Wcześniej również pisaliśmy o eksporcie ukraińskiego zboża przez Rosję. To nie był niestety epizod i historia się nie skończyła – Rosjanie nadal próbują sprzedawać prawdopodobnie skradzione ziarno innym krajom.
Zdjęcia satelitarne, które opublikował CNN, przedstawiają dwa rosyjskie statki „Matros Pozynich” (19 maja) i „Matros Koshka” (21 maja) zacumowane w porcie Sewastopol w pobliżu silosów zbożowych. Na zdjęciach widać także, jak ziarno wysypuje się z przenośnika do otwartej ładowni.
Według danych serwisu do śledzenia statków MarineTraffic statek „Matros Pozynich” 20 maja opuścił Zatokę Sewastopolską, przepłynął Morze Egejskie, a obecnie znajduje się w pobliżu Syrii. Jak wskazuje serwis, punktem docelowym statku jest Bejrut (Liban).
Tymczasem „Matros Koshka”, który opuścił zatokę w nocy z 22 na 23 maja, nadal znajduje się na Morzu Czarnym, punktem końcowym w jego trasie jest również Bejrut.
Brakuje dowodów
Na razie Ukraina nie ma dowodów, że zboże ładowane na rosyjskie statki wyprodukowano w Ukrainie. W warunkach aktywnych działań wojennych bardzo trudno udowodnić, że zboże pochodzi z okupowanych terytoriów południowych regionów Ukrainy.
- Trudno z całą pewnością powiedzieć, czy statek jest ładowany skradzionym ukraińskim zbożem, ale anektowany przez Rosję Krym sam produkuje niewiele zboża, w przeciwieństwie do bogatych rolniczo ukraińskich obwodów – chersońskiego i zaporoskiego, leżących bezpośrednio na północ – czytamy w artykule CNN.
Jak wynika z dodatkowych informacji rosyjskie wojska opróżniły kilka silosów na terenach okupowanych i przewiozły zboże na południe.
Jak pisze Myrotvorets, zboże wywiezione statkiem „Matros Koshka” nie jest kontrolowane i wysyłane za pośrednictwem Straży Granicznej i Celnej.
Co więcej władze Ukrainy zamknęły porty okupowanego Krymu. To oznacza, że wszystkie ruchy towarów przez granicę państwową Ukrainy, które teraz odbywają się w portach Sewastopol, Kercz i Teodozja są nielegalne.