny pszenicy. Na bieżąco pojawiają się informacje o przyjętych przez firmy środkach prewencji, jak pomiary temperatury u kierowców, ankiety dotyczące ostatnich kursów, obowiązkowych maseczkach i ograniczeniach w opuszczaniu pojazdów. Nawet bez ograniczeń formalnych ruch może nieco przygasnąć. Kierowcy tirów mają rodziny i też nie chcą się narażać, a kolejki w portach dotychczas były duże i okres oczekiwania w trudnych warunkach często dochodził do 24 godzin.
Pytani o to, czy pod wpływem taniejącej ropy spadnie cena kursu do portu, dają wyraźnie do zrozumienia, że nie należy na to liczyć.
– Najpierw zapytaj mnie, czy w ogóle pojadę. Szwagier ma home office, handlowcy w koncernach pracują z domów, a my mamy się narażać? Przecież jak się zjedzie do portu kilkadziesiąt aut, to o toaletę nawet jest trudno – mówi jeden z kierowców wożący zboże.
– Jeśli mam jechać i ryzykować – to za godziwą stawkę, więc raczej będzie drożej – dodaje.