Szarańcza pojawia się w kolejnych krajach – mieszkańcom Afryki Wschodniej grozi głód
Plagę szarańczy, o której pisaliśmy w ubiegłych tygodniach bardzo trudno zwalczyć. Prowadzone są opryski owadobójcze, ale w Afryce brakuje środków chemicznych, a część terenu gdzie zmierza plaga szkodników jest zajęta przez terrorystów.
W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o pladze szarańczy, która plądruje afrykańskie plantacje roślin uprawnych. W Kenii, Etiopii i Somalii prowadzone są opryski, jednak środków jest za mało, aby skutecznie walczyć z plagą.
Część zagrożonych terenów atakiem szarańczy w Somalii jest pod kontrolą islamskich terrorystów, więc oprysk z powietrza może być niemożliwy. Władze Somalii zamierzają podjąć negocjacje z islamistami, aby umożliwili oprysk owadobójczy, w innym przypadku kontrola szkodników nie będzie skuteczna, a plaga może plądrować uprawy przez wiele lat.
Szarańcza dość szybko się rozmnaża, po miesiącu osobniki są zdolne do rozmnażania, składają jaja i umierają, później pojawiają się kolejne pokolenia. Liczba owadów po tym czasie może zwiększyć się 20-krotnie, a do czerwca nawet 500-krotnie, gdyż zapowiadane są deszcze, które sprzyjają rozwojowi szarańczy. Niestety taki scenariusz, może oznaczać klęskę głodu. Do takich skrajności dochodzi przede wszystkim przez zmiany klimatu.
– Ogrzewanie się wód Oceanu Indyjskiego doprowadziło do rekordowych opadów we Wschodniej Afryce w 2019 roku. Mokra i ciepła pogoda sprzyja rozmnażaniu się szarańczy i w ostatnim czasie warunki były do tego "wyjątkowe" - ocenił klimatolog z Nairobi Abubakra Saliha Babikera. Na walkę z plagą szkodników potrzebne są miliony dolarów, których brakuje w Afryce Wschodniej.
Sekretarz Generalny ONZ zaapelował o "szybkie i hojne" sfinansowanie działań przez społeczność międzynarodową. Antonio Guterres podkreślił związek plagi z kryzysem klimatycznym.
oprac. dkol na podst. next.gazeta.pl