U naszych zachodnich sąsiadów, zgodnie z tym, co podaje VEZG, nadal występuje nadwyżka podaży tuczników, choć ta górka z tygodnia na tydzień się zmniejsza. W drugim tygodniu stycznia, wg danych VEZG, w Niemczech do uboju było o ok. 2% mniej tuczników niż tydzień wcześniej, ale nadal jest to dużo więcej, niż wynosi przeciętna liczba tygodniowych ubojów u naszych zachodnich sąsiadów. Co ciekawe, na naszym rynku o nadmiarze tuczników w zasadzie nie ma mowy. Zakłady wręcz poszukują towaru, niestety, nie są gotowe płacić więcej. Ostatnie delikatne podwyżki mogą świadczyć o tym, że tuczniki za Odrą dla naszych krajowych odbiorców są trudniej dostępne – przecież gdyby bez przeszkód można było tam uzupełnić potrzeby surowcowe, nikomu w kraju nie przyszłoby nawet do głowy, płacić więcej lokalnym dostawcom.
U nas bowiem nikt nie myśli o tym, czy producenci przetrwają kryzys, ubojnie wiedzą, że rolnicy, szczególnie ci, produkujący w cyklu zamkniętym, są pod ścianą i muszą oddać żywiec niemal za darmo. Niestety, coraz więcej gospodarzy rezygnuje już nawet z produkcji w cyklu zamkniętym, co potwierdzają firmy skupujące maciory. Tych w skupach ostatnio towaru jest bardzo dużo, a ich ceny oscylują wokół minimalnego poziomu 2 zł/kg żywca. Oczywiście, ceny zarówno macior, jak i tuczników dotyczą stref bez ograniczeń w sprzedaży związanych z ASF. Na terenach stref czerwonych czy niebieskich te strasznie niskie stawki są jeszcze niższe, osiągają nawet 50 do 70 gr/kg żywca. jbr