Ostatnie suche wiosny pokazały, że nie zawsze konieczne jest wykonywanie trzech zabiegów fungicydowych w pszenicy. Sucha aura ogranicza rozwój chorób grzybowych i ich rozprzestrzenianie się, bo patogeny do tego też potrzebują wody. Takie warunki ograniczają oczywiście potencjał plonowania roślin, ale z drugiej strony pozwalają na ograniczenie kosztów ochrony, czyli zastosowanie np. tylko dwóch zamiast trzech zabiegów fungicydem. Zdarza się jednak, że po okresie bezdeszczowym przychodzi opad, np. w okresie kłoszenia i kwitnienia pszenicy. Wtedy dodatkowy zabieg okazuje się konieczny, bo na tym etapie trzeba walczyć o zdrowotność ziarna, któremu zagrażają m.in. fuzariozy.
Ilość zabiegów fungicydowych zależna od przebiegu pogody
– Do tej pory wykonywałem w pszenicy 3 zabiegi fungicydowe i była to ochrona na dość wysokim poziomie. Jednak ostatnie lata z okresami bezdeszczowymi wiosną zmieniają moje podejście do ochrony przeciwgrzybowej – mówi Jarosław Wiśniewski z miejscowości Mlewo w woj. kujawsko-pomorskim, który wraz z żoną Anną i córkami prowadzi gospodarstwo rodzinne. W tym roku rolnik zaczął pielęgnację pszenicy na wiosnę już od terminu T0. Uzasadnia to tym, że chce wcześnie wspomóc rośliny w rozwoju, zwłaszcza na plantacjach założonych później, po burakach czy kukurydzy. Gospodarz wysiewa corocznie 3–4 odmiany pszenicy ozimej w zależności od terminu siewu, zasobności stanowiska i przedplonu.