Rynek mleka w opałach
O komentarz do sytuacji na rynku mleka oraz trudnej sytuacji dostawców mleczarni w Bieruniu, którym wypowiedziano umowy poprosiliśmy Romana Włodarza, prezesa Śląskiej Izby Rolniczej.
Jak dodaje, w Polsce nadwyżki mleka sięgają 30% ponad potrzeby krajowe. Gdy jest problem z jego zbyciem, zwykle zaczyna się od obniżania cen skupu, hodowcom narzuca się niekorzystne umowy, proponuje zmniejszenie dostaw, a w ostateczności odmawia przyjęcia mleka. Z wszystkimi wspomnianym mechanizmami mamy w tej chwili już w Polsce do czynienia. A to oznacza, że sytuacja jest już bardzo poważna.
Powstaje więc pytanie – co zrobić z mlekiem, którego nie da się zagospodarować na terenie gospodarstwa?
– Przy pewnej skali produkcji, nie ma możliwości zagospodarowania nadwyżek mleka w gospodarstwie. Nie można go nawet wylać na pole, bo jest ono traktowane podobnie jak serwatka w mleczarniach – jako odpad niebezpieczny. Jeśli mleczarnia narzuci zmniejszenie skali dostaw, można oczywiście ratować się doraźnie ograniczeniem dawki, by obniżyć wydajność, ale to droga donikąd, bo łatwo o utratę opłacalności w tej sytuacji. Sprzedaż paru/nastu sztuk byłaby wyjściem, gdyby nie ceny wołowiny. W tej sytuacji wystosowaliśmy jako Śląska Izba Rolnicza pismo do MRiRW z prośbą o wsparcie na poziomie krajowym unijnych mechanizmów interwencyjnych rynku mleka przez szybkie uruchomienie skupu interwencyjnego serów twardych o masła oraz intensyfikację wsparcia interwencji na rynku OMP. Takie decyzje powinny zapaść jeszcze w tym tygodniu, bo to jedyna szansa, by uratować potencjał produkcyjny i ekonomiczny gospodarstw mlecznych, a w konsekwencji i zakładów mleczarskich. Unia oferuje mechanizmy wsparcia, ale trzeba po nie skutecznie sięgnąć i wspierać decyzjami polityków – i tych z Warszawy, i tych z Brukseli - podsumowuje prezes Śląskiej Izby Rolniczej.