Przez minione 25–30 lat przekonywano nas, że rolnictwo nie jest ważne
Że daje kilka procent produktu krajowego brutto i że w krajach zachodniej Europy zatrudnia kilka procent ludności. Ten ostatni argument wybrzmiewał tym częściej, im więcej rolnicy protestowali. Wielu polityków i publicystów mówiło rolnikom stojącym nocami na blokadach dróg, że nie są ważni, nie liczą się, bo ich siła głosu przy wyborczej urnie jest ogólnie rzecz biorąc niewielka. Do tego przekonywano nas, że wraz z rozwojem gospodarki i bogaceniem się społeczeństwa będziemy wydawać na żywność proporcjonalnie coraz mniej z naszych dochodów. Dziś, w czasach drożyzny i szalejącej inflacji, coraz więcej mieszkańców miast skrupulatnie liczy złotówki wydawane na jedzenie. A na polityków i działaczy związanych ze wsią i reprezentujących interesy rolników odbyło się i nadal odbywa polowanie (J.K. Ardanowski, M. Kołodziejczak). Pamiętamy, jak Gabriela Janowskiego na kilka lat z walki o Polski Cukier skutecznie wyleczyło dwóch tzw. lekarzy, którzy podali mu w sejmie na przeziębienie środki zmieniające zachowanie. Śp. Andrzej Lepper zaszczuty przez niechętne mu media skończył tragicznie.