Jeśli przeanalizujemy wszystkie aktualne dane pochodzące z KE (DG Agri), to mogą one dość mocno trapić rolników i handlowców posiadających spore zapasy rzepaku, bo Polska okazuje się prawdziwą importową potęgą zarówno w surowcach, jak i produktach przemysłu olejarskiego.
Duży import
W imporcie śruty słonecznikowej, której od początku sezonu do 11.12.2022 r. zaimportowaliśmy z krajów trzecich 268 tys. t zajmujemy w UE bezsprzecznie pierwsze miejsce, a drugą w tej kategorii Francję przeskoczyliśmy niemal dwukrotnie. W imporcie śruty rzepakowej (53, 9 tys. t) jesteśmy drudzy i to nam pierwsza Litwa dokłada dwa razy. Natomiast w imporcie śruty sojowej zajmujemy trzecie miejsce w unijnym rankingu, odbiorców z krajów trzecich.
Jeszcze większa jest w tym sezonie nasza dominacja w imporcie olejów. Polska jest pierwszym unijnym importerem oleju słonecznikowego (220 tys. t) i sojowego (99 tys. t), a drugim oleju rzepakowego (55 tys. t). Dość powiedzieć, ze w pozaunijnym imporcie oleju sojowego tak mocno wyśrubowaliśmy ilość, że druga Hiszpania ma jego import 4 razy mniejszy od naszego. A w oleju słonecznikowym drugie miejsce zajmuje Bułgaria, która zaimportowała 100 tys. t mniej od nas.
No, a oczywiście sedno dla układu cen na naszym rynku stanowi import rzepaku. Unijne organy (DG Agri) podają, że spoza UE kraje stowarzyszone zakupiły 3,15 mln t rzepaku z czego 68,4% stanowi rzepak ukraiński, 12,5% australijski, a 11,8% kanadyjska canola. Idąc dalej tym tropem widzimy, że najwięcej rzepaku dotychczas w tym sezonie trafiło do Polski (606 tys. t) i do Belgii (595 tys. t). Kolejne Francja i Niemcy zaimportowały odpowiednio 400 i 377 tys. t, a piata jest Rumunia, dotychczasowy eksporter rzepaku z ilościami 367 tys. t.
W rozmowach z krajowymi przetwórcami przewija się jeszcze wątek importu rzepaku z Czech i Słowacji, a tych liczb w imporcie spoza Unii nie znajdziemy. – Piszą na rzepaku pochodzenie polskie, ale czemuś to ten rzepak ma 48% zaolejenia. Na pewno nie jest to towar krajowy – mówi przedstawiciel olejarni. Branżowi eksperci uważają, że ilości tak przywożonego rzepaku nie są bagatelne i szacują, że na koniec sezonu nawet 1 mln t rzepaku w Polsce może nie znaleźć nabywcy.
Rynek też nie wspiera
A rynek w niczym nie pomaga, bo jeśli wydawało się, że granicą dla cen rzepaku na giełdzie może być 550 euro, to takie przekonanie jest obecnie w sporym niebezpieczeństwie. Po dalszych spadkach na Matifie w czwartek (15.12.2022 r.) rzepak na paryskiej giełdzie jest wyceniany po 558,50 euro/t, a więc znów o 13 euro niżej niż przed tygodniem.
W krajowych skupach prawdziwy odwrót cenowy, bo są kupujący proponujący już poniżej 2500 zł/t rzepaku. Jednak powszechnie górę jeszcze biorą oferty ustawione na 2500–2640 zł/t.
Zakłady tłuszczowe znów ceny obniżyły o 40–50 zł, a tylko nieliczni ceny zostawili bez zmian i w czwartek na warunkach krajowych proponują:
· ZT Kruszwica – 2630 zł/t
Brzeg – 2630 zł/t
· ADM Szamotuły – 2620 zł/t
Czernin – 2620 zł/t
· Komagra Tychy – 2470 zł/t
Kosów Lacki – 2520 zł/t
· Viterra Bodaczów – 2664 zł/t na styczeń
· Bestoil Lasocice – 2500 zł/t
· Agrolok Osiek – 2620 zł/t
Ceny wyjściowe na warunkach tzw. niemieckich, z dopłatami za zaolejenie są o 45–70 zł niższe.
Uwaga! Publikowane ceny należy traktować jako aktualne 15.12.2022 r. na godz. 13.