W miniony piątek na drodze krajowej w okolicach Żar (woj. lubuskie) policjanci zatrzymali 63-letniego traktorzystę, który wiózł na podczepionym do ciągnika wozie żonę i dwójkę małych wnuków. Okazało się, że furmanka nie była przystosowana do przewozu osób. Poza tym traktor nie posiadał ważnych badań technicznych. Policjanci zatrzymali więc dowód rejestracyjny i prawo jazdy mężczyźnie, a do sądu skierowali wniosek o ukaranie w związku z wykroczeniem drogowym.
PRZEJAŻDŻKA, KTÓRA MOGŁA ZAKOŃCZYĆ SIĘ TRAGEDIĄ. NA WOZIE MAŁE DZIECI
— Marcin Maludy 🇵🇱 💯 (@Marcin_Maludy) June 30, 2020
Mężczyzna na wozie przewoził 2. małych wnucząt i żonę.Policjanci zatrzymali mu dowód rejestracyjny i prawo jazdy, a do sądu skierują wniosek o ukaranie w związku z wykroczeniem drogowym.https://t.co/enfmSrvUsP pic.twitter.com/noJbioWDBU
Filmik z tej niefortunnej przejażdżki i krótki opis sytuacji opublikował na Twitterze rzecznik prasowy lubuskiej policji Marcin Maludy. Na ten wpis zareagował unijny komisarz ds. rolnictwa Janusz Wojciechowski, który uznał, że rolnik nie popełnił wykroczenia.
- Rolnik jedzie ostrożnie, dzieci siedzą na wozie pod opieką babci… jak miał inaczej pojechać z dziećmi w pole? Tramwaje ani autobusy tam nie jeżdżą. I jeszcze zabrane prawo jazdy, bez którego rolnik jest dziś jak bez wideł - napisał unijny komisarz.
I dodał, że „potrzebna jest interwencja wobec tej interwencji”.
Przyznał, że w dzieciństwie też odbywał podobne podróże.
- Ja też podobnie przejeździłem całe dzieciństwo, na furmankach i wozach drabiniastych, a potem nawet gorzej - jako dorosły już człowiek podobnie woziłem swoje dzieci. Z jedną różnicą - wóz ciągnął nie traktor tylko koń – napisał komisarz Wojciechowski.
Prewencja przede wszystkim
Nadkomisarz Marcin Maludy w rozmowie z nami zauważył jednak, że gdyby doszło do gwałtownego hamowania czy nawet pozornie niegroźnej kolizji, ta przejażdżka mogłaby zakończyć się tragicznie, zwłaszcza, że dziadek jechał drogą, po której porusza się dużo samochodów. A wóz nie miał ani świateł, ani kierunkowskazów. Oczywiście nie był też wyposażony w pasy bezpieczeństwa.
- Tak naprawdę było o krok od tragedii. Wystarczyła drobna chwila nieuwagi, mocniejsze hamowanie, by dzieci i babcia straciły zdrowie lub nawet życie. W takich sytuacjach policjanci muszą reagować natychmiast! To nasza praca - dbać o obywateli. Zaznaczam jednak, że nie ukaraliśmy traktorzysty mandatem, a skierowaliśmy sprawę do sądu, by ocenił jego postępowanie – powiedział nam nadkomisarz Marcin Maludy.
Przypomniał też, że na wsi, zwłaszcza w okresie letnim, dochodzi do wielu wypadków. Tylko w czerwcu zginęło kilkoro dzieci podczas prac polowych.
- Niejednej tragedii można by uniknąć, gdyby przez chwilę pomyśleć i przewidzieć możliwy przebieg wydarzeń. Prewencja jest tu bardzo ważna. Nie żyjmy przeszłością sprzed 40 lat, kiedy podróż na wozie była normą. Dziś rzeczywistość jest inna, musimy więc bardziej dbać o bezpieczeństwo. Proszę mi wierzyć, rodzice, którzy widzą swoje martwe dzieci lub dowiadują się o ich śmierci to widok wstrząsający. Ja to widziałem nie raz. Dlatego wiem, jak ważna jest prewencja – dodaje nadkomisarz Marcin Maludy.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy także Kasę Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego, która od wielu lat prowadzi szereg działań prewencyjnych na wsi i mocno zabiega o podniesienie poziomu bezpieczeństwa pracy rolników. Promuje także ograniczanie ryzyka wypadków dzieci na terenach wiejskich.
ksz