Konieczne wydaje się poszukiwanie rozwiązań ograniczających wpływ na środowisko i zdrowie zwierząt oraz ludzi, a przy tym uzyskiwanie lepszych wyników i zmniejszanie zużycia antybiotyków.
Redukcja odorów z chlewni może być jednym z elementów poprawy wizerunku współczesnej produkcji zwierzęcej, uważanej przez osoby z nią niezwiązane za zbyt intensywną, szkodzącą człowiekowi, środowisku i samym zwierzętom. Choć odczuwanie zapachów jest kwestią indywidualną, to niezmiennie problem ten dotyczy chowu zwierząt oraz osób, które mieszkają na wsi lub się tam przeprowadzają. Każdy nowo powstający obiekt inwentarski automatycznie spotyka się z protestami okolicznych mieszkańców obawiających się pogorszenia komfortu życia. Pomimo że od lat trwają dyskusje, jak przeciwdziałać uciążliwościom zapachowym pochodzącym z chlewni, nikt jeszcze nie znalazł jednego skutecznego sposobu, jak pogodzić interesy obu stron.
– Ponieważ produkcja świń nieodłącznie wiąże się z różnego rodzaju przykrymi zapachami pochodzącymi z chlewni, zwłaszcza latem, zaproponowałem synom, aby pomyśleli, jak można rozwiązać ten problem. Wysoka temperatura wymaga intensywnej wymiany powietrza, więc więcej zanieczyszczeń wydostaje się na zewnątrz, a przy dużej wymianie powietrza wzrastają też koszty energii elektrycznej potrzebnej do obsługi systemu wentylacyjnego – mówi Zdzisław Owczarek z miejscowości Poprężniki w gminie Goszczanów.
Gazy emitowane z budynków inwentarskich powstają podczas bakteryjnego rozkładu substancji organicznych (amoniak), a także w czasie fermentacji (metan). Poza uciążliwością zapachową wpływają one także na dobrostan zwierząt, co ma istotne znaczenie dla zdrowia świń, ich produkcyjności oraz parametrów rozrodu w przypadku utrzymania loch. Biorąc to pod uwagę, zasadne wydaje się wdrażanie systemów poprawiających jakość powietrza w chlewniach.